Wiadomo już jak poważny jest uraz kręgosłupa, którego doznał Eduardo da Silva podczas meczu z Barceloną SC (2:3) na zgrupowaniu w USA. Napastnik, który został ściągnięty do Legii po to, by swoim nazwiskiem przyciągał na trybuny kibiców, ma wrócić do treningów za około dwa tygodnie.
Bohater najgłośniejszego transferu do Ekstraklasy pechowo zaczął przygotowania z warszawskim klubem. Już w 15. minucie spotkania z ekwadorską Barceloną 34-latek poczuł ból w plecach i z pomocą sztabu medycznego opuścił boisko. Kontuzje kręgosłupa to nie przelewki, dlatego Chorwat brazylijskiego pochodzenia został dokładnie przebadany. W środę rano lekarz Legii Maciej Tabiszewski uspokoił w dużej mierze zaniepokojonych stanem zdrowia Eduardo kibiców.
- Badanie wykluczyło poważne, ostre urazy. Silne dolegliwości związane ze stanem zapalnym po urazie mogą przeszkodzić w pełnym treningu w najbliższym czasie. Liczymy, że przerwa nie powinna trwać dłużej niż dwa tygodnie - stwierdził.
Udało się więc uniknąć najgorszego - piłkarz nie straci rundy wiosennej i będzie mógł czarować na polskich boiskach. Nie wiadomo jednak, w jakim czasie uda się go w stu procentach przygotować do gry. 34-latek jest poza rytmem meczowym już od lipca, a teraz straci lwią część treningów na zimowych zgrupowaniach. Jeśli Tabiszewski się nie myli, Eduardo wróci do zajęć z drużyną tuż przed końcem drugiego obozu przygotowawczego, który odbędzie się w Benidormie w dniach 23 stycznia - 3 lutego. Pierwszy ligowy mecz Legia zagra już 9 lutego, a jej rywalem będzie Zagłębie Lubin.
Legioniści, którzy w poniedziałek przenieśli się do Orlando, mają od teraz trenować coraz ciężej. Jeszcze tylko we wtorek był czas na relaks - Dariusz Mioduski, Romeo Jozak i drużyna wybrali się na mecz ligi NBA, w którym koszykarze Orlando Magic pokonali Minnesotę Timberwolves. Legioniści nie dotrwali jednak do końcowej syreny. Ze względu na późną porę musieli opuścić halę Amway Center już po trzeciej kwarcie. Emocji jednak nie brakowało, o czym świadczą liczne relacje z wyprawy umieszczone przez piłkarzy w mediach społecznościowych.
- Zgrupowanie na Florydzie to również jeden z elementów naszej strategii marketingowej. Rynek amerykański przyszłościowo jest dla nas interesujący. Wykonujemy teraz pierwsze kroki, żeby zobaczyć, jak to wygląda w USA, a w przyszłości być w stanie ten rynek rozwijać - stwierdził prezes Mioduski.