Stosunek instytucji Unii Europejskiej i znacznej części polityków unijnych do Polski wynika w głównej mierze z interesów oraz radykalizmu ideologicznego. Interesów przede wszystkim największych i najbogatszych państw, jak Francja i Niemcy, radykalizmu ideologicznego z kolei liberalno-lewicowych ugrupowań, które dominują w większości instytucji.
Jest też trzeci czynnik, którego nie należy lekceważyć – to potężna dezinformacja. Nie dość, że poziom wiedzy o Polsce, o tym, co się u nas dzieje, o naszych reformach, o stanie demokracji przypomina poziom wiedzy o bardzo odległych krajach w Azji czy Afryce, to w przypadku tych państw jest o tyle lepiej, że o nich rzadko kto tak mocno i celowo dezinformuje, czemu poddawani są urzędnicy i politycy unijni. Dzisiaj bardzo istotna jest akcja informacyjna na temat Polski; żeby przynajmniej tych, którzy mają minimum dobrej woli, uświadomić, że są używani do ostrej gry interesów, w dodatku w nie swoim meczu. Nie zmieni to generalnego rozkładu sił. Może jednak zmniejszyć zaciekłość, a także rozpocząć, przynajmniej w niektórych sferach, poważniejszą dyskusję o przyszłości Unii, która stała się narzędziem w rękach lobbystów i radykalnych ideologów.