Prokuratura prowadzi śledztwo ws. Nielegalnej inwigilacji Mariusza Błaszczaka.
CZYTAJ WIĘCEJ: Mariusz Kamiński przedstawia dane, w które trudno uwierzyć- Zacznę od spraw związanych z inwigilowaniem organizatorów i uczestników legalnych zgromadzeń publicznych. ABW w okresie objętym audytem, prowadziło działania operacyjno-rozpoznawcze wobec osób biorących udział w legalnych manifestacjach organizowanych przez środowiska opozycyjne wobec rządów PO-PSL. [...] Ssłużby specjalne inwigilowały również pięćdziesięciu dwóch dziennikarzy. Inwigilacja ta polegała m.in. na bilingowaniu ich telefonów, pozyskiwaniu danych dotyczących miejsca logowań telefonów, sporządzaniu analiz dotyczących wszystkich osób z jakimi kontaktowali się telefonicznie dziennikarze, częstotliwości tych kontaktów i miejsc pobytu dziennikarzy, a także na ustaleniu danych adresowych dziennikarzy i zbieraniu informacji o ich sytuacji rodzinnej. - mówił Mariusz Kamiński.
Kulisy całej operacji przeciwko Błaszczakowi są szokujące:- Było polecenie, by za wszelką cenę wmontować w sprawę Mariusza Błaszczaka. Dlatego robiono wszystko i wszystkimi możliwymi środkami, by ówczesny poseł w niej się pojawił - podało TVP.info źródło zbliżone do ABW.
Według portalu w 2007 roku Mariusz Błaszczak zlecił prywatnej firmie roboty melioracyjne na swojej posesji w Legionowie. Przedsiębiorstwo to wcześniej świadczyło też usługi dla ZUS, a Błaszczakowi polecił je Stanisław R., w 2008 roku prezes ZUS, później zatrzymany przez ABW pod zarzutem korupcji. Obecny minister - jak podano - zapłacił za roboty ponad dziewięć tysięcy złotych.- W 2008 roku Agencja wszczęła ogromne śledztwo dotyczące korupcji w Zakładzie Ubezpieczeń Społecznych. Postępowanie zainicjował ówczesny senator PO — Jan Olech ze Szczecina, do którego zgłosił się miejscowy biznesmen. Później zatrzymano Tadeusza D., dyrektora ZUS w Szczecinie i Stanisława R., prezesa ZUS. I właśnie w tę aferę próbowano wmieszać Mariusza Błaszczaka, obecnego szefa Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji. Wykorzystano wszystko, całą technikę, którą posiada Agencja, by tylko dopaść Błaszczaka – informuje TVP.info powołując się na swoje źródło.
Jesienią 2016 roku Prokuratura Okręgowa w Warszawie wszczęła śledztwo w sprawie przekroczenia uprawnień przez prokuratorów i funkcjonariuszy ABW w związku z nielegalnymi działaniami wobec Mariusza Błaszczaka.- Przedsiębiorca, który wykonywał prace budowlane na działce Błaszczaka, twierdził w prokuraturze, że Tadeusz D., dyrektor ZUS w Szczecinie nakłaniał go, by nie brał pieniędzy za wykonaną pracę. Tyle tylko, że w śledztwie za nic nie można było tego potwierdzić. Błaszczak zapłacił za prace budowlane zgodnie z wystawioną przez firmę fakturą. Mimo to ABW zaczęła podsłuchiwać telefony obecnego szefa resortu spraw wewnętrznych. Obserwowano jego dom. Sprawdzano bilingi telefonu Błaszczaka. Agencja rozpracowywała też jego współpracowników i rodzinę. Mało tego, jak wynika z akt śledztwa prokuratorzy prowadzący sprawę korupcji w ZUS próbowali nakłonić Sylwestra R., byłego prezesa ZUS, do złożenia obciążających Błaszczaka zeznań. Nielegalne działania wobec czołowego polityka PiS miały być prowadzone przez cztery lata, od 2007 do 2012 roku – wynika z dziennikarskiego śledztwa w tej sprawie.
- Z uwagi na dobro śledztwa, zgodnie z dyspozycją prowadzącego sprawę prokuratora, nie mogę udzielić informacji – mówi Michał Dziekański, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie, pytany o szczegóły całej sprawy.