Kluby sportowe „Start” oraz „Społem” znalazły się w bardzo trudnej sytuacji finansowej, a zajmowane przez nich obiekty niszczeją. Wszystko wskazuje jednak na to, że władze Łodzi nie zamierzają realnie wspierać ich działalności. – Trwa konflikt, którego ofiarami są dzieci i młodzież – mówi radny PiS Tomasz Anielak.
Klub Sportowy „Start” działa w Łodzi od 1953 roku. Trenował w nim m.in. koszykarz Marcin Gortat. „Start” to pięciokrotny mistrz Polski i trzykrotny finalista siatkarskiej Ligi Mistrzów kobiet. Poza Łódzkim Klubem Sportowym i Widzewem jest również najbardziej zasłużonym klubem piłkarskim w Łodzi. W przeszłości funkcjonowały w nim m.in. sekcje lekkoatletyczne, siatkarskie, koszykarskie, pływackie, pięcioboju i piłkarskie. Utytułowany klub znalazł się jednak na skraju bankructwa. Od 2012 roku nie otrzymuje bowiem żadnego wsparcia od miasta. Prowadzone są więc tylko dwie sekcje: piłkarska i koszykarska. Te utrzymywane są z pieniędzy rodziców, ponieważ klub zmaga się z ogromnymi wydatkami, które rocznie sięgają 1 mln zł.
Sytuacja „Startu” nie jest uregulowana. Klub mógł domagać się zasiedzenia zajmowanych gruntów, do czego ostatecznie nie doszło. W efekcie władze miasta wystawiły „Startowi” rachunek za korzystanie z obiektów bez umowy. Choć klub zabiega o możliwość dzierżawienia terenu, to miasto na to nie zezwoliło.
– Trwa konflikt, którego ofiarami są dzieci i młodzież. Trudno oczekiwać, aby przez osiem lat bez żadnego wsparcia z dodatkowymi obciążeniami finansowymi klub mógł zadbać o teren i obiekty, które z każdym rokiem niszczeją
– mówi Tomasz Anielak, radny PiS. – Czym zawiniły uzdolnione dzieci i młodzież, że pani prezydent nie próbowała rozwiązać problemu i „usiąść do stołu”? – zastanawia się radny. Jak się dowiedzieliśmy, na terenach, które zajmuje klub, miasto zamierza utworzyć nowy kompleks sportowy o charakterze komercyjnym. Jeżeli do tego dojdzie, „Start” najprawdopodobniej przestanie istnieć.
Poważne problemy ma również klub „Społem”, który działa od 1927 roku. W wyniku odejścia z zarządu klubu czterech osób, pozostałe w klubie osoby chciały prowadzić sprawy „Społem”, jednak statut uniemożliwia im jego reprezentowanie, czyli m.in. podpisywanie umów, co rodzi straty po stronie klubu. Budżet „Społem” wynosi 1,2 mln zł i otrzymuje od miasta dotację w wysokości 300 tys. zł. Jednak jeszcze 5 lat temu dysponował budżetem w wysokości 800 tys. zł, a miejska dotacja wynosiła 663 tys. zł. Jak podkreśla radny Anielak, miasto od kilku lat systematycznie zmniejsza dotację dla „Społem”.
Stan techniczny obiektów klubowych stale się pogarsza, jednak władze miasta uważają, że to wina „Społem”. Twierdzą również, że w 2018 roku porozumiały się z klubem. Na mocy porozumienia magistrat ma m.in. wesprzeć jedną z działających sekcji, a „Społem” ma zwrócić miastu część terenu. Osoby reprezentujące obecnie klub informują jednak, że nie wiedziały o porozumieniu. Magistrat z kolei podkreśla, że nie może prowadzić rozmów ze „Społem”, ponieważ jego władze zostały powołane w sposób niezgodny ze statutem. Tomasz Anielak uważa jednak, że miasto powinno wspierać klub w jego funkcjonowaniu i kontrolować teren, który, choć jest zajmowany przez „Społem”, stanowi własność miasta.
W sprawie łódzkich klubów radny PiS wystosował interpelacje do prezydent Łodzi Hanny Zdanowskiej.