Intensywne opady deszczu dosłownie zalały Warszawę. Najgorsza sytuacja miała miejsce w okolicach węzłów Marynarska i Lotnisko. Konieczne było zamknięcie kilku pasów ruchu i ograniczenie możliwości zjazdu z południowej obwodnicy Warszawy. To nie pierwszy i wszystko wskazuje na to, że nie ostatni taki przypadek. Instalacja odwadniająca drogę autostradową jest drożna, tyle że nie ma tej wody jak odprowadzić, bo miejska infrastruktura kanalizacyjna nie jest jej w stanie przyjąć.
- Instalacja odwadniająca drogę jest sprawna i wystarczająco drożna. Jednak problem pojawia się, kiedy tak duże ilości wody trzeba odprowadzić dalej, czyli do infrastruktury kanalizacyjnej zbudowanej wzdłuż drogi
– mówi Dodatkowi Mazowieckiemu "Gazety Polskiej Codziennie" Jan Krynicki, rzecznik Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, która odpowiada za utrzymanie zalanych odcinków obwodnicy. Krynicki dodaje, że przez całą noc z niedzieli na poniedziałek woda była wypompowywana. Ponieważ całą noc padało, mimo pracujących pomp wody nie ubywało. Rano na węźle Marynarska trasa S79 na lotnisko była zalana. Postawiono znaki zakazu wjazdu, a drogowcy nadal wypompowywali wodę. W efekcie utrudnienia w ruchu pojawiły się już na węźle Lotnisko południowej obwodnicy Warszawy. „Zablokowane są łącznica z S2 na S79 od strony węzła Puławska, a także łącznica z S79 do S2 w kierunku węzła Puławska” – ostrzegała GDDKiA. Byli kierowcy, którzy próbowali sforsować wodę, i niektórym się to udało. Drogowcy nie czekając na kolejnych desperatów, zablokowali S79 na całej szerokości i blokadę przypieczętowali służbowym autem z włączonymi kogutami.
Więcej w Dodatku Mazowieckim "Gazety Polskiej Codziennie".