- Mord nie był przypadkowym czynem szaleńca, ale efektem prowadzonej przez lata kampanii nienawiści wobec świętej pamięci prezydenta Lecha Kaczyńskiego, kampanii zwanej dziś przemysłem pogardy, ale przede wszystkim zdumiewającej i wręcz absurdalnej w swoim natężeniu kampanii nienawiści zła prowadzonej po tragedii smoleńskiej - napisał Jarosław Kaczyński w liście, który odczytano podczas upamiętnienia 10. rocznicy zabójstwa Marka Rosiaka.
Dzisiaj z udziałem m.in. premiera Mateusza Morawieckiego, wicepremiera, ministra kultury Piotra Glińskiego oraz ministra spraw zagranicznych Zbigniewa Raua w kościele Jezuitów w Łodzi odbyła się - pod hasłem "Stop nienawiści" - msza święta za duszę śp. Marka Rosiaka - zamordowanego 10 lat temu działacza Prawa i Sprawiedliwości.
Po nabożeństwie delegacja przedstawicieli Rady Ministrów z premierem Morawieckim i wicepremierem, złożyła kwiaty pod tablicą upamiętniającą zamordowanego, znajdującą się w Pasażu im. Schillera, gdzie w przeszłości działało biuro PiS i gdzie miał miejsce atak na Marka Rosiaka.
Premier @MorawieckiM złożył kwiaty pod tablicą upamiętniającą zamordowanego 10 lat temu śp. Marka Rosiaka w #Łódź. pic.twitter.com/mXLugIH5Q0
— Kancelaria Premiera (@PremierRP) October 19, 2020
Wicepremier Gliński odczytał list przebywającego na kwarantannie prezesa PiS, wicepremiera Jarosława Kaczyńskiego, przygotowany na 10 rocznicę tego - jak napisał Kaczyński - "odrażającego mordu, jakiego Ryszard Cyba, były członek Platformy Obywatelskiej dopuścił się na działaczu naszej partii Marku Rosiaku".
Prezes PiS przypomniał, że Cyba "usiłował też zamordować innego działacza Prawa i Sprawiedliwości Pawła Kowalskiego, i tylko jego siła fizyczna, i szybka reakcja osób obecnych w ówczesnym lokalu naszej partii, uchroniła jego życie".
- Mord nie był przypadkowym czynem szaleńca, ale efektem prowadzonej przez lata kampanii nienawiści wobec świętej pamięci prezydenta Lecha Kaczyńskiego, kampanii zwanej dziś przemysłem pogardy, ale przede wszystkim zdumiewającej i wręcz absurdalnej w swoim natężeniu kampanii nienawiści zła prowadzonej po tragedii smoleńskiej przeciwko nieżyjącemu już prezydentowi i innym ofiarom, przeciwko wszystkim, którzy domagali się prawdy o katastrofie, domagali się, by nasze państwo zareagowało na ten straszne wydarzenia tak, jak uczyniłby to każdy dbający o swoją godność i interesy kraj
- napisał Jarosław Kaczyński.
Wicepremier Gliński zauważył: "Spotykamy się tutaj co roku, i spotykamy się dlatego, że jest naszym obowiązkiem pamiętać. Pamięć jest fundamentem każdej wspólnoty. Pamięć mówi nam o tym, co ważne dla tej wspólnoty i co najważniejsze. A zawsze najważniejsza jest prawda, a więc pamięć i prawda".
- Był mord, było straszne zło, a jednocześnie jest ta dewiza, która zawsze nam chrześcijanom, katolikom kojarzy się z nienawiścią, dewiza, że zło należy zwyciężać dobrem - dodał.
- I tej dewizie będziemy zawsze wierni. Ale będziemy też pamiętali, żeby tak się działo, żebyśmy pamiętali, o tym, co dla naszej wspólnoty najważniejsze, musimy pamiętać, że każda wspólnota musi się budować przede wszystkim na prawdzie
- powiedział Gliński.
Do zbrodni w łódzkim biurze PiS doszło 19 października 2010 roku. 62-letni wówczas Ryszard Cyba po wtargnięciu do biura z bronią w ręku kilkakrotnie strzelił do znajdujących się w jednym z pomieszczeń działaczy PiS: Marka Rosiaka oraz Pawła Kowalskiego. Rosiak został trafiony pięciokrotnie, m.in. w klatkę piersiową; zginął na miejscu.
Z wyjaśnień zabójcy złożonych później przed sądem wynikało, iż od 2007 roku zaczął zastanawiać się nad wyeliminowaniem z życia polityków różnych ugrupowań partyjnych. W 2010 roku postanowił, że dokona zamachu na prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. Miał plan dokonania zamachu na terenie Warszawy, ale nie udało mu się to z powodu środków bezpieczeństwa. Nie mogąc zrealizować pierwotnego planu, postanowił dokonać zamachu na inne osoby związane z PiS.
W grudniu 2011 roku łódzki sąd okręgowy skazał Ryszarda Cybę na karę dożywotniego więzienia. Uznał, że działał on z motywacji zasługującej na szczególne potępienie i kierował się motywami politycznymi; wyrok utrzymał sąd apelacyjny.