Gazeta Polska: Roman Tuska » CZYTAJ TERAZ »

Wszystko, co Polskę stanowi… Kiedy za sprawą Jana Pawła II ludzie przestali się bać

Przesłanie i nauka Jana Pawła II o naszej historii i kulturze, wykładnia takich pojęć jak ojczyzna, naród, wspólnota czy patriotyzm, powinny dla nas stanowić – szczególnie dziś – fundament jego wielkiego dziedzictwa.

Rob Croes (ANEFO) / CC BY (https://creativecommons.org/licenses/by/4.0)

Kiedy w październiku 1978 roku kardynał Karol Wojtyła wyruszał na drugie, niespodziewane konklawe, po zaledwie 33 dniach pontyfikatu Jana Pawła I, miał ze sobą, jak zwykle, dwie mocno już sfatygowane walizki: w jednej znalazły się książki, a w drugiej rzeczy osobiste – opowiadał ksiądz Stanisław Dziwisz, sekretarz i kapelan ówczesnego arcybiskupa metropolity krakowskiego. – Już po wyborze Karola Wojtyły na papieża wyruszył z Watykanu ogromny tir, który po dotarciu do Krakowa miał zabrać dobytek nowo wybranego Ojca Świętego. Po dotarciu na miejsce – wspominał po latach ksiądz Mieczysław Maliński – okazało się, że samochód będzie wracał praktycznie pusty, do wielkiego auta zapakowano bowiem tylko trochę książek i buty. Ot, i cały majątek krakowskiego kardynała.

Żeby zobaczyć Jana Pawła II, trzeba zobaczyć Kraków

Ale można powiedzieć, że w tych dwóch zniszczonych walizkach, które wziął na konklawe Karol Wojtyła, było o wiele więcej – cały bagaż nauki i osobistych przeżyć. Doświadczeń. Papież „z dalekiego kraju”, zabrał do Rzymu wszystko to, co najważniejsze i najpiękniejsze w polskiej historii, kulturze i tradycji. Wszystko to, co go ukształtowało jako kapłana. Osobiste doświadczenia II wojny światowej i dwóch totalitaryzmów, niemieckiego oraz sowieckiego, pozwoliło mu zrozumieć, czym jest zło, i to „zło dobrem zwyciężać”. O tej spuściźnie pięknie opowiadał kardynał Franciszek Macharski, który podkreślał: „Żeby zobaczyć Jana Pawła II, trzeba zobaczyć Kraków. Zabrał ze sobą do Rzymu wszystko, z czego wyrósł. Kraków jest posagiem, który ze sobą przyniósł. Jest ziarnem, którym się stale żywił i którym, jak widać, nie przestał się żywić także w Watykanie”. O Wawelu i znajdującej się tam katedrze Jan Paweł II mówił: „W jakiś sposób Wawel zawiera całe dzieje Polski. Przeżyłem tragiczny czas, kiedy hitlerowcy osadzili tam swego gubernatora Franka i nad zamkiem powiewał sztandar ze swastyką. To było dla mnie szczególne bolesne przeżycie”. O tym doświadczeniu zła papież mówił wielokrotnie. W książce „Pamięć i tożsamość” tak to scharakteryzował:

„Czego możemy się nauczyć z tych lat zdominowanych przez »ideologie zła« i walkę z nimi? Myślę, że musimy się nauczyć przede wszystkim sięgania do korzeni. Tylko wtedy zło wyrządzone przez faszyzm i komunizm może nas w jakimś sensie ubogacić, może nas poprowadzić do dobra, a to niewątpliwie program chrześcijański”.

Papież kultury i praw człowieka

W pierwszych latach swojego pontyfikatu Jan Paweł II wygłosił kilka przemówień, które stały się fundamentem jego posługi. Za każdym razem odwoływał się przy tym do swoich osobistych doświadczeń i do historii Polski. 2 października 1979 roku Jan Paweł II przemawiał na 34. sesji Zgromadzenia Ogólnego ONZ. Była to dogłębna analiza współczesnego świata i drążących go kryzysów. Odnosząc się do podziałów zarówno tych ekonomicznych, jak i politycznych, papież wskazał na prawa człowieka i jego godność jako fundament. Mówiąc to przypominał, że pochodzi z kraju, na którego żywym organizmie Niemcy zbudowali Auschwitz. Obok tego papież piętnował komunizm, choć nie użył tego słowa wprost. Amerykański ambasador przy ONZ tak to skomentował: „Mogę zaświadczyć na podstawie moich obserwacji, że delegaci z Europy Wschodniej i Związku Sowieckiego dobrze wiedzieli, o czym mówi papież, i po raz pierwszy na tej sali byli przestraszeni, a nie znudzeni”. Jeszcze dobitniej przemawiał Jan Paweł II podczas wystąpienia na forum UNESCO 2 czerwca 1980 roku. W tekście zatytułowanym „Przyszłość człowieka zależy od kultury” można było usłyszeć:

