- W imię praworządności łamano praworządność, czyli traktaty unijne. Jak spowodować, żeby traktaty zaczęły obowiązywać, że Niemcy nie mogą wychodzić poza traktaty, a przynajmniej nie bez nasze zgody? De facto do tego zmierza porozumienie: skierować Niemcy na przestrzeganie traktatów - wskazywał dziś na antenie TVP Info redaktor naczelny "Gazety Polskiej" i "Gazety Polskiej Codziennie" Tomasz Sakiewicz. W ten sposób skomentował unijne negocjacje budżetowe.
Dziś w Brukseli rozpocznie się unijny szczyt. Przywódcy przybywają do stolicy Belgii, by m.in. spróbować znaleźć kompromis ws. budżetu UE i rozmawiać o celach klimatycznych.
O kompromisie w sprawie budżetu Unii Europejskiej mówi się coraz częściej. Po polskiej stronie panuje optymizm. Inaczej jest u naszych zachodnich sąsiadów. - Jeżeliby tego kompromisu do soboty nie zawarto, to pewnie Niemcy odejdą z podkulonym ogonem, z dużymi stratami wizerunkowymi - wskazał Tomasz Sakiewicz w rozmowie z TVP Info.
- To bardzo Niemcom nie zaszkodzi, ale następna prezydencja Niemiec jest bodajże za 13 lat, więc chcieliby coś tu uzyskać. Jeżeli chodzi o Polskę, to my przesuwamy decyzję co do kształtu UE na dłuższy czas, nie pozwalamy, by powiązać budżet z mechanizmami, które mogą szkodzić naszej niepodległości. Niemniej, ta decyzja może jeszcze kiedyś zapaść, bo widać wyraźnie, że jest taki proces i w tym porozumieniu tego zupełnie nie wykluczono, ale odsunięto. Mamy pole manewru, możemy toczyć pewną grę, jak w przyszłości będzie wyglądać Unia Europejska
- dodał redaktor naczelny "Gazety Polskiej" i "Gazety Polskiej Codziennie".
- Każdy będzie mówił, że poszedł za daleko i trzeba jeszcze trochę ustąpić. Ale spieszy się bardziej Niemcom niż Polsce - Polska już powiedziała, że zgadza się na kompromis, więc Niemcy grzebią coś na ostatnią chwilę, ponoszą większe ryzyko. Od biedy możemy poczekać, a Niemcy nie mogą poczekać, bo chcą mieć za swojej prezydencji sukces
- podkreślił Sakiewicz.
Warto podkreślić, jak wyglądał cały proces negocjacji unijnych i próba przepchnięcia tzw. mechanizmu praworządności.
- W imię praworządności łamano praworządność, czyli traktaty unijne. Jak spowodować, żeby traktaty zaczęły obowiązywać, że Niemcy nie mogą wychodzić poza traktaty, a przynajmniej nie bez nasze zgody? De facto do tego zmierza porozumienie: skierować Niemcy na przestrzeganie traktatów. Sam TSUE nie jest gwarantem, bo wielokrotnie łamał zapisy traktatowe, wydając swoje orzeczenia. Jest tylko jedną z opcji zabezpieczających i to wcale nie najsilniejszą
- zaznaczył Sakiewicz.
Polski rząd wielokrotnie podkreślał, że zgadza się na kontrolę wydatków funduszy unijnych, ale nie arbitralność w zakresie "praworządności".
- Niechlubne przykłady wydawania unijnych pieniędzy to jest przede wszystkim Sławomir Nowak, kumpel Donalda Tuska. Tam zapodziały się pieniądze unijne i to wywołało reakcję Ukraińców, notabene państwa niebędącego w Unii - może dlatego mogli sobie śmielej poczynać. Pieniądze unijne są często rozkradane, ale nie przez obecny rząd, tylko to problem wielu innych krajów, a już sposób zarabiania pieniędzy przez Holandię jest całkowitym łamaniem traktatów. Trzeba się temu przyjrzeć i to bardzo mocno, bo nie może być tak, że jakiś kraj okrada Unię Europejską, a wzywa do praworządności
- zakończył.