Kremlowski propagandysta Władimir Sołowjow w dniu Święta Wojska Polskiego kolejny raz wypowiedział rozmaite brednie na temat naszego kraju. W jego opinii Polska ma rzekomo chcieć "walczyć z Białorusią". Oświadczył też, że to, iż nasz kraj istniał po II wojnie światowej, zawdzięczać powinniśmy... Rosji.
15 sierpnia z okazji Święta Wojska Polskiego w Warszawie odbyła się wyjątkowa defilada wojskowa. Wzięło w niej udział blisko 2000 żołnierzy, zaprezentowano ok. 200 pojazdów wojskowych oraz ponad 90 statków powietrznych.
Widzowie mogli podziwiać różnorodne pojazdy i sprzęt wojskowy, w tym transportery opancerzone Rosomak, samobieżne moździerze Rak, artyleryjskie systemy Krab i K9, wyrzutnie rakietowe HIMARS, czołgi Abrams i K2 oraz myśliwce F-16 i FA-50, a także F-35.
Polska zintensyfikowała inwestycje w armię w obliczu napaści Rosji na Ukrainę. Wpływ na decyzje w tym zakresie ma także wojna hybrydowa Łukaszenki na granicy polsko-białoruskiej, gdzie każdego dnia nielegalni migranci przepychani przez białoruskich funkcjonariuszy próbują przedostać się do naszego kraju. Zagrożenie ze strony Białorusi wynika także z obecności na terenie tego kraju zbrodniarzy z Grupy Wagnera.
Wyjątkowa defilada w Warszawie najwyraźniej bardzo nie spodobała się przyjacielowi Putina, kremlowskiemu propagandyście Władimirowi Sołowjowi. W swoim programie oświadczył on m.in., że Polacy mają "wielkie ambicje militarne".
- Francuzi mówią im (Polakom - red.): "Oszaleliście? Chcecie walczyć z Białorusią? Rosja tam jest. Zostaniecie ukarani". Polacy mają grę narodową - nie przestaną walczyć, dopóki ich własny kraj nie zostanie podzielony