- Apeluję, o to aby Donald Tusk powstrzymał huraoptymistyczne inicjatywy swoich ministrów co do podwyżek energii, by Polska była nadal krajem, który się rozwija, a nie - zwija - jak chciałaby tego zachodnia część Europy. Przypomnę, wskaźnik PKB za pierwszy kwartał tamtego roku Polska miała lepszy niż Niemcy, a skoro gospodarka, na której wszyscy się wzorowali, tkwi w recesji, warto z tego wyciągnąć wnioski - mówi nam Grzegorz Puda, poseł Prawa i Sprawiedliwości, m.in. minister funduszy i polityki regionalnej w rządzie Mateusza Morawieckiego.
Rozpocznijmy naszą rozmowę od przyjętej w PE Dyrektywy Budynkowej. Członkowie rządu Donalda Tuska mówią, że Zielony Ład przyniesie Polakom wiele korzyści. Tymczasem domy jedno- i wielorodzinne ogrzewane gazem, który do niedawna był uznawany za ekologiczny, będą musiały się kotłów gazowych pozbyć. Minister funduszy i polityki regionalnej Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz twierdzi, że unijne dotacje pozwolą całkowicie pokryć zakup i montaż pomp ciepła. Czy to prawda?
Mamy do czynienia z sytuacją absurdalną. Pamiętam, jak jeszcze niedawno Komisja Europejska twierdziła, i w ogóle w instytucjach Unii Europejskiej się tak mówiło, że odchodzimy całkowicie od paliw kopalnych, ale myślano o węglu kamiennym. Wielu Polaków, w tym również ja, dało się namówić na to, aby zamienić kocioł grzewczy w swoim domu na gazowy. Co istotne, choćby tylko traktowane - jako paliwo przejściowe - gaz jest dużo bardziej ekologiczny niż węgiel. Teraz po raz kolejny mamy do czynienia z pewnym lobby, które ma doprowadzić do tego, że znowu wymienimy coś - co się sprawdza - na coś "niby" lepszego. I to "niby" jest tylko "niby"! Wiemy doskonale, że abyśmy mogli w domu korzystać z pomp ciepła czy z fotowoltaiki, musimy rozsądnie myśleć o przyszłości, o środowisku, ale też musimy mieć infrastrukturę, aby dostarczyć te gigantyczne ilości prądu zasilających takie urządzenia. Potrzebujemy zmian infrastrukturalnych. Obawiam się jednak, że w tym terminie, jak Komisja Europejska niejednokrotnie mówiła, tego się po prostu wykonać nie da. Takie modernizacje są też adresowane do osób bardziej majętnych. Zmiana sposobu ogrzewania jest kosztowna. Nawet jeśli będą środki finansowe, z których będzie można skorzystać, to nie mamy dzisiaj żadnej gwarancji, że będą one dla wszystkich, że pieniędzy wystarczy.
Poza tym co z tzw. wkładem własnym? Być może Polacy będą musieli sami wyłożyć środki finansowe, a później dopiero ubiegać się o zwrot pieniędzy.
I kolejna bardzo ważna rzecz: kwestia skuteczności i funkcjonalności. Wielu z moich znajomych, którzy wymienili źródła ciepła na bardziej ekologiczne, dopiero w momencie, kiedy zaczęli je użytkować, dowiedzieli się o tym, ile pompy ciepła, nawet wzbogacone panelami fotowoltaicznymi, zużywają energii elektrycznej. Oznacza to często potrzebę posiłkowania się dodatkowo energią z sieci. Do tego potrzebna jest wielka infrastruktura, której w Polsce jeszcze nie ma.
Poza tym zasady Dyrektywy Budynkowej mają dotyczyć wszystkich budowli. Nowo powstałe mają być właściwie pasywne, nie zużywać wcale energii z zewnątrz. A te, które już stoją, w których mieszkamy, mają potrzebować energii bardzo mało. W przypadku budynków nowych sytuacja jest prostsza.
Możemy zastosować materiały dobrej jakości i skutecznie oszczędzać energię. Choć oczywiście najlepsze materiały budowlane są bardzo drogie, więc zwrot inwestycji w termomodernizację będzie trwać dziesiątki lat. Ale co z budynkami zabytkowymi? Np. Włochy czy Grecja mają ocieplać zabytki?
Będą wykonywać stiuki ze styropianu, zastępując te kamienne, kilkusetletnie? Nie wyobrażam sobie tej sytuacji...
Przejdźmy do kolejnego tematu, jakim są podwyżki cen prądu po 1 lipca br. Rząd Donald Tuska zapowiedział odmrożenie cen energii elektrycznej dla odbiorców indywidualnych w drugim półroczu. Minister klimatu Hennig-Kloska twierdzi, że podwyżki wyniosą tylko 30 zł na rodzinę? Czy to możliwe?
