- Jednym z kluczowych problemów Bielska-Białej jest spadek liczby mieszkańców, trzeba ten proces powstrzymać. Społeczeństwo się też starzeje. Zależy mi na tym, by ludzie młodzi, absolwenci studiów wyższych, pozostawali w mieście - mówi nam dr Konrad Łoś z Prawa i Sprawiedliwości, który zmierzy się w II turze z ubiegającym się o reelekcję prezydentem Jarosławem Klimaszewskim z KO.
Doktor nauk prawnych Konrad Łoś, kandydat na prezydenta Bielska-Białej, jest wieloletnim radnym bielskiej Rady Miejskiej, szefem klubu Prawa i Sprawiedliwości, w dobiegającej końca kadencji złożył ponad 900 pisemnych wystąpień, w tym ponad 600 publikowanych interpelacji. Swój program dla miasta przygotował na podstawie rozmów z bielszczanami.
Jak ocenia pan kampanię?
- Wynik pierwszej tury jest obiecujący, to dobry punkt wyjścia do ostatecznego rozstrzygnięcia. 7 kwietnia miałem, aż 6 kontrkandydatów, więc wejście do II tury jest sporym sukcesem. Uzyskałem ok. 24 proc. poparcia. Teraz bardzo istotne jest, jak będzie wyglądał przepływ elektoratu kandydatów, którzy nie dostali się do II tury. Łącznie pięciu kandydatów otrzymało ok. 30 proc. głosów. O poparcie zabiegam u wszystkich mieszkańców, także tych niezdecydowanych oraz tych, którzy są niezadowoleni z obrotu spraw w mieście zarządzanym przez Koalicję Obywatelską. Dodatkowo prowadzę rozmowy z kandydatami, którzy odpadli po pierwszej turze. Do tej pory otrzymałem oficjalne poparcie od posła Konfederacji pana Bronisława Foltyna, który również kandydował w pierwszej turze wyborów na urząd prezydenta miasta. Być może także inni z dotychczasowych kandydatów zajmą jakieś stanowisko. Mam jednak świadomość, iż oficjalne przekazanie głosów nie daje efektu matematycznego, gdyż ludzie nie zawsze słuchają liderów partii, lecz głosują według swojego uznania, kierując się różnymi sympatiami do czego mają pełne prawo. Nie przeceniam zatem tego typu zabiegów.
Bielsko-Biała zmaga się z wieloma problemami, w tym roku ma zostać wygaszony zakład produkujący silniki potentata branży samochodowej "Stellantis". Jakie ma pan pomysły, by mieszkańcom żyło się tu dobrze?
- Mam bardzo obszerny program, który napisali sami mieszkańcy. Moje założenia oparłem właśnie na uwagach bielszczan. Tak, zapowiadane zwolnienia grupowe w branży motoryzacyjnej to poważne uderzenie w nasz rynek pracy. Konieczne jest znalezienie innych inwestorów, który wypełnią tę przestrzeń.
Jednym z kluczowych problemów Bielska-Białej jest spadek liczby mieszkańców, trzeba ten proces powstrzymać. Społeczeństwo się też starzeje. Zależy mi na tym, by ludzie młodzi, absolwenci studiów wyższych, pozostawali w mieście. Bielsko-Biała od niedawna stało się miastem uniwersyteckim. Działa tu Uniwersytet Bielsko-Bialski - dawna Akademia Techniczno-Humanistyczna - ATH. Powstała także filia Śląskiego Uniwersytetu Medycznego, która kształci lekarzy. Ta uniwersyteckość jest jednym z filarów działań, które mają powstrzymać - w mojej opinii – młodych ludzi przed opuszczaniem stolicy Podbeskidzia. Współpraca nauki, biznesu oraz samorządu dla mnie jest kluczowa. Sam wywodzę się ze środowiska akademickiego, z którym nieprzerwanie jestem związany od ok. 20 lat.
ATH była kojarzona z kierunkami technicznymi, nowy uniwersytet będzie kształcił w szerszym zakresie. To otwiera wiele możliwości. Kolejnym atutem jest nasze położenie, u podnóża Beskidów. Teraz nie jest, to w wystarczającym stopniu wykorzystane.
To znaczy?
-Bielsko-Biała nie może być wyłącznie miastem tranzytowym, tylko przystankiem np. w drodze do Szczyrku. Chcemy, by osoby przyjeżdżające chciały tu spędzać czas, oglądać zabytki, spacerować. Jesteśmy przecież nazywani "Małym Wiedniem".
Wróćmy do kwestii osób, mieszkających w Bielsku-Białej na stałe.