„Jestem synem narodu, który przetrwał najstraszliwsze doświadczenia dziejów, który wielokrotnie był przez sąsiadów skazywany na śmierć – a on pozostał przy życiu i pozostał sobą. Zachował własną tożsamość i zachował pośród rozbiorów i okupacji własną suwerenność jako naród – nie w oparciu o jakiekolwiek inne środki fizycznej potęgi, ale tylko w oparciu o własną kulturę, która okazała się w tym wypadku potęgą większą od tamtych potęg. I dlatego też to, co tutaj mówię na temat praw narodu u podstaw kultury i jej przyszłości, nie jest echem żadnego »nacjonalizmu«, ale pozostaje trwałym elementem ludzkiego doświadczenia i humanistycznych perspektyw człowieka”.

Przesłanie wciąż aktualne

W setną rocznicę urodzin Karola Wojtyły warto przypomnieć, jak jego „polskie doświadczenie” wpłynęło na całość jego pontyfikatu. To było 27 lat, które nie tylko „odnowiło oblicze tej ziemi”, ale również zmieniło obliczę Europy i świata, wlewając w miliony ludzkich serc nadzieję i odwagę, że można zmieniać nasz glob na lepszy. Pamiętajmy, że za tym trochę już dziś wyświechtanym określeniem „Papież Polak”, kryje się wszystko to, co Karol Wojtyła czynił jako Jan Paweł II. „Wszystko, co Polskę stanowi” – wołał nasz papież donośnym głosem, a echo głośników zwielokrotniało te słowa na warszawskim placu Zwycięstwa 2 czerwca 1979 roku. I zwracając się do kardynała Stefana Wyszyńskiego pytał dalej: „Skąd przychodzą te słowa? Księże Prymasie, tak głosi Akt milenijny, złożony przez ciebie i Episkopat Polski na Jasnej Górze: »wszystko, co Polskę stanowi«. To wszystko w rękach Bogarodzicy – pod krzyżem na Kalwarii i w wieczerniku Zielonych Świąt. To wszystko: dzieje Ojczyzny, tworzone przez każdego Jej syna i każdą córkę od tysiąca lat – i w tym pokoleniu, i w przyszłych – choćby to był człowiek bezimienny i nieznany, tak jak ten żołnierz, przy którego grobie stoimy... To wszystko: i dzieje ludów, które żyły wraz z nami i wśród nas, jak choćby ci, których setki tysięcy zginęły w murach warszawskiego getta”. Można powiedzieć, że cała I pielgrzymka Jana Pawła II do Polski to wielka lekcja historii i przypomnienie tego, jak ważna była i jest nasza chrześcijańska tradycja i wspólnota, którą tworzymy. We wszystkich miejscach, które odwiedził wtedy papież, czy był to Kraków, Częstochowa czy Gniezno, padały odwołania do naszej historii, począwszy od Mieszka I, przez świętego Stanisława, po naszego świętego męczennika Maksymiliana Kolbego.

Ludzie przestali się bać, to już było zwycięstwo!

Ale dzieje Polski i Europy Środkowo-Wschodniej Jan Paweł II wpisywał też w szerszy kontekst. Tak było na przykład w Gnieźnie, gdzie podczas homilii wygłoszonej na Wzgórzu Lecha papież mówił między innymi: „Czyż Chrystus tego nie chce, czy Duch Święty tego nie rozrządza, ażeby ten papież Polak, papież Słowianin, właśnie teraz odsłonił duchową jedność chrześcijańskiej Europy, na którą składają się dwie wielkie tradycje: Zachodu i Wschodu? My, Polacy, którzy braliśmy przez całe tysiąclecie udział w tradycji Zachodu, podobnie jak nasi bracia Litwini, szanowaliśmy zawsze przez nasze tysiąclecie tradycje chrześcijańskiego Wschodu. Nasze ziemie były gościnne dla tych tradycji, sięgających swych początków w Nowym Rzymie – w Konstantynopolu”. To nawiązanie do podziału Europy, do żelaznej kurtyny, do Jałty nie mogło nie zakiełkować kruszeniem się systemu komunistycznego. Mówił to papież z komunistycznego kraju do ludzi z podobnym doświadczeniem. Wśród słuchających byli Słowacy, Czesi i Litwini, którzy wbrew granicom i kordonom chcieli usłyszeć papieża. Już w momencie wyboru Wojtyły na stolicę apostolską dla ludzi Europy Środkowo-Wschodniej pojawił się promyk nadziei. Vaclav Havel, opozycjonista i późniejszy prezydent Czechosłowacji i Republiki Czeskiej, wspominał: „Kiedy usłyszeliśmy tę wiadomość, zaczęliśmy wiwatować i krzyczeć z radości do późnego wieczora. Instynktownie czuliśmy, że jest to olbrzymie wsparcie dla wszystkich ludzi kochających wolność, a żyjących w świecie komunistycznym”. Z kolei Vytautas Landsbergis, litewski dysydent i formalnie pierwszy przywódca niepodległej Litwy, podkreślał:

