Sprawdź gdzie kupisz Gazetę Polską oraz Gazetę Polską Codziennie Lista miejsc »

Rosjanie rekrutują Syryjczyków do zdobywania ukraińskich miast. Według ekspertów to im nie pomoże

Dziennik Wall Street Journal ujawnił, że Rosjanie rekrutują Syryjczyków do walk w ukraińskich miastach. Wielu ekspertów uważa jednak, że niewiele im to pomoże.

twitter.com/GeneralStaffUA screen

Od początku syryjskiej wojny domowej Rosjanie wspierali reżym Assada. Początkowo wysyłali mu broń, ale w 2015 rozpoczęli na jego prośbę interwencję wojskową. Najpierw przebazowali do Syrii swoje samoloty, które dokonywały nalotów na cele w północno-zachodniej części kraju. Szybko wysłali tam także doradców wojskowych i siły specjalne, w Syrii działali też zbrodniarze z kontrolowanej przez rosyjskie służby tzw. Grupy Wagnera. Pod koniec 2017 roku Kreml ogłosił, że ich żołnierze zostaną tam na stałe.

Amerykański dziennik Wall Street Journal ujawnił, że Władimir Putin teraz najwidoczniej chce, żeby Assad oddał mu przysługę – i rekrutuje Syryjczyków do walki na Ukrainie. Źródłem tej informacji mają być czterej członkowie administracji Bidena. Źródła dziennika odmówiły jednak komentarzy na temat tego jaka jest skala tej operacji, jaki będzie status Syryjczyków w rosyjskich siłach zbrojnych i do czego planują użyć ich Rosjanie. Jedno z nich zdradziło jedynie, że część Syryjczyków – nie wiadomo jak duża – dotarła już do Rosji i szykuje się do zadań bojowych.

Informacje dziennika potwierdził pośrednio już w zeszłym tygodniu syryjski portal Deir Ezzor 24. Jego dziennikarze ujawnili, że Rosjanie poszukują ochotników na półroczne kontrakty. Oprócz rekrutowania zwykłych najemników Rosjanie chcą zatrudnić również Syryjczyków, którzy mają służyć jako wartownicy. Oferują im pensje w wysokości od 200 do 300 dolarów miesięcznie.

Syryjski portal ujawnił też, że rosyjscy rekruterzy poszukują szczególnie osób, które brały udział w wojnie w Libii po stronie generała Haftara. Rosja oficjalnie nie brała udziału w tym konflikcie, ale wysłała do Libii wagnerowców. W połowie 2020 roku agencja Reuters ujawniła w oparciu o źródła w syryjskiej opozycji, że wagnerowcy we współpracy z rosyjskim ministerstwem obrony rekrutują na tę wojnę syryjskich najemników. Fakt, że teraz Rosjanie chcą ponownie zatrudnić tych samych ludzi może świadczyć o tym, że  ponownie chcą wysłać Syryjczyków do wsparcia wagnerowców, których na Ukrainie walczy od 2 do 4 tysięcy.

WSJ informuje, że Rosjanom zależy na Syryjczykach mających doświadczenie w walkach w mieście. Jeśli to prawda, to może to oznaczać, że Kreml będzie chciał ich wykorzystać do zdobycia Kijowa i innych ważnych ukraińskich miast. Walki w mieście od zawsze są najgorszym koszmarem dowódców, zwłaszcza gdy – tak jak na Ukrainie – mają do czynienia z uzbrojoną i zdeterminowaną ludnością cywilną. Rosjanie od początku wojny ponoszą ogromne straty w kolejnych szturmach na miasta i nie udało im się osiągnąć jeszcze żadnego znaczącego sukcesu – Kijów, Charków czy Mariupol nadal się bronią mimo coraz gorszej sytuacji humanitarnej i codziennych zbrodni wojennych ze strony rosyjskich sił zbrojnych. Nie dziwi, że Rosjanie, którzy są zdeterminowani, aby zakończyć ten konflikt zanim sankcje wysadzą do końca rosyjską gospodarkę szukają teraz pomocy za granicą.

Jeniffer Cafarella, ekspert ds. bezpieczeństwa narodowego z waszyngtońskiego think-tanku Institute for Study of War zauważyła, że wykorzystanie Syryjczyków w roli jednostek szturmowych do walk miejskich jest dla Rosji kuszące, gdyż spędzili oni ostatnią dekadę walcząc w syryjskich i libijskich miastach. Tymczasem płynące z Rosji doniesienia sugerują, że istotna część rosyjskich sił to zwykli, źle wyszkoleni poborowi, którzy zostali pospiesznie i z naruszeniem rosyjskich procedur wcieleni do armii zawodowej. Dotychczasowy przebieg walk pokazuje, że nie mają oni umiejętności, doświadczenia i motywacji potrzebnej do skutecznego prowadzenia niezwykle trudnej walki w terenie miejskim. Jej zdaniem prawdopodobne jest również to, że podobnie jak w Libii Syryjczycy będą służyć jako jednostki pomocnicze wagnerowców.

Nie brak jednak opinii, że Syryjczycy nie sprawdzą się w ukraińskich warunkach. Wielu ekspertów zauważa, że wojna w Syrii różniła się znacznie od wojny na Ukrainie. Największą różnicą była ogromna przewaga powietrzna Rosjan i to, że walczyli głównie z uzbrojonymi tylko w przestarzałą broń lekką rebeliantami. Rosjanie zdążyli już wielokrotnie udowodnić, że nie przeszkadza im bombardowanie ukraińskich cywilów, ale skala tych operacji jest mimo wszystko dużo mniejsza niż w Syrii – być może z powodu uzbrojenia sił ukraińskich w nowoczesne ręczne wyrzutnie przeciwlotnicze, które znacząco utrudniają operacje rosyjskim śmigłowcom. W takich warunkach doświadczenie Syryjczyków może się okazać w dużym stopniu bezwartościowe.

„Sprowadzenie Syryjczyków aby walczyli na Ukrainie to jak sprowadzenie Marsjan aby walczyli na księżycu. Nie mówią ich językiem, środowisko jest całkowicie różne”

- zauważył ekspert od Syrii Charles Lister. Dodał, że już w Syrii Moskwa nie miała zbyt dobrej opinii o wartości bojowej Syryjczyków.

Nie brak też opinii, że sprowadzenie na Ukrainę Syryjczyków to próba przekształcenia w celach propagandowych „wojny Putina” w konflikt międzynarodowy. Prezydent Zełenski już jakiś czas temu zaprosił do siebie wszystkich, którzy chcą mu pomóc w walce o wolną Ukrainę i do kraju udają się setki ochotników – często byłych członków sił specjalnych – z całego świata. Tylko w zeszłym tygodniu władze Ukrainy ujawniły, że dostały już 3 tysiące zgłoszeń do Legionu Międzynarodowego z samego USA, a kilkuset Amerykanów już walczy po ich stronie. Putinowi poszło to znacznie gorzej. Jak na razie nie udało się na przykład oficjalnie potwierdzić udziału w walkach białoruskich sił zbrojnych, a Łukaszenka oficjalnie deklaruje, że nie wyśle na Ukrainę swoich żołnierzy. Także władze Kazachstanu, jednego z najbliższych sojuszników kremlowskiego reżymu, odmówiły jego prośbie o wysłanie żołnierzy.

 



Źródło: niezalezna.pl, Wall Street Journal, Reuters, Insider.

#Ukraina

Wiktor Młynarz