Zieloni zamierzają złożyć donos w Komisji Europejskiej na budowę Centralnego Portu Komunikacyjnego. Powodem interwencji jest rzekoma troska o rolnictwo i zwierzęta. Do krajowych instytucji nie zamierzają się w tej sprawie zgłaszać, albowiem... nie mają do nich zaufania. Została więc tylko zagranica.
Centralny Port Komunikacyjny jest solą w oku opozycji od dłuższego czasu. Gdy jednak ataki na arenie polityki krajowej nie przynoszą skutku - czas udać się na skargę do Brukseli.
Na taki pomysł wpadli Zieloni (partia wchodzi w skład Koalicji Obywatelskiej), którzy poskarżyli się Komisji Europejskiej w sprawie CPK.
Według Mirosława Kaznowskiego, działacza Zielonych z rejonu planowanego CPK, inwestycja ta... "nie ma uzasadnienia ani ekonomicznego, ani transportowego".
- Przygotowania do CPK powodują tragedie ludzkie, ale za mało jeszcze słychać o cennych walorach środowiskowych i krajobrazowych na terenach, które rząd chce zalać betonem pod pasy startowe i drogi dojazdowe, pogłębiając problem suszy. Inwestycja w transport wysokoemisyjny, gdy wszystkie państwa szukają rozwiązań, jak obniżyć ślad węglowy, to strzał w kolano. Partia Zielonych apeluje do rządu o zaniechanie tej inwestycji
- argumentował Kaznowski.
Z kolei Magdalena Kalenik, działaczka na rzecz przyrody i zwierząt cytowana przez wyborcza.warszawa.pl, mówiła, że rząd zamierza "zabetonować"... czaple, pliszki, bociany, dzięcioły i chrząszcze.
To jest ziemia Józefa Chełmońskiego, gdzie malował swoje obrazy. Nie dopuścimy, żeby ten świat ginął!
- stwierdziła.
Dlaczego jednak Zieloni nie chcą interweniować w krajowych instytucjach? Argumentują, że... nie mają do nich zaufania.