Przypomnijmy, że w 2012 r. to aresztowanie Piotra Staruchowicza stało się początkiem końca poprzednich rządów Donalda Tuska. Kibica aresztowano po tym, jak głośne na całą Polskę stało się wymyślone przez niego hasło „Donald matole, twój rząd obalą kibole”. Niebawem prokuratura postawiła mu zarzuty handlu narkotykami. Jako pierwsi pisaliśmy, że brzmiały one od początku kuriozalnie: oto człowiek, o którym głośno było w całej Polsce, miałby… handlować środkami odurzającymi na stacji benzynowej. Jedynym dowodem okazały się zeznania świadka koronnego, niejakiego „Haniora”, handlarza narkotykami, którego konkubina oskarżyła później o próbę zabójstwa.
„Staruch” trafił na 8 miesięcy do aresztu, odbywały się protesty w jego sprawie. W 2017 r. sąd prawomocnie uniewinnił kibica. O ogromnej kompromitacji prokuratury w tej sprawie pisały nawet media biorące wcześniej udział w nagonce na kibiców, jak „Gazeta Wyborcza”, „Polityka” czy „Newsweek”.
Ta sprawa mocno wpłynęła na zmianę poglądów ówczesnej młodzieży w Polsce. Głosząca wolnościowe poglądy PO okazała się stosować brutalne i kuriozalne represje. Ze „Starucha”, studenta Akademii Sztuk Pięknych, syna dziennikarza, twórcy działu „Praca” w Gazecie Wyborczej (w jej początkach, gdy miała być to gazeta całej Solidarności), którego wujek, misjonarz zabity w Afryce jest dziś kandydatem na ołtarze, robiono łysego bandytę. Przeróbki haseł wymyślonych przez Piotra Staruchowicza pojawiły się także na masowych manifestacjach przeciwko cenzurze ACTA w 2012 r.
Po latach prokurator Piotr Woźniak, który wtedy zajmował się jego sprawą, pojawił się jako oskarżyciel… ks. Michała Olszewskiego. - W 2025 r. znów u władzy jest Tusk i znów Piotr Staruchowicz ma kłopoty – powiedział w „Wywiadzie z chuliganem” jego obrońca, mec. Krzysztof Wąsowski.
Tym razem zarzuty prokuratury nie brzmią tak groźnie, ale chyba jeszcze bardziej kuriozalnie. W czasie meczu w Lublinie kibic miał „przebywa w miejscu nieprzeznaczonym dla publiczności”. To absurdalne o tyle, że „Staruch” miał specjalną wejściówkę, która upoważniała go do tego. „Miałem nawet od działu bezpieczeństwa Motoru identyfikator pozwalający mi przebywać na płocie (a nawet na płycie, gdybym chciał)” – napisał w mediach społecznościowych. Mimo to sąd bez przesłuchania go, pod jego nieobecność, wydał w tej sprawie wyrok nakazowy, którego nie udało mu się dostarczyć, gdyż spędzał on urlop w Afryce. W związku z tym wyrok uznano za prawomocny.
- Zwracamy się w tej sytuacji do prezydenta o akt łaski. Kibice Legii nie wyobrażają sobie 2-letniej nieobecności Piotra na „Żylecie” – mówi jego obrońca, mec. Krzysztof Wąsowski.
Mocną rozmowę na ten temat obejrzeć można TUTAJ