„Pamiętam jego inauguracyjne wystąpienie na placu św. Piotra. Oczywiście nie było mnie tam, ale to było przekazywane przez media – jak zwrócił się do wierzących: »Nie bójcie się!«. To słowa Chrystusa. Ale potem można było się domyślić, jak to wyszło paradoksalnie. Bo tak jak rozumiem, Chrystus mówił: Nie bójcie się, że was jest mało! Pokonacie świat! A gdy Jan Paweł II zwrócił się z tymi słowami, chyba miał na myśli ludzi uciemiężonych przez komunizm, którzy byli przyzwyczajeni do życia w bojaźni, że są śledzeni, mogą zostać ukarani nie wiadomo za co. […] Ale gdy ludzie przestali się bać, to już było zwycięstwo. Już była wolność. Jeszcze nie polityczna, ale już duchowa. I to było decydujące. Bo najpierw stajesz się człowiekiem wolnym w duchu, a potem cały naród dokonuje restytucji państwowości”.

Jak (za)pamiętamy Jana Pawła II?

Nie ma go już z nami od 15 lat. 2 kwietnia 2005 roku godzina 21.37 – to data symbol dla kilku pokoleń Polaków i jedno z najważniejszych doświadczeń wspólnotowych dla tych wszystkich, którzy świadomie przeżywali te wiosenne dni. Dramatyczne i pełne cierpienia „odchodzenie do domu Pana”, wspólne modlitwy, ostatnie nieme błogosławieństwo z watykańskiego okna i wreszcie pogrzeb, wiatr zamykający Pismo Święte. Nie ma go już z nami. Koniec. Co po sobie pozostawił? Jak go zapamiętamy?

Co z jego pontyfikatu było najważniejsze? Czy jest w ogóle możliwe, aby ten przebogaty dwudziestosiedmioletni okres zamknąć w jakimś prostym podsumowaniu? Te pytania zadajemy sobie od lat. Wracają one też dzisiaj i to z o wiele większą mocą. Przecież w ciągu tych 15 lat od śmierci Jana Pawła II w dorosłe życie wkroczyło i wkracza tysiące młodych Polaków, którzy nie mają prawa go pamiętać i dla których, tak naprawdę, to odległa historia. I tu pojawia się kolejne pytanie, bo przecież w tym roku obchodzimy też setną rocznicę urodzin Karola Wojtyły. Jak ten „burzliwy dwudziesty wiek” ukształtował późniejszego papieża? Na ile jego osobiste doświadczenia wpłynęły na pontyfikat? Nie zapominając więc o tym, że Jan Paweł II był przez blisko trzy dziesięciolecia głową Kościoła powszechnego, warto pamiętać i przypominać, jak mocno ten pontyfikat wyrastał z polskich doświadczeń księdza, biskupa i wreszcie kardynała Karola Wojtyły. Pamięć o historii, jej rozumienie i szacunek dla niej stanowiły niezwykle ważny element papieskiego nauczania. W czasie VII pielgrzymki do Polski, 13 czerwca 1999 roku w Radzyminie na Cmentarzu Ofiar Wojny 1920 roku, 79-letni Jan Paweł II, drżącym już mocno głosem, wypowiedział słowa, które być może jak żadne inne definiują jego korzenie i tego, z czego wyrastał: „Chociaż na tym miejscu najbardziej wymowne jest milczenie, to przecież czasem potrzebne jest także słowo. I to słowo chcę tu pozostawić. Wiecie, że urodziłem się w roku 1920, w maju, w tym czasie, kiedy bolszewicy szli na Warszawę. I dlatego noszę w sobie od urodzenia wielki dług w stosunku do tych, którzy wówczas podjęli walkę z najeźdźcą i zwyciężyli, płacąc za to swoim życiem. Tutaj, na tym cmentarzu, spoczywają ich doczesne szczątki. Przybywam tu z wielką wdzięcznością, jak gdyby spłacając dług za to, co od nich otrzymałem”.

W setną rocznicę urodzin Karola Wojtyły, ale też sto lat po zwycięskiej Bitwie Warszawskiej, pokonaniu bolszewików i obronieniu niepodległości, warto zapamiętać jeszcze jedno przesłanie Jana Pawła II:

„Jeżeli wolność przestaje być związana z prawdą, a uzależnia prawdę od siebie, tworzy logiczne przesłanki, które mają szkodliwe konsekwencje moralne. Ich rozmiary są czasami nieobliczalne. W tym wypadku nadużycie wolności wywołuje reakcję, która przyjmuje postać takiego czy innego systemu totalitarnego. Jest to jedna z form zniszczenia wolności, której skutków doświadczyliśmy w wieku XX i nie tylko”.

 



Źródło: Gazeta Polska

#Jan Paweł II

Piotr Dmitrowicz