"Europejska Prawda" zamieściła artykuł, podsumowujący polską pomoc dla napadniętego kraju. Ukraińcy doceniają otwarcie się na uchodźców, liderowanie we wsparciu wojskowym w Europie, jednocześnie z własnej perspektywy piszą o rysach w relacjach Kijowa z Warszawą. "Dopóki Waszyngton nie będzie chciał pokoju na Ukrainie za wszelką cenę, Warszawa będzie znosić krzywe uśmiechy Scholza i Macrona" - podsumowuje ukraiński portal.
Przed okresem prezydentury Wołodymyra Zełenskiego stosunki Polski z Ukrainą były napięte, głównie za sprawą trudnej historii. Kijów zezwalał na honorowanie Stepana Bandery i UPA, nie dopuszczał też do ekshumacji ofiar rzezi wołyńskiej. Kością niezgody między rządami polskim i ukraińskim była m.in. uchwała Sejmu z 2016 roku o uznaniu wspomnianej masakry za ludobójstwo. Swoje rozczarowanie wprost wyrażał ówczesny prezydent Petro Poroszenko. O wszystkich tych czynnikach, pogarszających polsko-ukraińskie relacje wspomina "Europejska Prawda", dostrzegając, że nowa dynamika w stosunkach nastała od wygranych wyborów przez Wołodymyra Zełenskiego, a później wszystko diametralnie zmieniło się z powodu agresji Rosji.
- "Andrzej Duda jako jeden z ostatnich zagranicznych przywódców odwiedził Kijów w przeddzień 24 lutego 2022 r. Jak wiemy ze wspomnień szefa Biura Polityki Międzynarodowej Kancelarii Prezydenta RP Jakuba Kumocha, Polacy w przeciwieństwie do innych członków UE i NATO nie mieli wątpliwości, że Ukraina będzie walczyć, a Kijów nie podda się w ciągu 72 godzin. Ekipa Zełenskiego otrzymała zapewnienie, że w przypadku inwazji granica pozostanie otwarta, a terytorium Polski będzie mogło być wykorzystywane do tranzytu pomocy wojskowej" - czytamy w artykule.
Olena Bobkowa wyliczyła, co jej kraj otrzymał w ramach pomocy wojskowej: Kraby, Pioruny, karabinki GROT, czołgi T-72, Migi-29, Rosomaki. Lotnisko w Rzeszowie pełni rolę międzynarodowego hubu z tranzytem broni. Polska pomaga, bo sama czuje się zagrożona rosyjskim imperializmem, a to poczucie widać w wynikach badań CBOS - pisze Ukrainka. - "Rok po rozpoczęciu wielkiej wojny 97% Ukraińców wypowiadało się o przychylnym stosunku do Polaków (...), 87% Ukraińców ufa Dudzie – to najwyższa ocena poparcia wśród zagranicznych przywódców" - podaje. Punktem kulminacyjnym, potwierdzającym bardzo dobre relacje między Ukrainą a Polską była kwietniowa wizyta Wołodymyra Zełenskiego, przyjętego w Warszawie niczym prezydent USA Joe Biden - wspomina Bobkowa.
Potem pojawiły się tarcia we współpracy. Największym kryzysem okazał się tranzyt zboża przez Polskę, który skutkował odejściem Henryka Kowalczyka z rządu. Jego miejsce w resorcie rolnictwa zajął Robert Telus. - "Gwoli sprawiedliwości należy zaznaczyć, że początkowo politycy rządzącej partii Prawo i Sprawiedliwość próbowali uspokoić sytuację. Podkreślali, że wszystkiemu winni są nieostrożni pośrednicy, a wspieranie ukraińskiego eksportu to taka sama pomoc dla wojującego kraju, jak „Kraby” i kamizelki kuloodporne. Minister rolnictwa został odwołany. Kiedy jednak protesty rolników rozprzestrzeniły się na cały kraj, poddali się" - ocenia publicystka z Ukrainy. Jej zdaniem, PiS gasi "pożar" w rolnictwie ze względu na zbliżające się wybory i chęć wygranej.
Ciekawa jest konstatacja w "Europejskiej Prawdzie". Bobkowa zastrzega, że nie wszystko zależy od postawy Warszawy, zachęcającej do udzielania pomocy Ukrainie. Wyraża obawę, że USA mogą zmienić zdanie, a wtedy Warszawa zostanie osamotniona. Paryż i Berlin będą naciskać na rozejm, kosztem strat terytorialnych dla Ukrainy. - "Polska aktywnie przekonuje dziś Zachód, by nie szedł na żadne ustępstwa wobec rosyjskiego agresora, między innymi dlatego, że stanowisko to podziela jej główny sojusznik w dziedzinie bezpieczeństwa, czyli Stany Zjednoczone. Dopóki Waszyngton nie chce pokoju na Ukrainie za wszelką cenę, Warszawa będzie znosić krzywe uśmiechy Scholza i Macrona" - podkreśla autorka.