Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ »

Nie będę tęsknił za Angelą Merkel - mówi Niezalezna.pl T. Froelich z młodzieżówki AfD

Co roku wrzucam na mój profil na Facebooku zdjęcie Małego Powstańca, ponieważ mój pradziadek Marian Kornet, pseudonim „Trąbka” walczył w Powstaniu Warszawskim w zgrupowaniu Krybar. I każdy w AfD odbiera pozytywnie historię mojej rodziny, nie chcemy zakłamywać historii, wbrew obiegowym opiniom nie jesteśmy partią szowinistów - z Tomaszem Froelichem, wiceprzewodniczącym Junge Alternative ( młodzieżówki AfD) rozmawia Olga Doleśniak-Harczuk.

Tomasz Froelich
Tomasz Froelich
arch. prywatne

W niedzielę Niemcy rusza do urn by wybrać skład nowego Bundestagu. Początkowo narzekano, że ta kampania jest wyjątkowo monotonna, ale pod koniec się rozkręciła. Chadecy zabiegali o głosy ostrzegając przed koalicją SPD z Zielonymi i postkomunistyczną Linke, Zieloni promowali przyszły „rząd klimatyczny”, SPD wabiła podniesieniem stawki minimalnej do 12 euro. A na co postawiła w tej kampanii Alternatywa dla Niemiec czy tematy polityki migracyjnej na którym AfD budowała kampanie roku 2017 nieco się już nie zużyły?

Nie, absolutnie nie. Mimo wszystko migracja była i jest wiodącym motywem programu AFD. Faktycznie, jak się patrzy na kampanię wyborczą to do końca tego nie widać, media mainstreamowe, nieprzychylne Alternatywie, komentowały, że kampania AfD jest udana w tym sensie, że ukazuje „nieszkodliwość AfD, ponieważ naszym hasłem kampanijnym jest „Deutschland. Aber normal” [„Niemcy. Ale normaln(i)e”]. Chodziło im o to, że nasz program jest taki zwyczajny, normalny, skrojony na miarę ery przed Merkel, osnuta na pewnej nostalgii za Niemcami sprzed jej kanclerstwa. W moim odczuciu ta kampania mogłaby być ostrzejsza, ale wiem, że wielu członków i sympatyków AfD uznaje ją za bardzo udaną. Co się tyczy kwestii migracyjnych, one bardzo mocno wybrzmiały w programie wyborczym AfD, nawet liberałowie z FDP, którzy przecież tak jak my zwracają uwagę na problem z migracją, przyznali niedawno, że Niemcy potrzebują setek tysięcy nowych rąk do pracy z zagranicy, nawet 500 tys. migrantów rocznie by utrzymać dotychczasowy poziom rozwoju gospodarczego. AfD widzi to inaczej, stawiamy na kontrolowany napływ wykwalifikowanych fachowców a nie wszystkich, którzy sobie tego życzą, w tym sensie migracja nadal jest mocno zakorzeniona również w tej kampanii wyborczej. Poza migracją zwracaliśmy tez uwagę na błędy polityki klimatycznej rządu federalnego i Komisji Europejskiej.  W Niemczech obecnie obowiązują jedne z najwyższych chyba na równi z Belgią, ceny za prąd w UE, wielu ludzi przestaje być na sto zwyczajnie stać. AfD uważa się się w kwestiach ekonomicznych za partię ordoliberną i wolnorynkową, sprzeciwiamy się podnoszeniu podatków, zwłaszcza, że wyśrubowane cele klimatyczne będą generować ich wzrost. Nie podobają się nam też pewne wydatki państwa, które są zawarte w budżecie Republiki Federalnej Niemiec a które naszym zdaniem są wyrzucaniem pieniędzy przez okno. I jeszcze jedna sprawa – podczas gdy w Polsce planuje się budowę elektrowni atomowych u nas się je wygasza na fali katastrofy w Fukushimie. Decyzją podjętą z dnia na dzień przez kanclerz Angelę Merkel. To jest przecież absurd. Jeżeli celem jest obniżenie emisji CO2, to elektrownie atomowe stanowią doskonałą odpowiedź na te plany a tymczasem jesteśmy skazani na inne źródła energii, w tym na gaz z Rosji, który niedługo popłynie do Niemiec gazociągiem Nord Stream 2. AfD popiera oczywiście Nord Stream 2….

