Prezydent Joe Biden nominował kandydatkę na stanowisko ambasadora w Moskwie. Podczas przesłuchania w Senacie stwierdziła ona, że obecna polityka nacisków na Moskwę jest skuteczna – i wezwała prawodawców do jej kontynuowania.
USA nawiązały stosunki dyplomatyczne z Rosją w 1780 roku i zerwały je w 1917, następnie nawiązały je ponownie w 1933. Ostatnim amerykańskim ambasadorem w Moskwie był John J. Sullivan, były zastępca sekretarza stanu w administracji Trumpa i zastępca sekretarza handlu w administracji George'a W. Busha. We wrześniu odszedł ze stanowiska, a jego obowiązki przejęła tymczasowa charge d'addaires Elizabeth Rood. Biden nominował na jego miejsce Lynne Tracy – zawodową dyplomatę, która obecnie, jeszcze z nominacji Trumpa, służy jako ambasador w Armenii.
Zgodnie z procedurą Tracy stanęła przed senacką Komisją Stosunków Zagranicznych na przesłuchaniu. Powiedziała jej członkom, że jej zdaniem obecna strategia nacisków na Rosję przez USA i sojuszników jest skuteczna - i Putin już się łamie. Wezwała do jej kontynuowania i dalszego wsparcia dla Ukrainy. „Moje wrażenie jest takie, że prezydent Putin myśli, że jest bardziej cierpliwy niż my” - powiedziała - „Że może nas przeczekać, że nasza jedność celów i woli się załamie przed nim i myślę, że trzeba mu pokazać, że to nie jest słuszna kalkulacja”.
Tracy ma 28 lat doświadczenia w służbie dyplomatycznej. Ma też doświadczenie z Rosją. W latach 2014-2017 była zastępcą szefa misji w Moskwie. Dostała to stanowisko wkrótce po tym, gdy Rosjanie dokonali inwazji na Krym i wywołali wojnę na wschodzie kraju. Wyznała członkom komisji, że „nasze stosunki z Rosjanami poleciały na łeb i regularnie zmagaliśmy się z prześladowaniami naszych sojuszników”.
Podczas przesłuchania Tracy powiedziała senatorom, że zaobserwowała ostatnio oznaki tego, że wojna jest dla Putina coraz większym problemem. Jedną z nich było np. niedawne spotkanie z matkami poległych żołnierzy – które później okazały się urzędniczkami i wynajętymi aktorkami. „Sam fakt, że poczuł, że musi to zrobić, moim zdaniem pokazuje, że jest pod presją” - zauważyła. Zauważyła też, że podczas konferencji w Uzbekistanie kremlowski dyktator musiał przyznać, że jego chińscy sojusznicy mają „pytania i obawy” dotyczące wojny. „Fakt, że musiał to powiedzieć publicznie, był bardzo znaczący” - stwierdziła – „i widzieliśmy na tej konferencji inne interakcje, które ponownie pokazują, że niektórzy partnerzy Rosji byli i są zaniepokojeni kursem przyjętym przez Rosję”. Jej zdaniem naciski na Kreml przynoszą efekt i powinny być kontynuowane.
Tracy obiecała też, że jej priorytetem jako ambasador będzie zredukowanie ryzyka konfliktu atomowego. Powiedziała, że będzie starała się skłonić Rosję do spełnienia swojego obowiązku, który wynika z traktatu rozbrojeniowego New START, i wpuszczenia amerykańskich inspektorów. Rosja niedawno wycofała się z rozmów, które miały odbyć się w tej sprawie w Egipcie. Dodała, że administracja Bidena jest otwarta na wynegocjowanie nowego traktatu, kiedy obecny skończy się w 2026 roku, ale Rosja musi pokazać, że traktuje to poważnie.
Przewodniczący komisji, senator Bob Menendez, powiedział portalowi The Hill, że Tracy musi odpowiedzieć jeszcze na kilka ich pytań, na które nie odpowiedziała podczas przesłuchania. Dodał, że jeśli to zrobi, to będzie chciał zorganizować głosowanie nad jej kandydaturą już w przyszłym tygodniu. Potem będzie musiał potwierdzić ją jeszcze Senat. Tracy jest jednak zawodowym dyplomatą, a nie nominatem politycznym, ma poparcie przedstawicieli obu partii, politycy zaś są zgodni, że odbudowa komunikacji z Rosją jest bardzo ważna, więc zapowiada się, że będzie to tylko formalność.