Koalicja Obywatelska nie może się pogodzić z przegraną jej kandydata w wyborach prezydenckich i wbrew wcześniejszym zapewnieniom jej polityków już oficjalnie domaga się powtórzenia głosowania. Sztabowcy Rafała Trzaskowskiego w proteście złożonym do Sądu Najwyższego zarzucają m.in. niekonstytucyjny termin głosowania, a także zaangażowanie rządu w kampanię prezydenta Andrzeja Dudy.
17 kwietnia 2020 r. Roman Giertych publikuje na Facebooku post zatytułowany „Plan dla opozycji”. W sześciu podpunktach wymienia działania, dzięki którym kandydat opozycji obejmie urząd prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej. Łudząco przypomina to plan wyłączenia państwa niegdyś napisany przez Bartosza Kramka z Fundacji Otwarty Dialog. W poście Giertycha największą uwagę należy zwrócić na dwa ostatnie akapity. Piąty mówi, że: „w przypadku ogłoszenia zwycięstwa Andrzeja Dudy” opozycja musi wspólnie „zaskarżyć wyniki do Sądu Najwyższego”. Z kolei w podpunkcie szóstym czytamy: „w przypadku wygrania wyborów przez któregoś z kandydatów opozycji wspólne uznanie tych wyników za wiążące”.
Już kilkadziesiąt godzin po ogłoszeniu wyników z drugiej tury wyborów prezydenckich nie było wątpliwości, że politycy Koalicji Obywatelskiej (KO) będą chcieli wdrożyć w życie plan napisany przez ich dyżurnego mecenasa, chociaż oficjalnie temu zaprzeczali.
Nie podważamy wyników wyborów. Nigdy nie powie tego Rafał Trzaskowski, nigdy nie powiem tego ja.
- mówił w Onecie we wtorek 14 lipca br. p.o. szef sztabu wyborczego kandydata KO Cezary Tomczyk.
Jednak maski ponownie opadły. Zaplecze Rafała Trzaskowskiego złożyło do Sądu Najwyższego protest wyborczy, w którym oficjalnie domaga się powtórzenia wyborów. Jak uzasadnia swój wniosek? Po pierwsze, kwestionuje termin głosowania. Chodzi o „naruszenie art. 128 ust. 2 Konstytucji RP, poprzez wyznaczenie terminów wyborów prezydenckich na dzień 28 czerwca 2020 r. bez podstawy prawnej”, a przypomnijmy, że to właśnie opozycja najgłośniej domagała się przesunięcia głosowania, które pierwotnie miało odbyć się 10 maja.
W punkcie drugim oberwało się mediom publicznym. Sztab Trzaskowskiego zarzuca TVP „przygotowywanie oraz finansowanie ze środków publicznych Telewizji Polskiej SA materiałów wyborczych kandydata Andrzeja Dudy”. Ponadto zaatakowany został rząd i premier Mateusz Morawiecki za zaangażowanie w kampanię Andrzeja Dudy.
Kolejny akapit dotyczy rzekomych nieprawidłowości podczas przygotowań do wyborów. Chodzi o trudności z dopisaniem się do spisu wyborców oraz niedoręczenie pakietu wyborczego tym osobom, które zgłosiły chęć głosowania korespondencyjnego.
Co więcej, sztabowcy Rafała Trzaskowskiego przekonują, że znają przypadki, gdy ważnie oddany na kandydata Koalicji Obywatelskiej głos został unieważniony, bo wyborca na karcie do głosowania dopisał swoje uwagi polityczne. Ponadto zarzucają członkom komisji wyborczych działania „polegające na dopisaniu podczas liczenia oddanych głosów, na kartach do głosowania dodatkowego znaku X na szkodę kandydata na prezydenta Roberta Trzaskowskiego, skutkujące unieważnieniem głosów oddanych na tego kandydata”. Tak, w złożonym proteście jego autorzy pomylili imię Rafał z Robert.
Do SN wpłynęło w sumie 5,7 tys. protestów wyborczych od sympatyków opozycji. Ustawowy czas na ich rozpatrzenie to 30 dni, jednak ponieważ zaprzysiężenie Andrzeja Dudy wyznaczono na 6 sierpnia, sędziowie decyzję muszą podjąć wcześniej.