Jak stwierdził dziś ambasador Ukrainy w Polsce Andrij Deszczyca - uznanie przez Moskwę niepodległości obwodu Ługańskiego i Donieckiego będzie potwierdzeniem okupacji Ukrainy oraz złamaniem ustaleń mińskich. "Mam wrażenie, że jest to powtórzenie scenariusza z Gruzji z 2008 roku" - dodał.
Prezydent Rosji Władimir Putin powiedział kanclerzowi Niemiec Olafowi Scholzowi i prezydentowi Francji Emmanuelowi Macronowi, że ma zamiar podpisać dekret o uznaniu niepodległości tzw. republik ludowych, powołanych przez separatystów w Donbasie - podał Kreml. Putin, który w poniedziałek rozmawiał telefonicznie z przywódcami Francji i Niemiec, poinformował ich o rezultatach posiedzenia Rady Bezpieczeństwa Rosji - przekazały służby prasowe Kremla. Na posiedzeniu tym w poniedziałek omawiano sytuację w Donbasie.
Deszczyca zapytany w poniedziałek w TVN24 co będzie oznaczało uznanie przez Rosję niepodległości dwóch "republik ludowych" powołanych w Donbasie przez prorosyjskich separatystów, powiedział, że będzie to "potwierdzeniem okupacji Ukrainy oraz złamaniem ustaleń mińskich".
"Mam wrażenie, że jest to powtórzenie scenariusza z Gruzji z 2008 roku"
- dodał.
"Kiedy uzna się niepodległość tych republik, potem będą prosić o wsparcie militarne i wprowadzą stojące tam od 8 lat wojsko, wówczas będą prawne podstawy, żeby stacjonowali tam rosyjscy żołnierze" - zauważył Deszczyca.
"Jeżeli pozwolimy Putinowi na przejęcie kontroli nad tymi republikami, to będzie chciał czegoś większego"
- podkreślił.
Ambasador przypomniał, że osiem lat temu Rosja zajęła Krym i od tego czasu jej "apetyt cały czas wzrastał". Jak wskazał, obecnie są to republiki, które są częścią Ukrainy na Wschodzie. Zdaniem ambasadora, jeżeli Putin będzie je miał i dalej nie będzie czuł się usatysfakcjonowany, będzie próbował sięgać dalej.
Deszczyca zaznaczył, że wprowadzone wówczas sankcje "na dobrą sprawę nie działały przeciwko Rosji". "Nie został także (Putin) ukarany za Gruzję i w 2014 zaczął atakować i anektować Ukrainę" - dodał ambasador. "Będziemy walczyć, żeby to terytorium zostało ponownie przywrócone do Ukrainy, by została przywrócona integralność Ukrainy w granicach do 2014 roku" - oświadczył.
"Jesteśmy za tym, żeby znaleźć porozumienie i znaleźć mechanizm, który pozwoliłby nie doprowadzić do wojny, ale przywrócić kontrolę na tym terytorium" - dodał Deszczyca.
Przyznał też, że Ukraina, jest trochę rozczarowana realizacją memorandum budapesztańskiego.
"Nie przyjmują nas do NATO, nie mamy Krymu, ani części Donbasu i nie mamy gwarancji bezpieczeństwa. To jest trochę rozczarowanie"
- powiedział Deszczyca.
"Apelujemy do państw, które podpisały nasze gwarancje bezpieczeństwa - przede wszystkim do Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii o przeprowadzenie konsultacji i powołania nowego mechanizmu, albo instrumentu gwarancji dla Ukrainy. Zwróciliśmy się także do Rosji, żeby ona dołączyła do tego" - podkreślił Deszczyca.
"Liczymy, że Rada Bezpieczeństwa ONZ też się do tego dołączy i niektóre państwa, które odgrywają ważną rolę w regionie np. Niemcy czy Turcja" - powiedział ambasador. Jak też zauważył, "Niemcy są obecnie bardzo wstrzemięźliwi". "Polityka Niemiec wobec Rosji jest delikatna podobnie jak polityka innych państw w 2014 roku" - dodał Deszczyca.
Podkreślił, że rozmowy z Niemcami są prowadzone.
"Mam nadzieję, że stanowisko Niemiec zmieni się, ponieważ tutaj mówimy nie tylko o bezpieczeństwie Ukrainy. Jeżeli wybuchnie wojna, będzie to miało swój efekty nie tylko na Ukrainie, ale także w regionie i prawdopodobnie także dla Niemiec"
- zaznaczył.