Do tego jeszcze dojdziemy…
No tak…,ale Niemcy przez transformację energetyczną są naprawdę uzależnieni od zewnętrznych dostaw, jak przestanie wiać wiatr albo świecić słonce, będziemy w tarapatach. Przecież już dochodziło do sytuacji, że niedobory energetyczne były kompensowane pobieraniem energii z elektrowni z francuskich elektrowni atomowych.

Wspomniał Pan o Nord Stream 2 i doskonale Pan wie jakie emocje ten projekt budzi w Polsce. Kiedy kilka miesięcy temu w Bundestagu debatowano nad wnioskiem Zielonym postulującym zatrzymanie budowy Nord Stream II i nad wnioskiem AfD wzywającym do jak najszybszego ukończenia jego budowy. W tej sprawie mówicie Państwo jednym głosem z chadecją i socjaldemokracją, mimo że oficjalnie inne partie stronią nawet od doraźnych sojuszy z AfD. Patrząc jednak z perspektywy Polski, kiedy CDU i AfD zgadzają się w tak ważnej dla bezpieczeństwa Polski sprawie jak NS2, nasuwa się pytanie na ile Państwo w ogóle się różnicie.
Sytuacja faktycznie wygląda tak, że kiedy AfD opowiada się za jakimś rozwiązaniem, to reszta z przekory staje okoniem. Kiedy jednak spojrzymy na program CDU i AfD, to Alternatywie jest bliżej co chadeków niż socjaldemokratów i w sferze ideowej to widać najwyraźniej. O tym się jednak głośno nie mówi. W kwestii Nord Stream 2 AfD i CDU były zgodne, choć nikt tego nie przyznał oficjalnie na forum Bundestagu.

Owszem, CDU nie zagłosowało wtedy za wnioskiem AfD, ale potem chadecka kanclerz i tak dopięła dokończenie tej budowy. Z punktu widzenia Polski wychodzi na to samo.
Cóż, ale proszę zwrócić uwagę, że sama chadecja była podzielona w sprawie NS2, część zagłosowała za dokończeniem budowy w Bundestagu, ale już na forym Parlamentu Europejskiego polowa posłów CDU/CSU była przeciw. W Brukseli ta partia często łamie obietnice składane w Berlinie.

Nie sądzi Pan, że to jedynie element gry?
Może tak. Chadecy nie stronią od gier i tak naprawdę nie są partią ideowa, tylko oportunistyczną.  Wracając jednak do AfD, nie oglądamy się na programy innych partii, głosujemy zgodnie z poglądami naszej partii i interesem państwa niemieckiego, jeżeli uznajemy, że coś jest tego warte głosujemy za, nawet jeżeli autorem danej inicjatywy są partie takie jak Linke, z którą prawie nic nas nie łączy. Poza tym, wielokrotnie dochodziło do sytuacji, że AfD wychodziła z propozycją projektu, pozostałe partie go odrzucały a kilka tygodni później z prawie bliźniaczą inicjatywą wychodziła inna partia i wniosek był akceptowany większością głosów. My robimy swoje.

