Kiedy na początku rządów Mateusza Morawieckiego zapytałem go, jak nazwałby zmiany, które wprowadza jego ekipa, a wcześniej Beaty Szydło, po namyśle powiedział, że jest to rewolucja godności - pisze Tomasz Sakiewicz w "Gazecie Polskiej".
Chodziło o to, że znaczna część Polaków z małych miejscowości, bezrobotnych, rodzin wielodzietnych, a także emerytów itd., dostała szanse na wyjście z ekonomicznego dołka. Uruchomienie ich aktywności dało dodatkowy impuls gospodarce. Trzeba przyznać, że ten element programu PiS został najlepiej zrealizowany. Miliony ludzi poprawiły swój byt, mało tego – wróciły do zawodowej aktywności i ku zgorszeniu elit III RP zaczęły korzystać z takich luksusów jak wczasy nad polskim morzem. To było przyczyną ponownego zwycięstwa PiS w 2019 roku i dało jeszcze kapitał na następne lata. Jednak siły liberalno-lewicowe zaczęły przeciwstawiać postulatowi godności równie silny, jeśli nie silniejszy, postulat walki o wolność. Pierwszą iskrą do tego miała być sprawa aborcji, kiedy to kobiety zaczęto straszyć wizją opresyjnego państwa, które wtrąca się w życie intymne człowieka. Dodatkowo tworzono wzorce autorytarnej ingerencji rządu w kulturę, edukację i media. Wiele z kolportowanych w mediach przykładów nie miało nic wspólnego z rzeczywistością, ale pasowało do obrazka.
Strach przed utratą wolności stał się przyczyną nadzwyczajnej mobilizacji, szczególnie młodych ludzi, 15 października ubiegłego roku, i przejęcia władzy przez koalicję 13 grudnia.
Jednak przez ostatnie miesiące nowy rząd przekonał Polaków, a przynajmniej jego sporą część, że to on sam jest ogromnym zagrożeniem dla wolności.
Dowody są dostarczane niemal codziennie. Już pierwsza wielka akcja ekipy Donalda Tuska pokazała, że istnieje tu poważny problem. Zaczęli od brutalnego i całkowicie bezprawnego ataku na media publiczne. Może nie zrobiło to złego wrażenia na twardym elektoracie Platformy Obywatelskiej, ale konserwatywna część społeczeństwa poczuła się okradziona ze swoich mediów. Żeby nie było wątpliwości co do zamiarów rządu, wyznaczony do pacyfikacji mediów publicznych podpułkownik Bartłomiej Sienkiewicz rozpoczął chwilę później atak na Telewizję Republika. Nic też dziwnego, że na demonstracjach w obronie wolności słowa, ale także rolników, hasło „Republika, Republika…!” jest jednym z najczęściej powtarzanych.
Bunt rolników ma oczywiście bezpośredni podtekst ekonomiczny, chodzi o obronę przed likwidacją całej tej sfery gospodarki albo zepchnięciem jej do zupełnie podrzędnej roli. Ale oprócz sfery ekonomicznej jest tu bardzo silna motywacja dotycząca obrony wolności. Lewackie ideologie chcą narzucić mieszkańcom Europy styl życia, w którym ktoś za nas decyduje, co mamy jeść, jak mamy pracować, czym mamy podróżować, a nawet jak mamy się ubierać. Działania UE i uległej jej władzy uderzają w wolny rynek, wolności osobiste, a nawet sferę poglądów. Nic też dziwnego, że mimo mglistych obietnic rządu złagodzenia kursu narasta rewolucja – rewolucja wolności. Ludzie nie chcą, żeby ktoś decydował o ich życiu w imię obsesyjnych ideologii, niemających dla większości nic wspólnego z rzeczywistością. Ta rewolucja za chwilę ogarnie większość sfer społecznych i odwróci od władzy miliony wyborców.
Strajk rolników w Warszawie. @TomaszSakiewicz: Tusk czeka na zmęczenie rolników | TVRepublika#protestrolnikow #włączprawdę #TVRepublika pic.twitter.com/dW039pLmPY
— Telewizja Republika 🇵🇱 #włączprawdę (@RepublikaTV) March 6, 2024