Naszym sposobem obrony jest kontrowanie manipulacji historycznych poprzez pokazywanie źródeł z epoki bądź relacji świadków historii, którzy byli uczestnikami wydarzeń, o których mówimy, takich jak zbrodnie sowieckie i niemieckie, lub byli w obozach, getcie i mogą o tym powiedzieć. Są to dla nas świadectwa będące w jasnej kontrze do narracji, która jest nam narzucana ze Wschodu – mówi w wywiadzie dziennikowi „Gazeta Polska Codziennie” dyrektor Instytutu Pileckiego dr Wojciech Kozłowski.
Muzeum Powstania Warszawskiego odniosło olbrzymi sukces w popularyzacji wiedzy o tym zrywie, podczas którego Polskie Państwo Podziemne stawiło czoła zbrodniczej III Rzeszy. Czy Instytut Pileckiego pomoże w kształtowaniu całego obrazu okupacji zarówno nazistowskiej, jak i sowieckiej?
To właśnie robimy. Nie przypadkiem nasz dział naukowy nosi nazwę Ośrodek Badań nad Totalitaryzmami – badamy oba totalitaryzmy, komunistyczny i nazistowski, szczególnie ich wpływ na dzieje Polski w XX w. To bardzo ważne, ponieważ polskie doświadczenie II wojny światowej i szerzej – całego XX w. – zostało ukształtowane w dużej mierze właśnie przez oba zbrodnicze systemy i walkę z nimi. To odróżnia nas od wielu krajów Europy i świata. W Instytucie Pileckiego obraz obu okupacji budujemy przede wszystkim dzięki jak najszerszemu wykorzystaniu materiałów źródłowych, dokumentów. Docieramy do zasobów archiwalnych, które były dotychczas słabo przebadane albo całkowicie niedostępne. Znajdujemy je zarówno w Polsce, jak i za granicą. Mamy już podpisane umowy z zagranicznymi archiwami, niemieckim Bundesarchiv, w którym są bezcenne akta dotyczące okupacji niemieckiej, i amerykańskim Instytutem Hoovera, który przechował po wojnie wielki zbiór relacji żołnierzy Armii Andersa ze zsyłek i łagrów sowieckich. Naszym zadaniem jest udostępnianie tych zasobów badaczom, także cudzoziemcom – masowo tłumaczymy materiały źródłowe na angielski, tak by historycy z całego świata mogli swobodnie z nich korzystać. To ważne, zwłaszcza teraz, gdy niektóre kraje stale trzymają swoje archiwa w utajnieniu i tylko okazjonalnie wyciągają pojedyncze dokumenty wyrwane z kontekstu, próbując pisać na nowo historię, także przeciw Polsce. My, dzięki naszym bogatym archiwom, możemy pokazać prawdziwy przebieg wydarzeń i ich kontekst.
Czy można powiedzieć, że oprócz działalności kulturalnej, archiwizacyjnej oraz popularnonaukowej zadaniem Instytutu Pileckiego jest też kultywowanie pamięci i tworzenie narracji o tym, co się działo m.in. podczas II wojny światowej, i jej skutkach?
Jeden z naszych kluczowych projektów „Zawołani po imieniu” wyrasta na gruncie archiwalnej i badawczej działalności Instytutu. Jego istotą jest odkrywanie i dokumentowanie zbrodni popełnionych przez okupantów na Polakach, którzy dobrowolnie odważyli się okazać solidarność i współczucie prześladowanym Żydom. Historie tych ludzi oraz dalsze losy ich rodzin stanowią bardzo ważny i, co więcej, niezbadany wątek najnowszej historii Polski. Wydaje się on kluczowy w wyjaśnianiu specyfiki niemieckiej polityki okupacyjnej. Dzięki temu projektowi, uroczyście upamiętniając imiona i nazwiska osób zamordowanych, przywracamy pamięć o ich heroicznej postawie oraz podkreślamy głęboki sens ich poświęcenia. Oddając im hołd, pomagamy ich rodzinom, często tym najbliższym – dzieciom i wnukom – poczuć mimo przeżytej tragedii zasłużoną dumę z męstwa przodków, a społeczności lokalnej oraz całemu polskiemu społeczeństwu przypominamy historie o wielkich i szlachetnych sercach, historie, które niestety nie miały szczęśliwego zakończenia.
Dlaczego czołowi politycy rosyjscy, tacy jak prezydent Władimir Putin oraz przewodniczący Dumy Państwowej Wiaczesław Wołodin, prowadzą regularną antypolską kampanię, fałszując historię II wojny światowej?
Chciałbym tylko zastrzec, że występuję tutaj nie jako ekspert od spraw międzynarodowych i polityki rosyjskiej, ale jako szef polskiej instytucji zajmującej się historią wieku XX. Historia II wojny światowej, zwłaszcza w postrzeganiu rosyjskim, jako mit wojny ojczyźnianej, wielkiego starcia z nazistowskimi Niemcami, jest niezwykle istotnym elementem spajającym społeczeństwo rosyjskie, zwłaszcza w obliczu rozmaitych trudności, czy to ekonomicznych, czy międzynarodowych, przed którymi stoi Rosja. Przekonanie o wielkiej ofierze, którego nie sposób na poziomie ludu rosyjskiego podważać, jest w Rosji silnie zakorzenione. Jeśli władza na Kremlu powie, że ktoś w Europie ignoruje czy też nie szanuje ofiar rosyjskich poniesionych w starciu z nazistowskimi Niemcami, to ta władza będzie postrzegana jako obrońca prawdy. Z kolei te wszystkie z naszego punktu widzenia kluczowe sprawy, takie jak pakt Ribbentrop-Mołotow, które są pomijane bądź manipulowane, z perspektywy zwykłego rosyjskiego odbiorcy nie mają znaczenia.