Wróćmy do kampanii wyborczej i zaskakująco dobrych wyników sondażowych SPD. Co się stało z niemieckim społeczeństwem, że nagle zapałało tak dużą sympatią do Olafa Scholza? W końcu po tym jak na czele partii stanęli Saskia Esken i Norbert Walter-Borjans SPD bardziej przypominało postkomunistyczną Linke i wszyscy spisywali SPD na straty. To się zmieniło z wytypowaniem Scholza na kandydata do Urzędu kanclerskiego…
W SPD przejęło władzę lewicowe skrzydło i to się mocno odbiło na notowaniach SPD, ale sukces Scholza to zupełnie inna sprawa. On de facto zyskał na wpadkach Armina Lascheta i Annaleny Baerbock. Laschet stracił w oczach swoich wyborców żartami, które stroił sobie w miejscu dotkniętym zniszczeniami powodziowymi, a część wyborców Zielonych z kolei zraziło się do Annaleny Baerbock w związku ze skandalem wokół jej życiorysu i cytowanych bez podania źródeł pasaży w książce. Olaf Scholz odczekał i umiejętnie przekuł własne milczenie w wyższe słupki w sondażach. Nie musiał nawet zbyt wiele robić, wystarczyło, że jego konkurencja popadła w tarapaty wizerunkowe. Co do Scholza, mimo wszystko jestem zdziwiony nieco, że społeczeństwo niemieckie tak łatwo przeszło do porządku dziennego nad aferami finansowymi, które przecież wydarzyły się za urzędowania Scholza – wpierw jako burmistrza Hamburga a następnie jako szefa resortu finansów. Wirecard, CumEx, to nie sa byle jakie afery a jednak kandydat SPD na tym nie stracił. Media też moim zdaniem nie informują zbyt intensywnie o tych skandalach. Przypomina mi się zresztą w związku z tym pewna ciekawostka. W toku śledztwa po zamachu na World Trade Center wyszło na jaw, że ci terroryści byli związani z Hamburgiem, w tamtym czasie Olaf Scholz był ministrem spraw wewnętrznych w Hamburgu i też nikt nie zadawał szczegółowych pytań. Jestem z Hamburga więc dobrze pamiętam ten czas.

Sądzi Pan, że dojdzie do koalicji SPD z Zielonymi i Linke?
Trudno powiedzieć, ale wydaje mi się, że część wyborców przestraszona perspektywą takiej koalicji może się zmobilizować i pójść na wybory a chadecy mogliby w takim wypadku zyskać nawet 4-5 proc. Myślę, że CDU osiągnie wynik lepszy niż wskazują na to sondaże, wyborcy FDP też na ostatniej prostej mogą przerzucić swoje głosy na CDU. Z obawy przed czerwono-zieloną koalicja, do której dołączyłaby się partia Die Linke. To jest jednak partia będąca spadkobierczynią Socjalistycznej Partii Jedności i wiele osób ma tego świadomość. To ludzie, którzy strzelali do swoich rodaków. Poza tym nie każdy przecież ma ochotę na eksperymenty takie jak genderyzacji języka! Wyborca Linke to był zazwyczaj ciężko pracujący człowiek, mocno stąpający po ziemi, któremu nie w głowie genderowe gwiazdki. Z drugiej strony w ostatnich latach często było tak, że nominalnie bardziej lewicowe rządy robiły politykę bardziej konserwatywną, niż rządy z nazwy konserwatywne. Przecież socjaldemokrata Schröder prowadził bardziej konserwatywną politykę niż kanclerz Merkel z CDU.

A czy AfD się nie obawia, że Friedrich Merz zaproszony przez Armina Lascheta do jego gabinetu cieni może jej odebrać część wyborców, dla których Merz jest pewną nadzieją na odbudowanie konserwatywnej tkanki CDU?
Myślę, że jest już na to za późno. AfD ma swój żelazny elektorat oscylujący w granicach 8-9 proc. i ci ludzie nie przejdą do CDU ze względu na powrót Merza. CDU przegapiła swoją szansę.  Gdyby Merz w 2018 roku został szefem CDU a nie Annegret Kramp-Karrenbauer i gdyby to on a nie Armin Laschet prowadził dziś chadeków do wyborów, sytuacja mogłaby wyglądać inaczej. Jego dołączenie do gabinetu cieni nic tu nie zmienia. Laschet jest odbierany jako „druga Merkel”, ja osobiście nawet lepiej oceniam Lascheta niż Merza, ale Merz faktycznie kojarzy się ludziom z konserwatywną twarzą CDU. Któryś z publicystów napisał, że jeżeli CDU wyląduje w ławach opozycji, to może się zbliżyć do AfD, ale jakoś nie chce mi się w to wierzyć.

