Polski sektor kosmiczny rozwija się coraz prężniej. Polska aparatura w ub.r. wzięła udział w projekcie Artemis 1 realizowanym przez NASA. Polski astronauta Sławosz Uznański poleci na Międzynarodową Stację Kosmiczną, będzie drugim Polakiem w kosmosie. Został wybrany przez Europejską Agencję Kosmiczną - ESA - do grupy rezerwowej. Ale to nie wszystko. - Na Księżyc w 2025 r. poleci urządzenie - ładunek realizowany przez studentów związanych z krakowską AGH. Nasz zespół został wybrany do realizacji projektu księżycowego spośród zgłoszeń z całego świata - mówi nam Filip Wylęgała, lider 11-osobowego projektu "Lunaris", na co dzień doktorant Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie.
NASA w projekcie Artemis 1 wykorzystała polską aparaturę z Krakowa. Polski inżynier, dr Sławosz Uznański z Łodzi ma szansę być drugim Polakiem w kosmosie, ESA wybrała go do grupy rezerwowej. To nie koniec polskich sukcesów w sektorze kosmicznym. Właśnie realizowany jest projekt "Lunaris".
To kamień milowy nie tylko dla polskiej drużyny będącej teraz częścią zespołu Orbital Space, ale również dla firmy ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Będzie to pierwsza prywatna misja księżycowa zapoczątkowana przez świat arabski, a jednocześnie pierwsza, w której ładunek jest projektowany i wykonywany w Polsce. "Lunaris" polega na przygotowaniu ładunku - urządzenia na misję księżycową. Nad przygotowaniem urządzenia pracuje zespół studentów związanych głównie z krakowską AGH.
Od czego się wszystko zaczęło?
- Firma Orbital Space, wiodąca firma technologiczna z Dubaju zajmująca się astronautyką, ogłosiła konkurs "Experiment on the Moon". W konkursie było prawie 400 zgłoszeń z całego świata. W trakcie finału został wyodrębniony jeden projekt. Nasz! Zdaniem jury miał największy potencjał. To ogromne osiągnięcie, bo w misji księżycowej Polacy będą uczestniczyć po raz pierwszy. Nagroda w konkursie był przelot na Księżyc, natomiast koszty budowy i testowania urządzenia są po naszej stronie. Pomaga nam Akademia Górniczo-Hutnicza, w sprawach technicznych i finansowych. Nasze urządzenie w 2025 roku poleci na Księżyc, by zbadać pył księżycowy, czyli regolit.
Po co?
- Wiedza pozyskana w tym eksperymencie będzie miała bezpośredni wpływ na bezpieczeństwo i efektywność szerokiej gamy urządzeń księżycowych, od skafandrów astronautów po kable i złącza używane na lądownikach księżycowych i łazikach. Ponadto, może znacząco wpłynąć na projektowanie i budowę modułów mieszkalnych na księżycu. Pył księżycowy jest bardzo drobny i ma bardzo ostre krawędzie, ponieważ na Księżycu nie ma atmosfery. Piasek na plaży - na Ziemi jest obtaczany przez wiatr, obrabiany przez wodę i jego krawędzie są obłe. Na Księżycu nie ma czynników, które mogłyby stępić krawędzie ziarenek piasku. Podczas misji Apollo okazało się, że bardzo trudno sobie z nim poradzić. Np. uszczelki w kombinezonach zaczęły przepuszczać gaz, bo uszkodził je właśnie pył. Pojawiały się też inne usterki tego typu. Wynikały właśnie z tego, że piasek księżycowy jest tak ostry. Jeżeli myślimy o tym, że na Księżycu ma być stała obecność człowieka i ma się tam znajdować baza działająca w dłuższej perspektywie czasu - musimy dokładnie charakter pyłu poznać.
Ludzie chcą zamieszkać na Księżycu?
- Tak. Baza ma być samowystarczalna i sama przerabiać piasek księżycowy, w którym jest dużo cennych substancji. Można z niego wyodrębnić np. wodór, tlen, różne metale, a nawet wodę. Dlatego przemysł księżycowy musi opierać się o piasek księżycowy. Celem naszego projektu, poza zdobyciem doświadczenia, jest zbadanie cech regolitu, w tym jego zdolności do przyczepiania się do różnych materiałów.
To znaczy?
- W eksperymencie wezmą udział cztery różne próbki materiałów, które zostaną opuszczone na powierzchnię Księżyca przez specjalną platformę, którą właśnie projektują Polacy. Platforma dotknie Księżyca, a następnie zostanie podniesiona, a proces pomiaru zostanie wykonany. Będziemy korzystać z komercyjnego lądownika, który na swoim pokładzie będzie miał także kilkadziesiąt kilogramów innych eksperymentów do wykonania. Nasz eksperyment będzie jednym z mniejszych, ponieważ będzie to tylko 200 g.
Urządzenie będzie ważyło tyle, co paczka cukierków...
- Tak. Tylko 200 g. Ta kwestia stanowi największe wyzwanie. Bardzo trudno, bowiem umieścić tak skomplikowany eksperyment w tak małej masie.