W jaki sposób Instytut Pileckiego walczy z kłamliwą polityką historyczną Kremla?
Jako instytut badawczy odpowiadamy na poziomie naukowym materiałami opartymi na źródłach i wiedzy eksperckiej. Instytut Pileckiego gromadzi takie źródła i pozyskuje je zarówno z polskich, jak i zagranicznych archiwów. Naszym sposobem obrony jest kontrowanie manipulacji historycznych poprzez pokazywanie źródeł z epoki bądź relacji świadków historii, którzy byli uczestnikami wydarzeń, o których mówimy, takich jak zbrodnie sowieckie, niemieckie, lub byli w obozach, getcie i mogą o tym powiedzieć. Są to dla nas świadectwa będące w jasnej kontrze do narracji, która jest nam narzucana ze Wschodu. Należy również podkreślić, że nasza historia predestynuje nas do mówienia prawdy, gdyż w ostatecznym rachunku jest dla nas korzystna.
Czy działania podjęte przez stronę polską mogły wpłynąć na przemówienie prezydenta Władimira Putina podczas konferencji z okazji 75. rocznicy wyzwolenia obozu Auschwitz-Birkenau w instytucie Yad Vashem, które nie było tak konfrontacyjne, jak jego poprzednie wystąpienia?
Należy podkreślić, że to, co mówi prezydent Rosji do swoich ludzi, nie jest zawsze tym samym, co mówi on na arenie międzynarodowej. Nie bez znaczenia była również reakcja Polski w tym całym sporze historycznym, zarówno wypowiedzi prezydenta i premiera Polski, jak i wielu naukowców i polityków z zagranicy, którzy wspierali nasz przekaz historyczny. Ten zestaw mocnych dowodów, z którymi trudno dyskutować, mógł się przyczynić do tego, że prezydent Władimir Putin odstąpił od ataków na Polskę i zdecydował się podkreślić „wyzwoleńczą” rolę Związku Sowieckiego. Wykorzystał tę okazję ponadto do tego, żeby ofiary rosyjskie, a zwłaszcza oblężonych w Leningradzie, postawić blisko ofiar Holokaustu. Jest to zdecydowany ruch w stronę polityki historycznej, którym Rosja chce uwiarygodnić się na scenie międzynarodowej.
Niedawno miała miejsce 75. rocznica wyzwolenia Auschwitz oraz Międzynarodowy Dzień Pamięci o Ofiarach Holokaustu. W jaki sposób Instytut Pileckiego był zaangażowany w te dwie akcje?
Wzorem lat ubiegłych w sobotę 25 stycznia został zorganizowany w warszawskiej Kinotece specjalny pokaz filmowy „Pamięć na pokolenia. Pokaz filmów o Zagładzie”. W ramach wydarzenia zaprezentowane zostały filmy dot. warszawskiego getta i obozu Auschwitz-Birkenau, a także relacje świadków historii – z dokumentów zrealizowanych w ramach filmowego projektu Instytutu - Świadkowie Epoki. Podczas dwóch lat udało się nam zebrać ponad tysiąc wielogodzinnych nagrań z osobami, które doświadczyły hitlerowskiego bądź sowieckiego totalitaryzmu, a także z tymi, którzy pamiętają powojenne okresy stalinizmu i komunizmu. Filmom towarzyszyła też aranżacja prezentująca dwa projekty. Pierwszym z nich jest „Lista Ładosia” – naukowo opracowany, imienny spis 3262 posiadaczy paszportów latynoamerykańskich wystawionych osobom pochodzenia żydowskiego w czasie Zagłady przez Poselstwo RP w Szwajcarii we współpracy z organizacjami żydowskimi. Pokazaliśmy też elementy naszej wystawy berlińskiej poświęconej Auschwitz oraz rotmistrzowi Witoldowi Pileckiemu.
Czy to wszystkie działania Instytutu Pileckiego w związku z 75. rocznicą wyzwolenia Auschwitz oraz Międzynarodowym Dniem Pamięci o Ofiarach Holokaustu?
W niedzielę 26 stycznia w oddziale Instytutu Pileckiego w Berlinie odbył się specjalny koncert upamiętniający ofiary Holokaustu. Inicjatywa ta łączyła się z możliwością zwiedzenia wystawy „Ochotnik. Witold Pilecki i jego misja w Auschwitz”. Zależy nam na połączeniu doświadczenia kulturalnego, refleksji i zadumy, z dawką dobrej wiedzy historycznej na ten temat.
27 stycznia, ze względu na centralne uroczystości w Auschwitz, nie próbowaliśmy organizować równoległych wydarzeń o charakterze otwartym. W tym dniu odwiedził naszą berlińską siedzibę premier Mateusz Morawiecki, który na zaproszenie kanclerz Angeli Merkel przebywał w Berlinie na uroczystym koncercie. Premier bardzo uważnie zwiedził naszą wystawę poświęconą Witoldowi Pileckiemu, po której oprowadziła go jej współtwórczyni, Hanna Radziejowska, kierowniczka naszego berlińskiego oddziału. Spotkał się też z dyrekcją i pracownikami Instytutu, którym – co mówię z wielką satysfakcją - bardzo gorąco podziękował za dotychczasową pracę i życzył dalszych sukcesów w opowiadaniu polskiej historii w kraju i za granicą.