- Prezydencja niemiecka w UE wykorzystuje ten fakt i szczerość Borisa Johnsona, który w przeciwieństwie do Chin od razu przyznał,że może być problem z nowym szczepem koronawirusa i błyskawicznie Europa, jakby przygotowana była na to, wcisnęła kolejne guziki pokazania Wielkiej Brytanii, poważnemu państwu, silnemu, jego miejsca w szeregu, jeśli chodzi o stosunki z UE - ocenił w programie "W punkt" Sławomir Wróbel, mieszkający na Wyspach Brytyjskich działacz polonijny.
Po tym, jak w ubiegłym tygodniu pojawiła się informacja o wykryciu w Wielkiej Brytanii nowego szczepu koronawirusa, który ma być zdecydowanie bardziej zakaźny od obecnych wariantów, podjęto natychmiastowe działania. Premier Boris Johnson zdecydował o wprowadzeniu w sobotę w Londynie i południowo-wschodniej Anglii nowego, czwartego poziomu restrykcji epidemicznych. W niedzielę oraz poniedziałek duża liczba krajów europejskich, w tym Polska, zdecydowały o wstrzymaniu lotów między ich państwami a Wielką Brytanią. Zamknięte zostały także port w Dover oraz eurotunel.
Zdaniem Sławomira Wróbla, mieszkającego w Wielkiej Brytanii działacza polonijnego, członka Great Poland, nagła reakcja krajów UE na informację z Wysp powinna być łączona "z faktem toczących się ostatnich rozmów negocjacyjnych w zakresie tego, jak będzie wyglądała umowa brexitowa po 31 grudnia"
- Uważam, że nie stało się w Wielkiej Brytanii nic takiego, co nakazywałoby wprowadzenie aż tak szokujących decyzji dla funkcjonowania ludzi w tak szczególnym czasie, jakim są święta Bożego Narodzenia. Należy łączyć te fakty, że prezydencja niemiecka w UE wykorzystuje ten fakt i szczerość Borisa Johnsona, który w przeciwieństwie do Chin od razu przyznał, że może być problem z nowym szczepem koronawirusa i błyskawicznie Europa, jakby przygotowana była na to, wcisnęła kolejne guziki pokazania Wielkiej Brytanii, poważnemu państwu, silnemu, jego miejsca w szeregu, jeśli chodzi o stosunki z UE
- dodał gość Katarzyny Gójskiej.
Przyznał, że na Wyspach zapanował w ostatnich dniach ogromny chaos, a niewykluczone mogą być też problemy z dostarczaniem żywności do Wielkiej Brytanii, choć rząd w tej kwestii uspokaja obywateli.
- To terapia szokowa. O tym jeszcze nikt nie pomyślałby w sobotę po południu. Szybkość działań sprawiła, że ludzie czują się niepewni. Uważam, że fakt wprowadzenia 4 poziomu restrykcji w Londynie Unia pod prezydencją Niemiec Angeli Merkel cynicznie wykorzystała do narzucenia rygorów Wielkiej Brytanii i pokazania jej miejsca w szeregu - dodał Wróbel.