Monika Olejnik w opublikowanym w "Gazecie Wyborczej" komentarzu pt. "Miękka brzoza" wyśmiewa się z prof. Wiesława Biniendy, twierdząc, że brzoza wcale nie jest miękkim drzewem. Powołuje się przy tym na ustalenia domorosłego eksperta Krzysztofa Łozińskiego - specjalisty od praw człowieka w Chinach i byłego trenera kung-fu.
Olejnik pisze:
Prof. Bienienda wsławił się tym, że uważa, iż brzoza jest miękkim drzewem, a przez to nie może przeciąć skrzydła samolotu. Redaktor Łoziński sięgnął do danych o twardości drewna. "Jeśli przyjmiemy twardość dębu za 100 proc., to twardość brzozy wyniesie w tej skali 81,67 proc. Jest to więc drewno tylko nieco mniej twarde niż dębowe. Niestety, panie inżynierze, teoria o miękkim patyku leży w gruzach."
Tymczasem wystarczy sięgnąć do pierwszej lepszej tablicy przedstawiającej stopnie twardości poszczególnych gatunków drewna, by przekonać się, że Wiesław Binienda ma rację. Na stronie
drewol.pl (doświadczona firma w branży drzewnej) są np. dwie tabelki przedstawiające twardość drewna mierzoną według różnych metod. Oto one:
Pani Moniko, kolejna wtopa.
Źródło:
Grzegorz Wierzchołowski