Co oznacza zmiana na stanowisku dowodzącego rosyjską inwazją na Ukrainę? Generał Siergiej Surowikin to postać budząca ogromne kontrowersje. Nawet przez Rosjan określany jest jako „rzeźnik” lub „generał armagedon”. Swoją reputację budował równając z ziemią syryjskie miasta i wsie. Teraz sprawdzoną w Syrii taktykę próbuje przenosić na front ukraiński. Kim w przeszłości był Surowikin i jaki cel ma Putin nominując na dowódcę właśnie jego?
W najnowszej analizie Ośrodek Studiów Wschodnich próbuje uzyskać odpowiedź na pytanie: czy atak rakietowy Rosji i nasilenie ostrzałów artyleryjskich to decyzja nowo dowodzącego tzw. operacją specjalną na Ukrainie?
Mianowanie gen Siergieja Surowikina na dowódcę „operacji specjalnej” na Ukrainie świadczy o tym, że w resorcie obrony i w sztabie generalnym zdecydowano – być może w wyniku sporu i konfliktów wewnętrznych – że dowódca wojsk rosyjskich na Ukrainie powinien posiadać dużą samodzielność w prowadzeniu tychże działań i nie konsultować się ze sztabem generalnym, tylko przejąć rzeczywiście dowodzenie nad całym zgrupowaniem wojsk. Na Kremlu zdecydowano, że powinien stanąć na czele wojsk oficer, który ma duże doświadczenie wojskowe, ale też słynie z dużej determinacji, powiem łagodnie, w prowadzeniu działań bojowych.
- mówi Piotr Żochowski, ekspert Ośrodka Studiów Wschodnich.
Surowikin urodził się w 1966 roku. Od młodości był w wojsku. Po raz pierwszy niesławą został okryty w 1991 roku, podczas puczu moskiewskiego. Dowodził wtedy jako kapitan oddziałem zmechanizowanym, czyli bojowymi wozami piechoty, które wjechały do Moskwy, aby przeciwdziałać demonstrantom.
W pewnym miejscu ta kolumna napotkała barykady. On zaczął strzelać w powietrze. Kierowane przez niego bojowe wozy piechoty przebiły się przez tłum. Zginęły trzy osoby spośród demonstrantów, a on sam został aresztowany i przebywał kilka miesięcy w więzieniu pod zarzutem spowodowania śmierci osób cywilnych. Sam prezydent Jelcyn uznał go za „uczciwego oficera”, który wykonywał rozkazy swoich przełożonych i nie powinien być ukarany. Awansował go do stopnia majora. Surowikin kontynuował nadal karierę wojskową przechodząc kolejne stopnie edukacji specjalnej – czyli kolejne szkoły wojskowe, a takim najważniejszym wydarzeniem, jeżeli chodzi o sprawy edukacji wojskowej było to, że w 2002 roku ukończył Akademię Sztabu Generalnego, czyli wszedł w tą „elitę” generałów rosyjskich, którzy mają duże znaczenie dla dowodzenia siłami zbrojnymi.
- przypomina ekspert OSW.
Surowikin zgrupowaniem syryjskim dowodził dwukrotnie, co czyni go najbardziej doświadczonym spośród rosyjskich generałów. Podczas działań wojskowych wykazał się szczególną brutalnością.
Prowadził taką dosyć brutalną praktykę zdobywania miejscowości, czyli one były otaczane, bombardowane, nie zważając na to, że bombarduje się obiekty cywilne, nie ma tam jakichś zgrupowań zbrojnych, zginęło tam bardzo dużo osób niezaangażowanych w działania bojowe. Z czego to też wynikało? Od 2017 roku Surowikin był dowódcą sił powietrznych i kosmicznych Federacji Rosyjskiej. Był to pierwszy generał, który miał wykształcenie ogólnowojskowe, a nie specjalistyczne. On wywodził się w sumie z wojsk lądowych, ale od 2017 roku zaczął nabierać doświadczenia w używaniu sił powietrznych. To było widać w Syrii. Zgrupowanie powietrzne rosyjskie odgrywało kluczową rolę w tej wojnie.
- wylicza Piotr Żochowski.
Surowikin był także testowany na na froncie ukraińskim. Został oddelegowany do obwodu Ługańskiego, gdzie dowodził wydzielonym odcinkiem frontu.
W jego biografii odnotowano kilka wydarzeń świadczących, że jest dowódcą bezwzględnym. Niedopuszczającym do jakiejkolwiek dyskusji. Nie potwierdzono tego, ale nawet w prasie rosyjskiej ukazywały się materiały świadczące o tym, że doprowadził jednego z oficerów do samobójstwa i to właśnie był przejaw jego determinacji w dowodzeniu, nieliczenia się ze stanem psychicznym swoich podwładnych. Wymuszania dyscypliny. Także ta opinia, która krąży o nim, że pojawiają się pseudonimy gen. Surowikina takie jak: „generał armagedon”, „rzeźnik” i tak dalej, to według mnie jest dość ciekawe, że mówią o nim sami Rosjanie.
- zwraca uwagę ekspert Ośrodka Studiów Wschodnich.