Zagubiony i zapłakany 10-latek stał na peronie dworca w Częstochowie. Zauważyła go siostra zakonna, która powiadomiła policjantów. Okazało się, że chłopczyk wysiadł na chwilę z pociągu, gdy ten stanął na stacji. I nie zdążył wsiąść z powrotem. Jego rodzice zostali w pociągu.
Kontakt z dzieckiem był utrudniony, bo pochodzi z Rumunii i nie mówi po polsku. Policjanci przekazali go pod opiekę funkcjonariuszom Służby Ochrony Kolei. W tym czasie policjanci próbowali nawiązać kontakt z rodzicami. Na szczęście matka i ojciec chłopczyka wysiedli na kolejnej stacji i najbliższym pociągiem wrócili do Częstochowy.
Chłopczyk cały i zdrowy został przekazany rodzicom.