Sporą dyskusję wywołało krótkie nagranie z Tysonem czytającym tekst o Powstaniu Warszawskim. W wideo słynny bokser składa hołd mieszkańcom polskiej stolicy, mówi o nich z podziwem. Całą sprawę można by skwitować krótkim „w porządku – niech idzie w świat”, bo przecież każda informacja o najnowszej historii Rzeczypospolitej, informacja prawdziwa, jest dla nas korzystna. Mike Tyson to jeden z najbardziej utytułowanych pięściarzy, człowiek powszechnie rozpoznawalny. To prawda, że z jego dawnego blasku niewiele już zostało, ale mimo wszystko jest obecny w amerykańskich mediach, wszyscy go znają – jedni nadal wspominają najlepszy czas w karierze bokserskiej, inni widzą w nim wyłącznie człowieka upadłego, który mając wszystko – dokładnie też wszystko stracił. Tak czy siak, trudno pomysłodawcom wideo z Tysonem odmówić pomysłu – bo na świecie na pewno są nadal rzesze ludzi, którzy z rozmaitych powodów mogą dostrzec i wysłuchać krótki tekst o Powstaniu Warszawskim wypowiadany przez tego boksera, kiedyś po prostu megagwiazdę. W części polskich mediów zagotowało się z oburzenia. Gwałciciel Tyson bezcześci pamięć powstańców! – grzmieli polityczni (i nie tylko) przyjaciele Jaruzelskich i Kiszczaków. Krytyki nie szczędził też pewien komunistyczny tygodnik, do dziś kierowany i tworzony przez byłych współpracowników SB – przypomnijmy – następczyni UB, która mordowała, torturowała, prześladowała, szykanowała i więziła żołnierzy Powstania Warszawskiego. Ale to nie koniec hipokryzji w wykonaniu postkomuny. Mike Tyson rzeczywiście dopuścił się gwałtu. Za ten czyn stanął przed sądem i poniósł karę – przesiedział w więzieniu trzy lata z zasądzonych sześciu, wyszedł na wolność wcześniej, bo zdaniem sądu kara osiągnęła zamierzony cel, a bokser zachowywał się bez zarzutu.
Postkomunistyczne media oburzył fakt, iż o polskiej historii mówi skazany za gwałt. Że to niegodne? To na pewno temat do dyskusji. Sęk w tym, iż środowiska tak zniesmaczone Tysonem rozkochują się w człowieku stokroć od niego podlejszym – Romanie Polańskim, którego wynoszą pod niebiosa. Bokser za swój czyn odpowiedział przed sądem, przyjął karę i ją odbył. Polański z kolei od lat ucieka przed wymiarem sprawiedliwości, bo wie, że dowody przeciwko niemu są niepodważalne. Polański też zgwałcił – tylko w przeciwieństwie do Tysona zgwałcił dziecko! Najpierw je odurzył, a potem dał upust swojemu zboczeniu. I wszystko ok! Postkomunistyczne media kreują go nie tylko na autorytet, lecz także na ofiarę! Pytam, czyją: gimnazjalistki? Gwałt na kobiecie jest czynem odrażającym, powinien być bardzo surowo karany i bezwzględnie potępiany. Zero tolerancji wobec gwałcicieli. Ale gwałt dokonany na dziecku to coś tak obrzydliwego, że trudno znaleźć odpowiednie słowa, w pełni oddające okropieństwo tego czynu. A przecież dzisiejsi oburzeni Tysonem, mówiącym z szacunkiem o warszawskim Sierpniu, jak lwy walczyli o to, by pedofil Polański nie trafił przed oblicze amerykańskiego sądu. I tak to jest z tą postkomuną – bez kłamstwa i manipulacji nie istnieje.