Czy Niemcy będą tęsknić za Merkel?
Społeczeństwo jest dziś bardzo spolaryzowane, a Merkel od początku posługiwała się taktyką „asymetrycznej demobilizacji” i chcąc zdemobilizować pewne grupy na dobrą sprawę doprowadziła do powstania AfD. Wielu Niemców będzie tęskniło za Merkel, już teraz widzę pewne oznaki nadciagającej nostalgii związanej z osobą pani kanclerz. Jej ocena jest różna w zależności od środowiska, jeden z niemieckich publicystów napisał przewrotnie, że „Merkel była najlepszą kanclerz Zielonych” i jest w tym dużo racji, ona nie była do końca chadecka. Zmieszała chadecję z socjaldemokracją i wątkami zielonymi. Ja nie będą za nią tęsknił.

W mediach społecznościowych publikuje Pan co roku zdjęcie pomnika Małego Powstańca z napisem:  „Chwała bohaterom”. Jak to jest, że członek AfD, wiceprzewodniczący młodzieżówki tej partii utożsamia się z bohaterami powstania warszawskiego?
W sumie, dlaczego by nie? Uważamy w AfD, że każdy naród ma prawo do czczenia swoich bohaterów, my żałujemy, że Niemcy tego nie robią i nie chodzi nam o rehabilitację zbrodniarzy nazistowskich, nie w tym rzecz. Tak, Niemcy uczynili wiele zła w historii i nie ma co do tego wątpliwości, ale też udawało nam się czasem zrobić coś dobrego.

Na przykład?
Na przykład literatura, kultura, wynalazki, samochody, ale nie tylko przecież. 12 września obchodziliśmy kolejną rocznicę odsieczy wiedeńskiej i rozgorzała dyskusja,  Niemcy stwierdzili, że wtedy Polacy uratowali Europę przez Turkami a dziś ratują przed nielegalną imigracją, ale w sumie Niemcy też mieliby powód do dumy, ponieważ oni również wtedy walczyli pod Sobieskim, ale o tym nie chce się tu słuchać i mówić. Niemcy mają tendencję by siebie nienawidzić, a jak ktoś przeradza takie skłonności to potem są z tego problemy, vide kryzys migracyjny. Tylko wtedy, jak się jest dumnym ze swojej ojczyzny, jest się w stanie, o nią walczyć. A Niemcy niestety nie są z siebie dumni i dlatego robią taką polityka, jaka robią, może też, aby wywyższyć się moralnie i reszcie świata udowodnić, jacy są moralni. To jest taki kompleks winy, który jest typowy dla społeczeństw zachodnich, czujące na sobie ciężar winy za kolonializm, za wojnę. Z tego rodzą się potem takie ruchy jak Black Lives Matter, Antifa itp., które kwestionują wszystko, na czym jest zbudowana nasza cywilizacja. Co roku wrzucam na mój profil na facebooku zdjęcie Małego Powstańca, ponieważ mój pradziadek Marian Kornet, pseudonim „Trąbka” walczył w Powstaniu Warszawskim w zgrupowaniu Krybar. I każdy w AfD odbiera pozytywnie historię mojej rodziny, nie chcemy zakłamywać historii, wbrew obiegowym opiniom nie jesteśmy partią szowinistów.

W piątek w Berlinie AfD świętowało koniec kampanii, w tym samym dniu pod Reichstagiem Greta Thunberg zagrzewała zieloną młodzież do działania w obronie klimatu, sporo się działo. Co Pana zdaniem było najważniejsze w tej kampanii, który temat jest w stanie porwać niemieckiego wyborcę?
Uważam, że tematy ekologiczne często sa narzucane przez kompleks medialno-akademicko-polityczny, dla ludzi ważniejsze są kwestie migracyjne i gospodarcze. Niedawno imigrant z Somalii zabił trzy kobiety, wydarzenia w Afganistanie prawdopodobnie wywołają kolejną falę migracyjną i to sa tematy, które moim zdaniem odgrywają ważniejszą rolę, tylko media niechętnie o nich wspominają.

 



Źródło: niezalezna.pl

Olga Doleśniak-Harczuk