Piąty literacki Nobel dla Polski to powód do radości i satysfakcji, nawet jeśli nie wszystkim podoba się wymowa twórczości Olgi Tokarczuk czy jej poglądy polityczne. Najczęściej zresztą zarówno piewcy jej talentu, jak i krytycy, książek autorki „Ksiąg Jakubowych” nie znają – dopiero Nagroda Nobla sprawiła, że Polacy ruszyli do księgarń, żeby zobaczyć, co to właściwie za literatura.
Widać ten ruch po skoku sprzedaży książek noblistki – to sygnał, że Polacy nie są obojętni na sztukę, że chcą wiedzieć, orientować się we współczesnej kulturze i wbrew badaniom wieszczącym zmierzch czytelnictwa – chcą czytać. I są dość obojętni na to, jak środowiska „Gazety Wyborczej” czy TVN usiłują jednoznacznie pisarkę i jej twórczość zaszufladkować politycznie. Oczywiście ona sama w wypowiedziach publicznych nie pozostawia wątpliwości co do swoich poglądów – jest po stronie totalnej opozycji. Ale czy chciałaby, by jej twórczość postrzegana była przez pryzmat podziałów partyjnych – szczerze wątpię. Zatem drodzy gorliwcy na froncie walki anty-PiS – gdy wymyślacie kolejne rzekome „ataki PiS” na noblistkę, baczcie, by nie sprowadzić jej książek do swojej propagandowej miary. To dla Olgi Tokarczuk krzywdzące.