W połowie kwietnia ukraińska armia zniszczyła krążownik "Moskwa". Jak stwierdzili wówczas amerykańscy eksperci - był to ogromny cios w możliwości i morale rosyjskiej armii. Rosyjska propaganda podtrzymuje, że okręt zatonął w sztormie, a osoby, które mówią prawdę, są inwigilowani przez FSB.
Według ukraińskich danych w chwili ataku na krążowniku przebywało ponad 500 załogantów. Z informacji wywiadowczych wynika, że w oficjalnym rejestrze Kremla brakuje 27 członków załogi (w tym 19 poborowych) - ich śmierć nie jest uznawana. Rodziny poległych zmuszane są do ukrywania informacji o bliskich, którzy zginęli w ataku na "Moskwę", ponieważ zgodnie z propagandą - statek zatonął w czasie sztormu.
"Krewnym zmarłych marynarzy odmawia się przyjęcia do dowództwa Rosyjskiej Marynarki Wojennej i Floty Czarnomorskiej. Nie przyjmują ich także organy państwowe odpowiedzialne za wsparcie socjalne. Zostają oni skierowani do grupy psychologów, lekarzy i prawników, którzy zostali specjalnie stworzeni do ukrywania informacji o zmarłych i zaginionych poborowych okupantach."
- przekazuje ukraiński wywiad.
Prawda o przyczynie krążownika jest uznawana przez Kreml za "tajemnicę państwową". Wiąże się to z inwigilacją osób znających szczegóły zatopienia.
"Dowiadując się o chęci publikowania przez bliskich informacji o ofiarach w mediach, funkcjonariusze FSB przychodzą do ich domów i miejsc pracy i prowadzą „pracę wyjaśniającą” z groźbami odpowiedzialności karnej za ujawnienie tajemnicy państwowej"
- przekazują służby.
Rosyjski flagowy krążownik "Moskwa" zatonął 14 kwietnia. Jak przekazywało wówczas ukraińskie dowództwo operacyjnego Południe - "na obszarze operacyjnym Morza Czarnego okręt flagowy rosyjskiej Floty Czarnomorskiej, krążownik Moskwa, został trafiony rakietą przeciwokrętową Neptun i poważnie uszkodzony. Wybuchł pożar. Inne okręty chciały udzielić pomocy, ale sztorm i potężna eksplozja amunicji przewróciła okręt i zaczął on tonąć".