Blisko trzy miesiące czekaliśmy na powrót PKO Ekstraklasy. Wraz z odmrażaniem gospodarki, kultury i rozrywki znalazło się miejsce i dla naszych ligowców. Pierwsza kolejka po wznowieniu gry musiała siłą rzeczy potwierdzić to, co wszyscy przeczuwali – zdecydowana większość piłkarzy nie jest w optymalnej formie fizycznej.
Nie ma się co dziwić – słowo „optymalna” w polskiej ekstraklasie odbiega znacząco od tego samego pojęcia w Europie. Być może miał tu też wpływ brak wcześniejszych meczów sparingowych. Ale w końcu rozgrywki wznowiono, a kibicom, choć jeszcze tylko przed telewizorami, przysporzyły one radości. Puste trybuny dały ciekawy efekt – brak przewagi własnego boiska: 5 na 8 meczów wygrali goście. Warszawska Legia skromnie pokonała Lecha Poznań, Wisła Kraków dostała poczwórne baty od Piasta Gliwice, a w najciekawszym spotkaniu Lechia Gdańsk wygrała w derbach Trójmiasta z Arką Gdynia 4:3. W ośmiu meczach padło łącznie aż 25 bramek, co oznacza, że w polskiej lidze nie zapomniano, jak się strzela gole. Legia Warszawa może też powoli otwierać szampana. Piast Gliwice ma nikłe szanse, by dogonić lidera tabeli.