Niemieccy rolnicy planują jutro wyjechać ciągnikami na ulice. Ich zamiarem jest blokada dróg i wjazdów na autostrady. - To protest przeciwko przysłowiowej kropli, która przelała czarę goryczy - oznajmił przewodniczący Niemieckiego Stowarzyszenia Producentów Mleka (BDM) Karsten Hansen.
W stolicy Niemiec rolnicy działania rozpoczną już dziś. Od godziny 17:00 do 22:00 zamknięta będzie centralna ulica między Bramą Bandenburską a rondem Grosser Stern w pobliżu Bundestagu. W tym miejscu ma się odbyć demonstracja z udziałem około 300 osób.
W Hamburgu oraz w Bermie służby spodziewają się nawet do 2000 ciągników, które najpewniej sparaliżują ruch na drogach.
Granicząca z Polską Meklemburgia-Pomorze Przednie oraz Hamburg zawiesiły niedzielny zakaz jazdy samochodów ciężarowych. Apelowały o to organizacje branży handlu, aby rozładować natężenie przed poniedziałkiem.
W związku z protestami i spodziewanymi problemami na drogach w części regionów Niemiec uczniowie nie będą musieli tłumaczyć się z nieusprawiedliwionej nieobecności w szkole. Ministerstwo Edukacji zdaje sobie sprawę, że duża ich liczba nie dotrze na lekcje.
"Protesty muszą zawsze być proporcjonalne w ramach naszego demokratycznego porządku (...) Zgubiliście drogę, proszę, zawróćcie"
Choć w ubiegły czwartek rząd częściowo wycofał się z zapowiadanych cięć dla rolników (zniesienia zwolnienia z podatku od pojazdów silnikowych oraz odroczenie zniesienia ulg podatkowych dla oleju napędowego), ci nie zamierzają rezygnować z protestu. - Od dawna chodzi o więcej niż olej napędowy i korzystne opodatkowanie pojazdów. To jest protest przeciwko przysłowiowej kropli, która przelała czarę goryczy - powiedział szef BDM Karsten Hansen.
Decyzje rządu jako niewystarczające ocenia także Niemieckie Stowarzyszenie Rolników.