Rzecznik rządu Paweł Graś, odnosząc się do rozbieżności pomiędzy danymi wojskowej prokuratury a danymi komisji Millera na temat uderzenia tupolewa w brzozę, stwierdził, że przyczyną katastrofy nie było zderzenie z brzozą, ale zejście Tu-154M poniżej minimum. - Widać bezradność obozu rządowo-medialnego, który oszukuje opinię publiczną co do rzeczywistego powodu tej tragedii – komentuje dla niezależnej.pl Antoni Macierewicz.
-
Teraz rząd musi stanąć wobec faktu, że drzewo, któremu przypisywano tragedię, na pewno nie mogło być przyczyną rozbicia się tego samolotu – stwierdza Macierewicz.
Graś pytany w RMF FM, czy nie ma dla niego znaczenia, czy samolot uderzył skrzydłem na wysokości pięciu czy ośmiu metrów, unikał odpowiedzi.
W zeszłym tygodniu rzecznik prokuratury oświadczyła, że "
pancerna brzoza" została ścięta na wysokości
9 metrów. To pokrywało się z ujawnionym przez "Nowe Państwo" rosyjskim dokumentem sporządzonym tuż po katastrofie. Informacja, która została podana za "Rzeczpospolitą", mówi o ścięciu drzewa na wysokości
7,7 m. Urzędowo potwierdzony przez premiera Donalda Tuska raport Millera, podobnie jak
raport Anodiny, mówią o 5,1 m.
-
Jedyne, co można zrobić w tej sytuacji, to zaapelować do pana Donalda Tuska i jego ekspertów oraz prokuratury, żeby przestali oszukiwać. Obawiam się - w świetle tych faktów, z którymi mamy do czynienia - że ten apel nie będzie niestety skuteczny. Dlatego że prokuratura w reakcji na publikację dokumentacji rosyjskiej w "Nowym Państwie" zaczęła podawać różne wysokości ścięcia brzozy. Najpierw 9 m, a teraz 7,70 m. Jak więc widzimy, prokuratura w ciągu trzech dni zmienia fundamentalnie zdanie, a to jest totalna kompromitacja prokuratury, Donalda Tuska, raportu pana Millera. Najwyższy czas, żeby te czynniki urzędowe poszły po rozum do głowy i zaczęły mówić prawdę – mówi portalowi niezalezna.pl Antoni Macierewicz.
Źródło: niezalezna.pl
Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
wg,pk,mn