Nie trzeba było wielkiej przenikliwości, by przewidzieć, co będzie się działo w Sejmie obecnej kadencji, zwłaszcza w wykonaniu posłów Konfederacji. Grzegorz Braun już wcześniej zasłynął wystarczająco ekstrawaganckimi wystąpieniami, więc próba blokady sejmowej mównicy nie zrobiła na nikim wrażenia.
Jedyne, co mogło zaskoczyć, to czas trwania tej swoistej okupacji – poseł szybko dał się przekonać do zaprzestania akcji. Poza tym wszystko idzie zgodnie z planem. Codziennie odbywają się pozbawione głębszego sensu konferencje prasowe Konfederacji, na których padają absurdalne twierdzenia i żądania. Ostatnio panowie (w kole poselskim Konfederacji nie ma ani jednej kobiety) zażądali dymisji ministra finansów. Argumentacja? „Nie podoba nam się postać ministra finansów. Nie podoba się z prostego powodu. Po prostu pana ministra nie znamy”. Tego typu błyskotliwych uwag jest znacznie więcej. Nie o błazenadę jednak chodzi, ale o coś naprawdę poważnego: o polski parlamentaryzm. Który powinien kojarzyć się z powagą, merytorycznymi rozstrzygnięciami i troską o dobro ojczyzny. Na razie tego nie widać i niestety mała jest szansa, że opozycja wykaże te cechy. A szkoda, bo byłoby to z korzyścią dla wszystkich.