
Z prof. Grosickim i biologiem prof. Grzegorzem Dziubankiem z Wydziału Zdrowia Publicznego - Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach rozmawiamy m.in. o przełomowych odkryciach w badaniach nad białaczkami.
- Czy możemy postawić tezę, że obecnie chorób nowotworowych krwi jest więcej niż 20-30 lat temu?
Profesor Sebastian Grosicki: - Zachorowalność na choroby nowotworowe i choroby nowotworowe krwi rośnie, bo społeczeństwo się starzeje. Te choroby częściej występują u osób starszych. Gdy pacjenci przekroczą 70. rok życia, zachorowalność bardzo szybko się zwiększa. Osoby dorosłe w wieku do lat 60. zapadające na ostrą białaczkę szpikową to tylko jedna trzecia wszystkich chorych. Dwie trzecie to osoby starsze. Chorych przybywa, natomiast nie jest to tak, że przybywa ich nieproporcjonalnie więcej, w stosunku do tego, czego można byłoby się spodziewać. To trend ogólnoświatowy. Pod tym względem się nie wyróżniamy, ani pozytywnie ani negatywnie.
- Ile dokładnie osób choruje na tę chorobę?
Prof. Grosicki: - Dane epidemiologiczne świata zachodniego podają, że na ostrą białaczkę szpikową zachoruje rocznie 4 pacjentów na ok. 100 tys. mieszkańców. W polskich statystykach nigdy jednak takich danych nie odnotowaliśmy. W przypadku ponad 4 mln mieszkańców Śląska oznaczałoby, to 1600 przypadków rocznie. Absolutnie taka ilość chorych do nas nie dociera. To zawyżone dane.-Ile tu zależy od nas samych, sposobu odżywiania się, stylu życia, poziomu stresu? Popularne powiedzenie mówi, że w przypadku nowotworów, to genetyka nabija pistolet natomiast - pociągamy za spust sami.
- Ile tu zależy od nas samych, sposobu odżywiania się, stylu życia, poziomu stresu? Popularne powiedzenie mówi, że w przypadku nowotworów, to genetyka nabija pistolet natomiast - pociągamy za spust sami.
Prof. Grosicki: - To bardzo trudne pytanie, bo i na jedno, i na drugie nie mamy wpływu. Wydaje się, że odpowiadamy za swój styl życia, i za to, co jemy, w jakim środowisku mieszkamy. Nie zależy od nas jednak, to - co w tym środowisku na nas oddziałuje. Nam może się wydawać, że jeśli mieszkamy w miejscu, które jest „bardziej zielone”, to jest ono bezpieczniejsze pod względem zapadalności na pewne choroby natomiast badanie, które przeprowadziliśmy w kwestii ostrej białaczki szpikowej nie wykazuje tego. Okazuje się, że niezależnie, czy zanieczyszczenie powietrza jest większe czy mniejsze, na Śląsku nie mamy więcej chorych niż gdzie indziej. Niezależnie od tego, czy to są Bieszczady, Warszawa, Śląsk czy Gdańsk, chorych jest mniej więcej tyle samo w przeliczeniu na liczbę mieszkańców.
- To przełomowe odkrycie! Porozmawiajmy o nim szerzej.
Profesor Grzegorz Dziubanek: - Nasze badania dotyczyły związku pomiędzy oddziaływaniem wybranych zanieczyszczeń znajdujących się w powietrzu, a występowaniem jednego typu nowotworu - jakim jest ostra białaczka szpikowa. Wzięliśmy pod uwagę wybrane zanieczyszczenia, wobec których dysponowaliśmy wieloletnimi danymi. Były to: pył zawieszony PM10, benzo(a)piren, a także kadm, czyli składniki smogu. W odniesieniu do tej choroby, nie wykazaliśmy ich istotnego wpływu na organizm człowieka. Warto tu podkreślić, że literatura wskazuje, że zła jakość powietrza wpływa, np. na nowotwory płuc i innych narządów, zwiększa wskaźniki zachorowań na te choroby. My próbowaliśmy porównywać zapadalność na ostrą białaczkę szpikową, także w odniesieniu do toksyn, powstających w wyniku procesów spalania różnego rodzaju odpadów w gospodarstwach domowych, zwłaszcza tworzyw sztucznych, i tutaj tych zależności też nie było.
Prof. Grosicki: -Nasze badanie obejmowało okres 6 lat. Analizowaliśmy dane z takiego okresu wszystkich chorych z województwa śląskiego. Wzięliśmy pod uwagę dane o pacjentach ze wszystkich placówek hematologicznych na Śląsku, które leczą ostre białaczki: największej Kliniki Hematologii i Transplantacji Szpiku w Katowicach, która leczy pełno-profilowo białaczki, Narodowego Instytutu Onkologii w Gliwicach, gdzie jest Oddział Hematologii i Transplantacji Szpiku, szpitala w Chorzowie i z Bielska-Białej. Bielsko-Biała diagnozuje chorych, i jeśli ich sytuacja tego wymaga są przekazywani do intensywnej terapii, np. do Katowic. Przebadaliśmy ok. 600 chorych. Ponieważ badano informacje z przestrzeni kilku lat są one bardziej wiarygodne. Warto pamiętać, że im więcej o chorobach krwi wiemy, tym łatwiej nam lekarzom z nimi walczyć, kontrolować je, leczyć. A to oznacza, że wzrastają szanse chorych na powrót do zdrowia i normalnej aktywności.
- Myślę, że powinniśmy powtórzyć tu apel, że należy się badać, wykonywać regularnie badania profilaktyczne krwi. Jakie objawy powinny nas zaniepokoić?
Prof. Grosicki: - Nie ma objawów, które byłyby charakterystyczne tylko, np. dla ostrej białaczki szpikowej, białaczek przewlekłych: szpikowej, czy limfatycznej. Ich objawy wynikają z tego co dzieje się z morfologią krwi. Są trzy sfery problemów. Po pierwsze infekcje, które się przedłużają i nie chcą leczyć, bo drastycznie spada odporność organizmu. Dalej - narastające osłabienie, co wynika z rozwijającej się anemii.
A trzecia kwestia, to zaburzenia krzepliwości krwi, spada liczba płytek krwi pojawiają się krwawienia i siniaki. Najlepiej regularnie wykonywać morfologię krwi. Jeżeli wynik jest zaburzony, liczba ciałek białych nie jest w normie, rozmaz krwi jest nieprawidłowy - wtedy zgłaszamy się do lekarza rodzinnego lub od razu do specjalisty hematologa.
Prof. Dziubanek: - Są programy profilaktyczne, które nas zachęcają do badań, np. niedawny pakiet "40 plus", czy obecne „Moje zdrowie – bilans zdrowia osoby dorosłej”. Warto z takich programów skorzystać. To badania przesiewowe, które są finansowane z budżetu państwa, nie musimy za nie płacić sami. W walce z chorobami krwi niezwykle istotny jest też obowiązek wykonywania badań profilaktycznych dla zakładów pracy. To dotyczy oczywiście osób aktywnych zawodowo.