Gdy rosyjskie służby dokonały zamachu na polski samolot nad Smoleńskiem, natychmiast na rozkaz z Berlina i Moskwy uruchomiono agenturę medialną i internetowych trolli, a za nimi podążyły tysiące lewicowych gownojedow, czyli odbiorców dezinformacji sformatowanej na ich potrzeby umysłowe, emocjonalne i psychiatryczne przez specjalistów z Łubianki od zarządzania refleksyjnego.
Podobna sytuacja powtórzyła się po chemicznym ataku terrorystycznym Putina na Wielką Brytanię. Tym razem jednak reset się skończył i głównymi pomocnikami Putina i odbiorcami rosyjskiego intoksu są narodowi, neomoczarowscy i korwinistyczni patrioci. Oprócz zwyczajnych prawicowych gownojedow, którzy w komentarzach i na blogach tylko powtarzają brednie po Sputniku i rosyjskich trollach, poczesne miejsce zajmują Talleyrandowie z Berdyczowa. Wydaje im się, że prowadzą wielką grę geopolityczną, dostarczając wiele rozrywki funkcjonariuszom FSB. Janusz Korwin-Mikke stwierdził: „Nie wierzę w to, że p. Sergiusza Skripala chcieli zamordować Rosjanie. Natomiast CIA miała motyw (skierować ogień propagandy na Moskwę!)” i w Sputniku zapewnił swoich przyjaciół: „Jak mówił kolega Michalkiewicz – Rosjanie to dobrzy szachiści i na pewno takiej głupoty by nie zrobili. Absolutnie nie wierzę w to”. A za JKM podążyły ruskie trolle z okrzykami: „Gdzie są dowody?”, „Kto zyskał?”, „Gościu nie miał żadnego znaczenia dla Rosji, natomiast jego śmierć ma duże znaczenie dla Ameryki i jej interesów gazowych”, jak Łubianka przykazała. Rafał Ziemkiewicz odkrył naszą murzyńskość we wspólnej akcji Polski i innych członków NATO. Widocznie powinniśmy trzymać się z dale od… NATO. Kropkę nad i postawił Krzysztof Bosak: „Sprawa otrucia Skripala to sprawa między Wlk. Brytanią a Rosją”.