GP: Za Trumpa Europa przestanie być niemiecka » CZYTAJ TERAZ »

"Komorowski jest jak pijany we mgle"

"Dzisiejsze wystąpienie prezydenta Komorowskiego pokazuje, że zachowuje się on jak dziecko. Komorowski uważa, że jak coś powie, to Wiktor Janukowycz go posłucha.

"Dzisiejsze wystąpienie prezydenta Komorowskiego pokazuje, że zachowuje się on jak dziecko. Komorowski uważa, że jak coś powie, to Wiktor Janukowycz go posłucha. Tymczasem prezydent Ukrainy ma w nosie to, co mu przedstawiciele Polski czy innych krajów zasugerują. On boi się tylko wyraźnej i zdecydowanej presji międzynarodowej" - komentuje dzisiejsze przemówienie Bronisława Komorowskiego eurodeputowany Ryszard Czarnecki.

Prezydent Komorowski wystąpił dziś z apelem o zmiany w ukraińskim prawie, by wyeliminować anachroniczne przepisy dotyczące karania za działalność polityczną w oparciu o prawo karne. To chyba zaskakujące słowa...
Komorowski poszedł do Canossy. Nagle zmienił front, choć nie był to wynik jego własnych przemyśleń, tylko faktu, że odwołano szczyt w Jałcie, na który się wybierał. Gdyby nie odwołanie Jałty, to by oczywiście tam pojechał i nawet by się nie zająknął na temat zmiany przepisów karnych na Ukrainie. Niestety, dzisiejsze wystąpienie prezydenta Komorowskiego pokazuje, że zachowuje się on jak dziecko. Komorowski uważa, że jak coś powie, to Wiktor Janukowycz go posłucha. Tymczasem prezydent Ukrainy ma w nosie to, co mu przedstawiciele Polski czy innych krajów zasugerują. On boi się tylko wyraźnej i zdecydowanej presji międzynarodowej. Wyraźnie widać, że polski przywódca jest jak pijany we mgle i nic nie rozumie. Żyje w świecie, który sam wymyśla.

Czyli nie wierzy Pan, że Wiktor Janukowycz zmieni przepisy po apelu Komorowskiego?
Jeśli Janukowycz zmieni przepisy, to  dlatego, że przywódcy innych krajów zbojkotowali szczyt w Jałcie i zbojkotują Euro 2012, a nie ze względu na apel wydukany z trudem przez prezydenta Komorowskiego. Podkreślam: jakiekolwiek zmiany na Ukrainie mogą być tylko efektem silnej międzynarodowej presji. Sprawa jest prosta: chodzi o kwestie interesów ekonomicznych. Zbliżenie Ukrainy do Unii Europejskiej leży nie tylko w interesie zwykłych obywateli, lecz także w interesie oligarchów ukraińskich stojących za Janukowyczem. Międzynarodowa presja na prezydenta Ukrainy to więc równocześnie presja na jego biznesowe zaplecze. Jeżeli oligarchowie zobaczą, że wizja akcesji ich kraju do Unii się oddala, a zarazem zbliża się groźba wkroczenia na Ukrainę znacznie potężniejszych od nich oligarchów z Rosji, dadzą do zrozumienia Janukowyczowi, że robi błąd.
Dlatego najlepszym wyjściem na zmianę postępowania prezydenta Ukrainy jest bojkot Euro2012 w tym kraju. Trzeba oczywiście zaznaczyć, że jest to inicjatywa mało wiarygodna, gdy wychodzą z nią politycy niemieccy, włoscy czy holenderscy, którzy jak dotąd patrzyli przez palce na łamanie na Ukrainie praw człowieka. Ale o bojkocie mówią także politycy, którzy od lat dostrzegali ten problem, jak np.  przewodniczący Komisji Europejskiej Jose Barroso, prezes PiS Jarosław Kaczyński czy szef Parlamentu Europejskiego Martin Schulz.

Prezydent Komorowski zasugerował jednak dziś, że polityczny bojkot mistrzostw na Ukrainie może także uderzyć w Polskę jako współgospodarza imprezy.
Nie dajmy się zwariować, nie dajmy sobie narzucić języka kłamstw. W idei bojkotu chodzi wyłącznie o to, żeby loże honorowe na meczach rozgrywanych na Ukrainie były puste. Chcemy, żeby przyjechały reprezentacje piłkarskie i grały; chcemy, żeby na Ukrainę przyjechali kibice. Chcę zaznaczyć: to ma być przede wszystkim bojkot Janukowycza. Prezydent Ukrainy właśnie tego najbardziej się boi: sytuacji, w której pozostanie w Europie i na świecie osamotniony, tak jak przywódca Koreańskiej Republiki Ludowo-Demokratycznej czy Raul Castro.


 



Źródło:

Grzegorz Wierzchołowski