Organizatorzy piątkowej demonstracji przeciwko antysemityzmowi w Berlinie musieli odwołać swoje wydarzenie. Powodem była decyzja policji, która odmówiła ochrony potencjalnie zgromadzonych. Problem zagrożenia bezpieczeństwa społeczności żydowskich w stolicy Niemiec jest o wiele szerszy. Świadczy o tym wzrost zgłoszeń na tle antysemickim.
Po kilku rozmowach organizatora wydarzenia "Nie ma miejsca dla Hamasu - Berlin przeciwko antysemityzmowi" z berlińską policją, pomysł demonstracji został porzucony - informuje Berliner Zeitung. Głównym tego powodem jest podejście stołecznych mundurowych, którzy jednoznacznie to odradzali. Podczas spotkań Marcel Luthe miał usłyszeć, iż bardzo prawdopodobne, że mogą wystąpić "zdarzenia na szkodę spotkania", a funkcjonariusze sami przyznali, że mogą nie być w stanie "dostatecznie oddzielić" ewentualnych kontrdemonstracji.
Ryzyko okazało się zbyt duże także dla ubezpieczyciela LVM, który przekazał, że nie zapewni ochrony pojazdów demonstrantów. Po tych decyzjach Luthe oznajmił, że jest "zdumiony" tym zachowaniem.
"Fakt, że 90 lat po 1933 roku nie można demonstrować na rzecz Żydów w stolicy Niemiec, jest niewiarygodny"
Powodem decyzji służb ma być ich przeciążenie do granic możliwości. W stolicy Niemiec od czasu ataku Hamasu na Izrael dochodzi do coraz większej ilości zdarzeń na tle antysemickim. Zresztą nie tylko tam. Do podobnych sytuacji dochodzi także w Hamburgu, Nadrenii Północnej-Westfalii i Bawarii.
"W wielu miejscach flagi Izraela, wywieszane w ramach solidarności, są kradzione i palone. I podczas gdy Żydzi są prześladowani na ulicach, organizacja terrorystyczna Hamas wzywa do stosowania wobec nich przemocy na całym świecie”
Według wewnętrznego raportu federalnego Biura Policji Kryminalnej (BKA) zagrożenie dla Żydów w Niemczech znacznie wzrosło od eskalacji sytuacji na Bliskim Wschodzie. Służby spodziewają się fali protestów, skierowanych przeciwko żydowskim instytucjom i synagogom. Przewodniczący gminy żydowskiej w Duesseldorfie, Oded Horowitz alarmuje, że część społeczności żydowskiej obawia się "fali pogromy w Niemczech" i pyta "kto mógłby ich ochronić". W części instytucji żydowskich zastosowano podwyższony poziom bezpieczeństwa.