Sprawdź gdzie kupisz Gazetę Polską oraz Gazetę Polską Codziennie Lista miejsc »
Z OSTATNIEJ CHWILI
Rząd Izraela zatwierdził porozumienie z palestyńskim Hamasem w sprawie zawieszenia broni w Strefie Gazy oraz uwolnienia zakładników • • •

Potomkowie Niemców budujących fortuny podczas III Rzeszy milczą o zbrodniczej przeszłości swoich rodzin

„Nazistowscy miliarderzy” holenderskiego dziennikarza Dawida de Jonga opisuje jak wpływowe niemieckie rody zarabiały miliardy na zbrodniczej polityce III Rzeszy. Jej autor podkreśla, że brak odniesień do wstydliwej i barbarzyńskiej przeszłości to fałszowanie historii przez obecnych spadkobierców fortun. Książka pod koniec kwietnia br. ukaże się w Polsce.

Kulisy budowania fortun w czasie III Rzeszy przez niemieckie rodziny
Kulisy budowania fortun w czasie III Rzeszy przez niemieckie rodziny
Bundesarchiv, Bild 146-2007-0075 / CC-BY-SA 3.0, CC BY-SA 3.0 de, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=5420128

Były dziennikarz Bloomberg News w Nowym Jorku, a obecnie bliskowschodni reporter holenderskiej gazety „Financieele Dagblad”, odsłania kulisy budowania fortun w czasie III Rzeszy przez niemieckie rodziny stojące m.in. za takimi gigantami jak BMW, Porsche i Dr.Oetker. Prawa do pozycji wydanej przez giganta wydawniczego HarperCollins, sprzedano już w 17 wersjach językowych i na 26 kwietnia br. zaplanowana jest jej polska premiera.

„Zainteresowałem się tym tematem podczas mojej pracy w Bloomberg News w Nowym Jorku w 2011 r. w zespole, który zajmował się ukrytym bogactwem oraz firmami bogatych rodów. Uderzyło mnie, że firmy takie jak BMW czy Porsche, a przede wszystkim kontrolujące je niemieckie rodziny, celebrowały podczas przeróżnych gal biznesu, nagród prasowych itp. biznesowe dziedzictwo swoich przodków – ojców i dziadków, ale nawet nie wspominały o ich udziale w zbrodniach i ich związkach z nazistami. Uważałem to za fałszowanie historii"

–  powiedział de Jong.

"Postanowiłem o tym napisać, aby rzucić światło na ich przeszłość i ukazać tę hipokryzję i pranie mózgów. W 2017 r. przeprowadziłem się do Berlina i poświęciłem ponad cztery lata mojego życia, aby prowadzić badania i napisać książkę” – dodał.

Głównymi „bohaterami” książki są bogate niemieckie rodziny powiększające swoje fortuny w Trzeciej Rzeszy. „Wybrałem pięć rodzin, które ciągle należą do najbogatszych i najbardziej wpływowych rodów w Niemczech. To było ważne kryterium wyboru. Rodzina Quandtów, której dwóch członków kontroluje grupę BMW, a także Volkswagena, Mini i Rolls-Royce. Dynastia Flick, która kontrolowała koncern Daimler-Benz, rodzinia Von Finck, czyli założyciele giganta ubezpieczeniowego Allianz, klan Porsche-Piech kontrolujący m.in. Porsche. Ostatnią rodziną jest rodzina Oetker, która znana jest z produkcji produktów żywnościowych m.in. budyniów, ale także posiada udziały w browarach i sieciach hotelowych” – wyjaśnił De Jong.

"Kiedy Hitler wzywał, oni przychodzili. W 1933 roku, kiedy był kanclerzem, ale nie miał jeszcze większości w Reichstagu, trzech spośród bohaterów tej książki należało do kliki niemieckich przemysłowców, którzy zawarli pakt z diabłem. Zgodzili się oni finansować niemal upadłą partię w nadchodzących wyborach, wiedząc doskonale, że jeśli Hitler wygra, nie będzie już demokracji. W zamian za to Trzecia Rzesza będzie placem zabaw dla ich przedsiębiorstw"

– ocenił jeden z recenzentów książki na łamach brytyjskiego dziennika "Daily Telegraph".

„Istniały trzy główne drogi, w jaki owe rodziny bogaciły się w okresie Trzeciej Rzeszy. Z jednej strony korzystały one z potężnych nakładów na zbrojenia, wiele z tych środków trafiało do nich. Z drugiej poprzez przejmowanie żydowskich przedsiębiorstw tzw. arianizację. Następnie poprzez wykorzystywanie pracy pracowników przymusowych. Od 12 do 20 mln europejskich więźniów było wykorzystywanych w Niemczech oraz na terytoriach okupowanych przez Trzecią Rzeszę” – powiedział Holender, który przypomina w swojej książce, że każde niemieckie przedsiębiorstwo mogło wystąpić w miejscowym urzędzie pracy o przyznanie mu robotników przymusowych czy jeńców wojennych.

