Sekretarz bezpieczeństwa wewnętrznego Alejandro Mayorkas powiedział potencjalnym uciekinierom z Kuby, żeby nie przybywali do USA, bo... i tak nie zostaną wpuszczeni. Spowodowało to falę oskarżeń wobec administracji Bidena o hipokryzję i polityczne wyrachowanie.
Obecnie w USA żyje ok. 2,7 miliona Kubańczyków, z których ok. 1,5 miliona mieszka na Florydzie. Wiele z nich to osoby, które - aby uciec z „trzcinowego gułagu” - ryzykowały życie i przypłynęły do USA na tratwach (lub ich potomkowie). Na razie jeszcze tego nie zaobserwowano, ale dla wszystkich jest oczywiste, że wybuch antysocjalistycznych protestów i ich brutalne tłumienie przez reżym w Hawanie sprawi, że liczba takich osób wzrośnie. Eksperci spodziewają się także wzrostu ilości uchodźców, którzy będą próbowali dopłynąć do USA z pogrążonej w chaosie po morderstwie prezydenta Haiti.
Sekretarz Mayorkas odbył ostatnio konferencję prasową w siedzibie Straży Przybrzeżnej. Ostrzegł w jej trakcie, że osoby próbujące dostać się do USA drogą morską – co w powszechnej opinii zostało odebrane jako słowa skierowane do uciekających przed komunizmem i represjami z Kuby – nie powinny tego robić gdyż i tak nie zostaną wpuszczone, a najlepsze na co mogą liczyć to to, że trafią do państwa trzeciego. „Nie ma nigdy dobrego czasu na migrację drogą morską. Do takich, którzy ryzykują swoje życie tak robiąc – nie warto ryzykować” - powiedział.
„Pozwólcie, że powiem to jasno. Jeżeli ruszycie na morze, to nie zostaniecie wpuszczeni do Stanów Zjednoczonych”
Słowa Mayorkasa wywołały gniew amerykańskiej prawicy. Wiele osób zarzuciło mu hipokryzję, gdyż sam urodził się w rodzinie kubańskich Żydów w Hawanie i jego rodzice po rewolucji uciekli z nim do USA. Inni zwracają uwagę, że Departament Bezpieczeństwa Wewnętrznego (DHS) odmawia bardziej zdecydowanych działań wobec osób, które nielegalnie przekraczają granicę z Meksykiem. Najczęściej jednak pod adresem jego i reszty administracji Bidena padają oskarżenia, że nie chcą widzieć uchodźców z Kuby z powodów ich poglądów politycznych.
Mniejszość kubańska w USA jest bardzo aktywna politycznie i można znaleźć wielu jej przedstawicieli wśród amerykańskich elit politycznych. W rodzinach imigrantów z Kuby urodzili się na przykład senatorzy Marco Rubio czy Ted Cruz – jeden z najbardziej wpływowych Republikanów, który w 2016 niemal pokonał Donalda Trumpa w republikańskich prawyborach. W przeciwieństwie do większości innych mniejszości etnicznych, Cubano-Americanos są znani ze swoich konserwatywnych poglądów i poparcia dla Republikanów. To właśnie ich głosy pozwoliły Donaldowi Trumpowi w 2016 roku na zwycięstwo na Florydzie, bez którego nie zostałby prezydentem USA.
- Sekretarz DHS Mayorkas, nie chce, żeby osoby, które naprawdę potrzebują azylu po ucieczce z Kuby przybywały do USA, chociaż jego rodzina dokładnie to zrobiła
- skomentował na Twitterze Eric Trump, syn byłego prezydenta.
„Najwyraźniej chce tylko ludzi, którzy udają, że potrzebują azylu ponieważ ci ludzie nadal będą głosować na socjalistycznych Demokratów”
W podobnym tonie wypowiedział się znany konserwatywny publicysta hinduskiego pochodzenia Dinesh D'Souza. Stwierdził, że Mayorkas swoimi słowami udowodnił, iż celem polityki migracyjnej Bidena jest przyjmowanie nielegalnych imigrantów, którzy po naturalizacji będą głosować na lewicę „przy równoczesnym zatrzaśnięciu drzwi dla antykomunistycznych uchodźców z Kuby, którzy w przyszłości raczej zostaną Republikanami”. Znany prawicowy bloger używający pseudonimu Suburban Black Man stwierdził, że dzieje się tak dlatego, że Kubańczycy „będą się naturalizować, starać o obywatelstwo i będą glosować przeciwko temu całemu komunistycznemu g**nu, które promują Demokraci”.
Także felietonista The Spectator Stephen L. Miller przypomniał, że Mayorkas jest uciekinierem z Kuby. Zauważył jednak, że żaden z głównonurtowych dziennikarzy nie odważy się zwrócić mu na to uwagę. Niezależny dziennikarz Jordan Schachtel stwierdził, że to obrzydliwe, iż urzędnik „odmawia innym szansy, którą sam dostał jako dziecko”.
- Mogę sobie tylko wyobrażać jak bardzo zdradzeni muszą się teraz czuć inni Amerykanie pochodzenia Kubańskiego
- stwierdził.
Warto zauważyć, że Mayorkas nie jest pierwszym Demokratą, który nie chce widzieć w USA Kubańczyków. Po rewolucji uchodźcy z Kuby, którym udało się dotrzeć do USA, nie byli niepokojeni przez służby imigracyjne, ekstradycji poddawano jedynie przestępców znajdujących się na uzgodnionej z reżymem w Hawanie specjalnej liście. W 1994 roku administracja Billa Clintona chcąc ocieplić stosunki z kubańskimi komunistami wprowadziła jednak tzw. „politykę mokrych i suchych stóp”. Polegała na tym, że ci uciekinierzy, którym udało się dotrzeć do wybrzeża, mogli zostać w USA na starych zasadach, ale ci przejęci na wodach terytorialnych byli odsyłani na Kubę.
W ramach próby resetu stosunków Barack Obama zrezygnował z tej zasady i od jego czasu uciekinierzy z Kuby są traktowani jak wszyscy inni uchodźcy. Donald Trump był zadeklarowanym przeciwnikiem kubańskich komunistów i cofnął wiele pro-kubańskich decyzji Obamy, ale tej nie chciał lub nie zdążył.