Ukraińskim uderzeniem, które przyniosłoby największy sukces strategiczny, byłoby uderzenie na kierunku Melitopola, czyli na te tereny, przez które przebiegają trasy tranzytowe między obwodami Ługańskim i Donieckim zajętymi w 2014 roku a Krymem i tą południową częścią Ukrainy okupowaną od kilku miesięcy. Mogłoby to doprowadzić do izolacji wojsk na południu Ukrainy = ocenia w rozmowie z Niezalezna.pl gen. Andrzej Kowalski, były szef wywiadu i kontrwywiadu wojskowego.
W ciągu ostatnich kilku tygodni siłom ukraińskim udało się wyzwolić spod rosyjskiej okupacji wiele miejscowości. Władze w Kijowie zapowiadają, że kontrofensywa będzie kontynuowana aż do wyparcia Rosjan m.in. z obwodu charkowskiego.
Niezależna.pl zwróciła się do gen. Andrzeja Kowalskiego, byłego szefa wywiadu i kontrwywiadu wojskowego, z pytaniem czy armia ukraińska na fali ostatnich sukcesów ma szansę wypchnąć Rosjan poza granice Ukrainy.
- Trudno jest przewidywać takie rzeczy mając tak mało danych. Raczej spodziewałbym się, że przy tej dozie pomocy, jaka płynie z Zachodu Ukraina jest w stanie dojść co najwyżej do linii rozgraniczenia z 2014 roku. Nie oszukujmy się, że tylko Ukraińcy mieli zbudowane linie obrony. Z drugiej strony także one istniały. Szturmowanie tego wszystkiego może być bardzo kosztowne i nie jestem pewny czy w tej chwili warto angażować się w walkę na tym kierunku. Być może lepszym rozwiązaniem ze strategicznego punktu widzenia byłyby próby wypchnięcia Rosjan za Dniepr, tzn. próby odzyskania Chersonia i rejony wokół. To też byłby jasny sygnał niezgody na próby aneksji kolejnych terytoriów. W tym momencie też upada rosyjska idea przeprowadzenia referendów o obwodzie charkowskim, a także w chersońskim
– ocenił gen. Kowalski.
Naszego rozmówcę spytaliśmy też o możliwe kierunki kontrofensywy wojsk ukraińskich.
- Jeśli Ukraińcy mają wystarczające rezerwy, to moim zdaniem raczej poszliby na kierunek południowy, po to aby odzyskiwać tereny do Dniepru, a być może w niektórych momentach też za Dnieprem. Jednak uderzeniem, które przyniosłoby największy sukces strategiczny byłoby uderzenie na kierunku Melitopola, czyli na te tereny przez które przebiegają trasy tranzytowe między obwodami Ługańskim i Donieckim zajętymi w 2014 roku a Krymem i tą południową częścią Ukrainy okupowaną od kilku miesięcy. Mogłoby to doprowadzić do izolacji wojsk na południu Ukrainy, a być może rozpoczęłoby to nawet proces próby odzyskiwania Krymu. Natomiast podkreślam, że są to tylko spekulacje i ciężko przewidywać ruchy armii ukraińskiej mają tak mało danych
– zaznacza gen. Kowalski.
Były szef wywiadu i kontrwywiadu wojskowego mówi również, że wyżej wspomniane operacje muszą być prowadzone przez „świetnie wyszkolone wojsko”.
- Nie wiemy, ile dokładnie broni otrzymała Ukraina od Zachodu, ile amunicji artyleryjskiej zostało wysłane. Przede wszystkim nie wiemy też jakie zapasy siły żywej ma Ukraina i jak to wojsko jest przygotowane. Takie operacje, o których wspomniałem, muszą być prowadzone przez świetnie wyszkolone wojsko. Wobec tego jest dużo wątpliwości, które przekładają się na niepewny obraz tego, co się może wydarzyć w niedalekiej przyszłości
– powiedział gen. Andrzej Kowalski.