Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Polska

Co słychać u prokuratora, który zasłynął z akcji z pruciem szaf w KRS? Mamy niespodziankę - zmienił zawód

To był gigantyczny skandal, gdy dwóch prokuratorów - w asyście uzbrojonych policjantów - wtargnęło do siedziby Krajowej Rady Sądownictwa, a na koniec rozpruto szafy pancerne w pomieszczeniach zajmowanych przez rzeczników dyscyplinarnych, aby zabrać akta prowadzonych przez nich postępowań. Jednym z prokuratorów był Piotr Myszkowiec, o którym później było zaskakująco cicho, choć sporo się działo. Najpierw odszedł z Wydziału Spraw Wewnętrznych Prokuratury Krajowej, później całkiem z prokuratury, a niedawno zmienił zawód. Nadal jednak jest prawnikiem - teraz nosi togę z żabotem w niebieskim kolorze. Został bowiem radcą prawnym.

O wydarzeniach z lipca ubiegłego roku pisaliśmy wielokrotnie, więc tylko krótko przypomnimy kluczowe fakty.

"W towarzystwie policji do siedziby KRS wszedł prokurator Piotr Myszkowiec. To efekt postępowania prowadzonego przez Wydział Spraw Wewnętrznych Prokuratury Krajowej, a wszczętego z zawiadomienia sędziów Włodzimierza Brazewicza i Grzegorza Kasickiego, czyli rzeczników dyscyplinarnych ad hoc powołanych przez ministra Bodnara. Z korytarza, na którym wykonywano czynności wypchnięto dziennikarzy, a do środka nie mogli dostać się również sędziowie KRS. Ostatecznie pancerne szafy z dokumentami zostały siłowo sforsowane"

- pisaliśmy.

Okazało się, że kilka lat wcześniej Myszkowiec próbował zostać sędzią, ale przegrał konkurs przed KRS. W uzasadnieniu uchwały Myszkowcowi wytknięto uchybienia w czynnościach.

"Zbliżonym do kandydatki przedstawionej z wnioskiem o powołanie stażem zawodowym legitymuje się Pan Piotr Andrzej Myszkowiec, który jednak jako jedyny spośród osób biorących udział w konkursie nie uzyskał w pełni pozytywnej oceny kwalifikacji. Sędzia wizytator zwróciła bowiem uwagę na pojawiające się uchybienia w czynnościach dokonywanych przez kandydata. W jej ocenie nie powinny one mieć miejsca, gdyż dotyczyły nieskomplikowanych, a wręcz oczywistych kwestii, wynikających wprost z przepisów prawa. W konsekwencji ocena kwalifikacji, jak wskazała opiniująca "nie może być jednoznacznie pozytywna"

– napisano.

A dzisiaj do dziennikarzy Niezalezna.pl dotarła zaskakująca informacja - Piotr Myszkowiec już nie jest prokuratorem, a został... radcą prawnym! Nawet krąży jego zdjęcie w todze z niebieskim żabotem - to które ilustruje tekst. Na fotografii Myszkowiec pozuje z Anną Fermus-Bobowiec, dziekan Rady Okręgowej Izby Radców Prawnych w Lublinie.

I rzeczywiście, znaleźliśmy Myszkowca na liście radców prawnych w Lublinie.


„Kariera pana Myszkowca jest zadziwiająca, bo to prokurator wojskowy, który wykonywał czynności przy śledztwie smoleńskim, później przeszedł do Wydziału Spraw Wewnętrznych Prokuratury Krajowej. Gdy nastąpiła zmiana władzy, zaczął wiernie służyć ówczesnemu ministrowi Adamowi Bodnarowi. Ta służba doprowadziła go - razem z prok. Kamilem Kowalczykiem, bo o nim nie wolno zapomnieć - do siedziby KRS z policjantami i ekipą uzbrojoną w łomy, żeby rozpruć nam szafy”

– przypomina sędzia Przemysław Radzik, legalny Zastępca Rzecznika Dyscyplinarnego Sędziów Sądów Powszechnych.

„Odszedł z prokuratury i został radcą prawnym, ale jego przestępne działania będą kiedyś ocenione. Myślę, że jako wytrawny prawnik ma do tego pełną świadomość” – dodaje s. Radzik.

Sędzia Radzik przypomina, że w sprawie tzw. „prucia szaf” złożone było zawiadomienie na prokuratorów Myszkowca i Kowalczyka, rozpatrywała je prokuratura we Włocławku, ale odmówiła wszczęcia postępowania.

„Pomimo wniosku, ani ja, ani sędzia Michał Lasota, nie byliśmy przesłuchani, mimo że jest taki wymóg Kodeksu postępowania karnego” – tłumaczy. - „Były też zawiadomienia dotyczące sposobu przeszukania pomieszczeń i również nie zostały uwzględnione przez sędzię Joannę Raczkowską, która dzisiaj mieni się uzurpatorem na funkcji Rzecznika Dyscyplinarnego Sędziów Sądów Powszechnych”.

„Jeśli chodzi o pana Myszkowca, to został potraktowany tak jak władza traktuje ludzi o takiej prowinencji. Zrobił swoje, potrzymano go jeszcze miesiąc czy dwa i zwolniono z WSW, odszedł do Prokuratury Regionalnej w Lublinie, widać, że tam nie znalazł sobie miejsca i postanowił przejść do wolnego zawodu prawniczego”

– stwierdził s. Radzik.

„Będziemy jego losy na pewno uważnie śledzić” – podkreśla.

Zaskoczony zmianą miejsc jest również zastępca Prokuratora Generalnego Michał Ostrowski.

„Dla mnie to jest zdumiewające, że po tym co zrobił, zostaje wpisany na listę radców prawnych, czyli musiał się legitymować nieskazitelnym charakterem” - podkreśla prok. Ostrowski. – „A zrobił coś, co wydaje się być co najmniej przewinieniem dyscyplinarnym, ale w mojej ocenie czymś znacznie poważniejszym”. 

Źródło: niezalezna.pl