Zatrzymany przedwczoraj, przez agentów Centralnego Biura Antykorupcyjnego, Adam T. - były dyrektor mazowieckiego oddziału NFZ złożył obszerne wyjaśnienia, ale nie przyznał się do winy. Jego przesłuchanie w Prokuraturze Okręgowej w Jeleniej Górze trwało dwa dni. Usłyszał zarzuty związanej ze skandalem w służbie zdrowia. W aktach tego postępowania przewija się również nazwisko znanego polityka Platformy Obywatelskiej. Jest świadkiem.
- Prokurator zastosował wobec podejrzanego poręczenie majątkowe w wysokości 100 tys. zł, a także zabezpieczenie majątkowe na jego mieniu w kwocie 500 tys. zł na poczet grożącej mu kary grzywny
– mówi nam prokurator Tomasz Czułowski z jeleniogórskiej okręgówki i dodaje, że zabezpieczenie majątkowe zostało dokonane poprzez ustanowienie hipoteki przymusowej na nieruchomości, której podejrzany jest współwłaścicielem.
Przypomnijmy, że Adamowi T. prokuratura ogłosiła zarzut przekroczenia uprawnień, czego efektem było osiągnięcie korzyści majątkowych w wysokości 13,5 miliona złotych przez jedną z warszawskich klinik medycznych. Chodzi o przestępstwo z art. 231 par. 2 kodeksu karnego, które jest zagrożone karą do 10 lat pozbawienia wolności – precyzują śledczy.
Zatrzymanie Adama T. związane jest z głośnym śledztwem dotyczącym niejasnych okoliczności, w których ówczesny wiceminister zdrowia Sławomir Neumann, miał w 2013 r. zabiegać u szefowej NFZ Agnieszki Pachciarz, o kontrakt dla prywatnej kliniki.
CZYTAJ WIĘCEJ: PO, czyli Platforma Oskarżonych. Coraz więcej nazwisk na liście prokuratorów
- W toku śledztwa ustalono, że Adam T. jako dyrektor mazowieckiego oddziału NFZ wbrew przepisom zawarł 31 grudnia 2013 roku z jedną z warszawskich klinik medycznych aneks do umowy o świadczeniu opieki zdrowotnej w zakresie okulistyki. Aneks z datą wsteczną, od 21 grudnia 2013 roku, przedłużał do końca 2014 roku okres obowiązywania umowy, mimo że została ona wcześniej wypowiedziana z uwagi na fakt, że klinika pobierała od pacjentów nienależne, dodatkowe opłaty za usługi medyczne finansowane przez NFZ. Adam T. działał w ten sposób na szkodę interesu publicznego, podważając zaufanie do organów władzy i łamiąc zasadę równego traktowania podmiotów wobec prawa
– tłumaczy prokurator Tomasz Czułowski.