- Ważne jest ożywienie śródmieścia, głównych ulic miasta, np. ulicy 11 Listopada. Centrum nie może się zaludniać, tylko wtedy kiedy są organizowane różnego rodzaju imprezy, powinno tętnić życiem na co dzień. To jest kwestia także polityki czynszowej w lokalach użytkowych znajdujących się przy głównym deptaku, a także instrumentów o charakterze finansowo-fiskalnym. Trzeba tę politykę uelastycznić. Powinny być tu gromadzone określone branże, np. rzemiosło. Ktoś, kto chce iść do szewca, zegarmistrza, krawca czy rymarza musi wiedzieć, że te branże można tutaj znaleźć.
I dalej, mieszkalnictwo, praca, wsparcie dla rodzin. Jeżeli nie mamy mieszkań komunalnych nie zatrzymamy tutaj młodych ludzi, którzy chcieliby założyć rodzinę. Z tym wiąże się też system stypendiów mieszkaniowych, które powinny u nas działać. W mijającej kadencji Rady Miejskiej w Bielsku-Białej nie oddano do użytku żadnego nowo wybudowanego lokalu komunalnego, a liczba wnioskodawców jest długa. Warto wspomnieć o bardzo dużej liczbie pustostanów, to ok. 700 lokali.
Myślę tutaj o czymś takim, jak oferta "Lokal za remont". Można byłoby w skali całego zasobu wytypować pewną pulę lokali komunalnych, które wymagają remontu, za przeprowadzenie prac najemca mógłby przez określony czas tam później mieszkać. Wtedy można byłoby też uelastycznić kryteria dochodowe, bo jeśli wymagamy od kogoś przeprowadzenia remontu zakładamy, że dysponuje środkami finansowymi, ale musiałaby - to, być osoba, która nie ma innego, własnego lokum. Zatem w ramach moich głównych priorytetów mieści się wiele szczegółowych rozwiązań. Kolejnym głównym celem jest poprawa komfortu życia mieszkańców. Miasto musi być przyjazne. Ten priorytet dotyczy też osób z niepełnosprawnościami. Na komfort życia składają się m.in. dobre drogi, zadbane chodniki, transport publiczny, sieci dróg rowerowych, parkingi na osiedlach, przyjazna administracja, czy dalsza rozbudowa sieci wod.-kan. Bielsko-Biała jest ważnym węzłem drogowym, dla osób jadących z Południa na Północ, ale liczą się też drogi lokalne, dojazdowe, których stan musi się poprawić, gdyż ich jakość bezpośrednio wpływa na sferę komfortu życia.
I kolejna sprawa. W mieście najstarsze, najbardziej zdegradowane osiedla wymagają pilnej rewitalizacji. Chociażby Osiedle Piastowskie, osiedle socjalne w Wapienicy. Tym osiedlom potrzeba głębokiej rewitalizacji, nie chodzi o same budynki, ale o stworzenie osiedlowej infrastruktury przyjaznej mieszkańcom, co wymaga współdziałania ze wszystkimi właścicielami gruntów: ze spółdzielniami i wspólnotami mieszkaniowymi, właścicielami prywatnymi, no i gminą. Do tej pory tego typu działań nie było wcale, albo były nieskuteczne.
Dalej, do priorytetów zaliczam m.in. zwiększenie udziału mieszkańców w procesie zarządzania miastem, poprawę bezpieczeństwa, rozbudowę terenów rekreacyjnych i obiektów sportowych oraz promocję zdrowego stylu życia i aktywności ruchowej wśród dzieci i młodzieży. Nie można także zapominać o optymalnym zarządzaniu finansami publicznymi.
Zmieńmy temat rozmowy. Jakim poparciem będzie pan mógł dysponować w Radzie Miejskiej jeżeli pan wygra wybory?
- W dwudziestopięcioosobowej Radzie Miejskiej w Bielsku-Białej KW Prawa i Sprawiedliwości uzyskał 9 mandatów. Również 9-osobowy klub posiada KO, a KWW Jarosława Klimaszewskiego, obecnego prezydenta, który ubiega się o reelekcję i wraz ze mną wszedł do II tury, posiada 7 radnych. Warto dodać, że Jarosław Klimaszewski sam jest z Koalicji Obywatelskiej...
W kadencji, która dobiega końca w wyniku różnych zawirowań ostało się w klubie PiS tylko 6 radnych.
Zatem zwiększyliśmy liczbę radnych, odbudowaliśmy klub i zaszła w nim istotna zmiana pokoleniowa. Wprowadziliśmy do Rady Miejskiej wiele osób młodych, z nowymi pomysłami, które będą stanowić fundament klubu na najbliższą kadencję i mam nadzieję, że na kadencje kolejne. Stan ten wprawdzie nie daje większości w organie uchwałodawczym, co wymuszać będzie potrzebę jej szukania ponad podziałami. Wierzę jednak, że "Łączy Nas Bielsko-Biała" co zapisałem też w moim haśle wyborczym.