Winston Churchill radził: „Nigdy nie pozwól, aby dobry kryzys się zmarnował”. Te słowa, prawie zacytowane przez premiera Mateusza Morawieckiego, wyznaczają historyczny moment, w którym się znajdujemy. Przed Polską otwiera się rzadkie w dziejach okienko możliwości szybkiego nadrobienia cywilizacyjnego dystansu do najbogatszych krajów świata i budowania zasobnego społeczeństwa.
Trochę jeszcze boimy się używać słowa „dobrobyt”, bo przecież niedawno martwiliśmy się, by nasze dzieci nie chodziły głodne, ale zaprezentowany Polski Ład do dobrobytu znaczącej części, jeśli nie większości, Polaków zmierza. Poprzez ogromne inwestycje, zarówno te infrastrukturalne, które mają odkorkować możliwości gospodarczego rozwoju, jak i, a może przede wszystkim, inwestycje w ludzi, ich osobisty i rodzinny rozwój. Wraz ze zmianami podatkowymi ponad 90 proc. Polaków będzie miało zasobniejsze portfele i nowe możliwości wykorzystania tych środków. By jednak inwestycja w wielki ludzki kapitał okazała się rzeczywiście opłacalna, konieczne są nakłady na naszą tożsamość. Duma z własnego państwa i narodu jest bowiem warunkiem koniecznym, by zdobywać świat.