W dniu, kiedy Unia Europejska doszła do przełomowego porozumienia w sprawie imigrantów, głos zabrał szef tureckiego MSZ, Mevlüt Çavuşoğlu. Ostrzegł on, że Ankara zerwie porozumienie zawarte w 2016 roku z Unią Europejską w sprawie powstrzymywania napływu migrantów do Wspólnoty, jeśli Unia nie zniesie obowiązku wizowego dla obywatel Turcji.
Jeśli Unia Europejska zachowuje szczerość w swym postępowaniu, będziemy w stanie rozwiązać ten problem. Jeśli nie, nie będzie porozumienia migracyjnego, nie będzie porozumienia w sprawie przyjmowania z powrotem uchodźców. Nie jest to z naszej strony pogróżka ani szantaż. Obie strony powinny dotrzymywać swych zobowiązań
– ostrzegł Çavuşoğlu, wypowiadając się dla telewizji NTV.
Dodał, że "niektóre antytureckie koła w UE starają się przeciwdziałać zniesieniu wiz dla obywateli tureckich".
Szef MSZ w Ankarze zażądał również dopłacenia kwoty brakującej do 6 miliardów euro kompensacji ekonomicznej za przyjmowanie przez Turcję z powrotem na swym terytorium uciekinierów z Syrii napływających do Europy.
Zgodzono się wypłacić nam pod koniec 2018 roku drugą transzę - obiecane 3 miliardy euro. Spodziewam się, że biurokracja zadziała tym razem szybciej. To ważne, aby UE dotrzymała obietnicy
– powtórzył turecki minister.
Çavuşoğlu podkreślił również, że Ankara i Bruksela powinny pracować nad polepszeniem sytuacji w Syrii, co przyczyni się do zapobieżenia wzrostowi fali imigrantów.
Istotne jest zahamowanie tej fali migrantów już w krajach, z których pochodzą. Istnieje wiele jej przyczyn: bezrobocie, terroryzm, głód i - być może - inne powody. Należałoby rozwiązywać te problemy na miejscu - w krajach, z których pochodzą migranci. W przeciwnym wypadku niezależnie od tego, ile pieniędzy wydamy, nie da się zatrzymać tej fali
– ostrzega minister.
Według najnowszych danych Wysokiego Komisarza Narodów Zjednoczonych do spraw Uchodźców (UNHCR) w Turcji przebywa obecnie 3,5 miliona Syryjczyków, to jest więcej niż gdziekolwiek indziej zagranicą.