„Współpraca w tym zakresie między prowadzonymi przez SS obozami koncentracyjnymi a firmami niemieckimi obejmowała między innymi relacje na linii Auschwitz-IG Farben, Dachau-BMW, Sachsenhausen-Daimler-Benz, Ravensbruck-Siemens czy Neuengamme-AFA Guntera Quandta, Volkswagen Porschego oraz spółka Dr.Oetker”

–  czytamy w „Nazistowskich miliarderach”.

Z książki dowiadujemy się o tragicznym losie jeńców wojennych, którzy w koszmarnych warunkach pracowali m.in. w kompleksie Volkswagena w Fallersben od października 1941 r. Śmierć, tortury, głód były tam codziennością.

Po przeczytaniu tej książki już nigdy nie zasiądziesz za kierownicą Volkswagena, nie ubezpieczysz domu w Allianz ani nie sięgniesz w supermarkecie po pizzę Dr. Oetkera bez mdłości i niepokoju” – czytamy w recenzji. Sam autor powiedział, że "ma nadzieję, iż każdy czytelnik będzie samodzielnie podejmował decyzje i weźmie pod uwagę fakty, które podaje w swojej książce".

„Konsument powinien mieć świadomość, że kupując te produkty jakaś część wydanych pieniędzy trafi np. w formie dywidend do tych rodzin i może być wykorzystana do wspierania nagród prasowych lub biznesowych honorujących niemieckich nazistowskich zbrodniarzy wojennych” – stwierdził de Jong.

W ocenie autora opisywane rodziny charakteryzowały się chciwością i prawdopodobnie robiłyby interesy w każdym systemie.

„Wcale bym się nie zdziwił, gdyby nie rozwijały swoich imperiów także w systemie komunistycznym. One były wyłącznie zainteresowane rozwijaniem swoich interesów, potęgi oraz fortun"

–  podkreśla De Jong, który w swojej książce m.in. cytuje Fedrinanda Porsche, który stwierdził po wojnie „jeśli chciałeś realizować swoje projekty, musiałeś wspierać Hitlera.”.

De Jong przypomniał, że rodzina Quandtów podkreślała w wywiadzie z 2011 roku, że Gunter Quandt nie był ani antysemitą, ani fanatycznym zwolennikiem Hitlera. Argumentowała,. że sąd uznał go w 1948 r. za „zwykłego nazistę”, a w 1950 r. całkowicie go zrehabilitował.

Ale Gunter Quandt był nie tylko ważnym producentem broni i amunicji, ale człowiekiem wykorzystującym pracę 57,5 tys. pracowników przymusowych m.in. w obozach koncentracyjnych i przejmującym firmy należące do żydowskich właścicieli” – wskazuje zaś de Jong. Z jego książki dowiadujemy się, że w poznańskiej fabryce Quandta pracowały dzieci.

„Jestem kapitalistką, do której należy jedna czwarta przedsiębiorstwa Bahlsen i bardzo się z tego cieszę. Tak powinno pozostać. Chcę zarabiać pieniądze, a z dywidendy kupować sobie jachty i nie tylko” – autor cytuje też Verenę Bahlsen, spadkobierczynię firmy Bahlsen, której słowa na konferencji 8 maja 2019 r. w Hamburgu wywołały oburzenie. Przypominano, że w niemieckich fabrykach koncernu podczas II wojny światowej pracowało, w nieludzkich warunkach i za śmieszne wynagrodzenie, siedemset robotnic z Polski i Ukrainy.

Brak rozliczeń po II wojnie światowej z „nazistowskimi miliarderami” wynikał z postawy USA, które bały się komunizmu i potrzebowały silnych Niemiec, ocenia dziennikarz. „To był polityczny oportunizm. Dla Ameryki i Wielkiej Brytanii po wojnie III Rzesza to była przeszłość, a rosnąca siła Związku Radzieckiego i Bloku Wschodniego była realnym niebezpieczeństwem, dlatego potrzebowały one silnych Niemiec. Zachodnie Niemcy były buforem przed komunistycznym zagrożeniem” – wskazał De Jong. Dodaje, że nie do obrony pozostaje pozostawienie sądzenia zbrodniarzy wojennych zachodnioniemieckiemu wymiarowi sprawiedliwości, który nie miał interesu w osadzaniu swoich współobywateli i powodował, iż procesy były krótkie a wiele osób uniknęło kary.

"Brak odniesień do wstydliwej i barbarzyńskiej przeszłości tych rodzin to fałszowanie historii przez obecnych spadkobierców fortun" - podsumował autor "Nazistowskich milarderów".

 



Źródło: niezalezna.pl, pap

#świat

mg