Serwis przypomina, że Federacja Rosyjska od wielu lat nie płaci za użytkowanie dwóch nieruchomości przy ul. Batorego w Gdańsku i nie reaguje na wezwania do zapłaty (podobnie sytuacja ma się w Warszawie). Siedziba konsulatu zajmowana jest bez ważnej umowy, a dług - do niedawna - stale rósł.
„Z kwotą, którą Rosjanie są winni za wykorzystywanie okazałej willi, w ostatnim czasie jednak zaczęło się dziać coś dziwnego. Jeszcze pod koniec lutego 2022 r. stan zadłużenia Rosjan, wraz z naliczonymi odsetkami, wynosił 5,08 mln zł”
- czytamy.
Jak się okazuje, na koniec sierpnia br. ten sam dług wynosi nieco ponad 2,3 mln zł.
- Prezydent Miasta Gdańska jest w regularnym kontakcie z Ministerstwem Spraw Zagranicznych, które zna stan sprawy. Jakakolwiek egzekucja należności może być oparta tylko na przepisach prawa międzynarodowego, a prezydent Gdańska może podjąć działania możliwe prawnie w przypadku wskazania ich przez MSZ. Konsulat nie regulował należności, nie odpowiadał na wezwania do zapłaty i przesyłane noty obciążeniowe - powiedział portalowi Dariusz Wołodźko z Urzędu Miejskiego w Gdańsku.
Oficjalnie wykluczono wariant spłaty długu przez stronę rosyjską. Jak zatem zobowiązanie stopniało o trzy miliony złotych?
- Ten 5-milionowy dług istniał do stycznia 2023 r. Wtedy Ministerstwo Spraw Zagranicznych, po przeanalizowaniu wątpliwości prawnych i innych ustaleniach, przyjęło stanowisko o naliczaniu długu od stycznia 2023 r. Zgodnie ze stanowiskiem MSZ naliczamy od zera nowy dług, który wynosi obecnie ponad 2 mln 346 tys. zł
- precyzuje Wołodźko.
Portal przyznaje, że zarówno miejscy urzędnicy, jak i służby prasowe Ministerstwa Spraw Zagranicznych nabierają wody w usta przy każdym pytaniu o dług.