Nie spotkałem się, aby pani minister zapowiedziała, że będzie to 30 zł co miesiąc. A może to będzie o 30 zł co miesiąc więcej. Czyli w pierwszym miesiącu 30 zł, a w kolejnym 30 zł plus 30 zł? Z pewnością, aby można było funkcjonować, musimy mieć możliwość korzystania z energii. Takie kraje jak Rosja, Białoruś czy Ukraina mają dużo tańsze niż my koszty produkcji właśnie dlatego, że mają tanią energię. Nie możemy pozwolić sobie na to, aby być krajem, który nie będzie się rozwijać z powodu zbyt wysokich cen energii. Komisja Europejska czy obecny polski rząd chcą wprowadzić podwyżki cen energii, które doprowadzą do tego, że staniemy się mniej konkurencyjni. Uważam, że nasze działania - rządu Zjednoczonej Prawicy - doprowadziły do sytuacji, w której Polska i w czasie covidu, i później, kiedy już trwała wojna między Rosją i Ukrainą, się rozwijała, i widać to we wskaźnikach gospodarczych. Wskaźnik PKB za pierwszy kwartał tamtego roku Polska miała lepszy niż Niemcy! Warto z tego wyciągnąć wnioski. Bo skoro gospodarka, którą zawsze podziwialiśmy, na której wszyscy się wzorowali, była w recesji i tkwi w niej nadal, bo wskaźniki są coraz gorsze, a Polska pomimo trudności się rozwija, to znaczy, że rząd Mateusza Morawieckiego się sprawdził. Apeluję o to, aby jednak Donald Tusk powstrzymał huraoptymistyczne inicjatywy swoich ministrów co do podwyżek energii, by Polska była nadal krajem, który się rozwija, a nie zwija, jak chciałaby tego zachodnia część Europy.
I kolejny temat. Wakacje kredytowe. Mimo że mają być wprowadzone w tym roku - ich obecność była jednym ze 100 konkretów rządu koalicji - to okazuje się że skorzysta z nich niewielki odsetek ludzi, wprowadzono bowiem drastyczne kryteria dochodowe w projekcie nowej ustawy na ten temat.
Zamiast pudrowanej rzeczywistości polecam rządzącym dzisiaj, aby wzięli się do roboty. Z tego, co widzimy, z obietnic, które były składane, została... "przenośnia". Np. wiemy doskonale, że wakacje kredytowe miały być kołem napędowym dla gospodarki. Wprowadzono je również po to, aby młodzi ludzie, którzy chcieli kupić własne lokum, mogli mieć taką szansę, a teraz okazuje się, że w ich portfelach zabraknie sporo pieniędzy, bo zamiast wykorzystywać środki finansowe na potrzeby własne, będą musieli spłacać różnego typu pomysły rządowe. I niespełnione obietnice.
Nie ma na to naszej zgody! Nie ma mojej zgody, na to, aby tak się stało! Z pewnością tego typu pomysłów nie mogę poprzeć!
Na zakończenie. Obecnie rządzący chcą postawić profesora Adama Glapińskiego, prezesa NBP, przed Trybunałem Stanu. Co sądzi Pan o tym pomyśle?
Z najnowszych informacji dotyczących profesora Glapińskiego - przygotowano nawet specjalną analizę na ten temat - możemy dowiedzieć się, że wszystkie jego zapowiedzi na temat tego, jak będzie wyglądała inflacja, jak będą wyglądały inne wskaźniki finansowe, wszystko się sprawdziło. Mimo że wcześniej wielu tak zwanych recenzentów, ekspertów różnego szczebla - wyśmiewało pana prezesa Glapińskiego i twierdziło, że jego plan jest nierealny. Ja uważam, że na ten trudny czas, pandemii, wojny za wschodnią granicą Polski, pan profesor Glapiński sprawdził się, jak mało kto. Myślę, że to najlepszy dowód na to, że dobrych koni w trakcie wyścigu się nie zmienia. A jednym z takich bardzo dobrych koni, i to nie boję się powiedzieć wyścigowych koni - dla gospodarki - jest właśnie osoba pana Glapińskiego.
Telewizja Republika - największy wzrost wśród kanałów informacyjnych w lutym.
— Telewizja Republika 🇵🇱 #włączprawdę (@RepublikaTV) March 31, 2024
Dziękujemy za zaufanie 💪🇵🇱
Źródło: @wirtualnemedia#włączprawdę #TVRepublika pic.twitter.com/oCbwy0tm2G