Zwiększenie dodatku motywacyjnego na kilka miesięcy, czasowa podwyżka wynagrodzenia, a także dodatkowe pieniądze za udział w wycieczkach szkolnych, co jest ewenementem w skali kraju – m.in. takimi sposobami samorządy będą wypłacały nauczycielom pensje za czas kwietniowego strajku. Dzieje się tak głównie na terenach, na których lokalną władzę sprawują politycy z PO-KO. Ludzie, którzy mają na sztandarach „walkę o konstytucję i demokrację”, w cwaniacki sposób chcą obejść polskie prawo.
Zgodnie z art. 23 ust. 2 ustawy z 23 maja 1991 r. o rozwiązywaniu sporów zbiorowych w okresie strajku zorganizowanego zgodnie z przepisami ustawy pracownik zachowuje prawo do świadczeń z ubezpieczenia społecznego oraz uprawnień ze stosunku pracy, z wyjątkiem prawa do wynagrodzenia. Jednak wiele samorządów – głównie tych, w których władzę sprawują politycy związani z Platformą Obywatelską – za nic ma te przepisy i nieetycznymi sposobami chce wypłacać rekompensaty nauczycielom, którzy brali udział w kwietniowym strajku w oświacie.
Ciekawym przykładem jest Warszawa, gdzie prezydent Rafał Trzaskowski jeszcze przed rozpoczęciem protestu zapewniał, że wszystkie środki przeznaczone na wynagrodzenia w warszawskiej oświacie – niezależnie od potrąceń za strajk – trafią do szkół oraz przedszkoli i zostaną na ten cel wydane. Stołeczni radni zdecydowali w zeszłym tygodniu o dwukrotnym zwiększeniu dodatku motywacyjnego dla nauczycieli w okresie od początku czerwca do końca sierpnia. Obecnie dodatki motywacyjne na jeden etat nauczycielski wynoszą 600 zł. W razie pojawienia się oszczędności dyrektor szkoły może przyznać 1200 zł dodatku. Zgodnie z propozycją przedstawicieli Koalicji Obywatelskiej dyrektor może zdecydować o przyznaniu dodatku w maksymalnej kwocie 2400 zł na okres trzech miesięcy: od 1 czerwca do końca sierpnia. Łatwo wyliczyć, że nauczyciele biorący udział w strajku mogą dostać nawet 7200 zł.
Największą kreatywnością wykazali się jednak samorządowcy z Radomia, którzy będą przyznawali nauczycielom dodatkowe pieniądze za udział w wycieczkach szkolnych. To pierwszy taki przypadek w Polsce. Warto zaznaczyć, że pod koniec roku szkolnego – na przełomie maja i czerwca jest sporo wyjazdów i zielonych szkół.
– To jest taka zgoda, jak to się mówi, na twarz. Uważam to za bardziej racjonalne, niż przyznawanie nagród lub wyższych dodatków motywacyjnych nauczycielom, którzy strajkowali. U mnie jest zasada, że jeśli nauczyciel jedzie na wycieczkę i w tym dniu miał np. pięć godzin zajęć, to ja mu zapłacę za 10. Rozliczam to jako tzw. godziny doraźne zastępstwa
– wskazuje Izabela Leśniewska, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 23 w Radomiu, w rozmowie z „Dziennikiem Gazetą Prawną”.
W Łodzi natomiast magistrat zezwolił na wypłaty dodatku motywacyjnego od dyrektora dla nauczyciela w wysokości 150 proc. Maksymalna stawka tego świadczenia wynosiła w stolicy województwa łódzkiego 1000 zł, zatem są pedagodzy, którym teraz wypłaca się 1500 zł dodatku motywacyjnego.
Podobną decyzję podjęły lokalne władze z Chorzowa i Rybnika, gdzie nauczyciele w czerwcu, lipcu i sierpniu będą otrzymywali podwyżkę w wysokości 9,6 proc. Podwyżki trafią też do pedagogów w Zielonej Górze. Z kolei w Lesznie nauczyciele mają szansę na nagrodę w wysokości 1000 zł.
Regionalne izby obrachunkowe (RIO), czyli organ kontrolujący wydatki instytucji samorządowych, jednoznacznie stwierdziły, że strajkujący nauczyciele nie mogą otrzymać żadnego wynagrodzenia. Zapowiedziały również, że skontrolują działania samorządu w zakresie ewentualnych rekompensat dla protestujących pedagogów. Nasza redakcja będzie się przyglądała tej sprawie.
Cały tekst w dzisiejszej "Gazecie Polskiej Codziennie"