Koszulka "RUDA WRONA ORŁA NIE POKONA" TYLKO U NAS! Zamów już TERAZ!

Zrobi burdę i wyjedzie. Katarzyna Gójska o politycznych planach Tuska

Trzecia Droga reklamowała się wyborcom jako nowa jakość w polskiej polityce. Miała zmieniać emocje, przywracać normalny dyskurs polityczny itd. Tymczasem już pierwszego dnia nowej kadencji Sejmu stała się twarzą kolejnej odsłony polityki agresji, której reżyserem jest przewodniczący Platformy. I tak już pozostanie.

Donald Tusk
Donald Tusk
Tomasz Hamrat - Gazeta Polska

Tusk będzie używał nowego marszałka do autoryzowania swoich antydemokratycznych tricków, których jedynym celem jest zdobycie „zasług” dających szansę na ponowne wyrwanie się z polskiej polityki, określanej przez jego przybocznych mianem syfu. Jakże szybko życie pozytywnie zweryfikowało ostrzeżenie, iż głosowanie na satelickie partie Platformy przełoży się wyłącznie na umocnienie pozycji Donalda Tuska. Każdy, kto pamięta premierostwo szefa PO, nie ma problemu z wyobrażeniem sobie, co będzie się działo przez najbliższe miesiące. Zapowiedziany przez byłego ambasadora Niemiec w Polsce antydemokratyczny walec ruszył właśnie z przytupem. Lider Platformy odpalił go już przy sprawach czysto symbolicznych, jak głosowania na wicemarszałków Sejmu i Senatu. Ale to dopiero początek. Hołownia z PSL-em zostali już obsadzeni w roli Tuskowych pałkarzy, a niedoświadczony politycznie marszałek izby niższej być może jeszcze nie do końca rozumie, w jakim show dostał angaż i jakie sztuczki przyjdzie mu zapowiadać. Trudniej zrozumieć szefa ludowców. Jego już raz Tusk przerobił, czyniąc go twarzą oszukańczego wobec wyborców i kompletnie sprzecznego z ich wolą podniesienia wieku emerytalnego w Polsce. Ale Kosiniak-Kamysz jest niczym ćma lecąca do ognia. Trudno uwierzyć, iż jest kompletnie pozbawiony instynktu samozachowawczego, dlatego należy założyć, że w grę wchodzą jakieś zupełnie inne motywacje, każące mu jeszcze raz wziąć na twarz brudną zagrywkę ewentualnego szefa rządu. Zapowiedź nowej cuchnącej misji politycznej przywódcy PSL już pojawiła się w przestrzeni publicznej. Ma on być obsadzony w roli demontera polskiej armii i tego, który własną twarzą będzie musiał ostro ciąć zbrojeniowe kontrakty. Różnica między przewodniczącym Platformy a jego przybudówkami polega na tym, iż Tusk ma osobisty cel, dla którego gotów jest doprowadzić Polskę do prawnego chaosu, niszcząc przy tym ład konstytucyjny i ograniczając jak tylko się da wolność słowa. Wszystko po to, by pogrążona w nieprawdopodobnej anarchii i agresji RP dała się łatwo wprowadzić w nową rzeczywistość traktatową Unii Europejskiej. To bynajmniej nie jest scenariusz fantastyczny i nieprawdopodobny. On z perspektywy Tuska i Berlina wydaje się wręcz bardzo logiczny – skoro kluczowe instytucje państwa, jak Trybunał Konstytucyjny, NBP, KRS i wraz z nią sądownictwo powszechne będą pogrążone w wieloznacznych sytuacjach prawnych wspomaganych działaniami o charakterze siłowym (jakże często zapowiadanymi przez lidera PO), przejęcie władzy w naszym kraju przez urzędy unijne odbędzie się tylko sprawniej, bo wielu obywatelom ta perspektywa będzie się wydawała jedyną szansą na zaprowadzenie porządku i spokoju. Przewodniczący Platformy będzie już w tym czasie na końcowym etapie walki o wydostanie się z „syfu”, bo nie jest zainteresowany pozostaniem w krajowej polityce. Premierostwo i polska zgoda na kopernikański przewrót traktatowy są dla niego narzędziem do powrotu na salony, z których został wypchnięty. Musi raz jeszcze się wkupić. Przed laty dokonał tego polityką resetu z Rosją, której oczekiwała od niego Merkel. Teraz za szansę na swój kolejny osobisty sukces (prestiż i pieniądze) zapłaci niepodległością RP. I jeśli ten plan wypali, Tuska w ciągu roku w naszym kraju już nie będzie. W „syfie” zostaną satelici, z twarzami umorusanymi hańbą.


Tekst z grudniowego numeru „Nowego Państwa”. W sprzedaży już od 24 listopada br. Polecamy!
 

 



Źródło: Nowe Państwo

#wybory 2023

Katarzyna Gójska