Straszliwy upał, pot lejący się strumieniami z zawodników i nadciągająca burza nie były przeszkodą, by wybiec na boisko. Po kilkunastu minutach od pierwszego gwizdka na tymczasowym stadionie Pogoni we Lwowie padła pierwsza bramka dla gospodarzy. Kiedy wydawało się, że po przerwie znacznie młodsza drużyna miejscowych jeszcze mocniej przydusi gości z Krakowa, zawodnicy w czerwonych strojach z białą gwiazdą wrzucili drugi bieg. Dwa gole w drugiej połowie i mecz skończył się nieoczekiwanie wynikiem 1:2 dla gości.
Nie jest to relacja z przedwojennych spotkań dwóch zasłużonych polskich klubów, ale wydarzenie z końca... czerwca roku 2019. W barwach Pogoni zagrali m.in. prezes i wiceprezes klubu oraz rodzice dzieci z sekcji piłkarskiej. Wisłę reprezentowała nieformalna grupa kibiców tego klubu związana ze środowiskiem lekarskim Krakowa. Nie wynik był tu jednak najważniejszy, ale cel. Najmłodsi zawodnicy Pogoni otrzymali w prezencie od gości komplety strojów z barwami swojego klubu i piłki do treningów. Wśród organizacji wspierających najmłodszych piłkarzy Pogoni był też klub „Gazety Polskiej” z Paryża, którego prezes Andrzej Woda utrzymuje dobre kontakty z wiślakami. Radość lwowskiej dzieciarni, która szybko przywdziała nowe koszulki, była bezcenna. Imprezę zakończył wspólny grill, szybko wstawiony zresztą do garażu po tym, jak przez stadion przeszła burza.
Dla gości z Krakowa była to nie tylko okazja do rozegrania meczu, lecz także zwiedzania miasta. Na widok lwowskiego pomnika Adama Mickiewicza reakcja mogła być tylko jedna. W końcu krakowski odpowiednik pomnika wieszcza na rynku jest od lat świadkiem sukcesów i porażek zarówno Wisły, jak i Cracovii. Nic dziwnego, że i pod lwowskim monumentem rozległ się hymn kibiców Białej Gwiazdy: „Jak długo na Wawelu Zygmunta bije dzwon, jak długo nasza Wisła, do Gdańska płynie wciąż. Zwycięży orzeł biały, zwycięży polski ród...”. Jako że obok znalazł się uliczny muzyk grający na trąbce, który postanowił akompaniować krakowskim lekarzom, hymn wypadł na tyle okazale, że zagłuszył nawet pląsy i śpiewy dużej grupy wyznawców Hare Kryszna na pl. Mickiewicza.
Wizyta we Lwowie gości z Krakowa była ich skromnym wkładem w niezwykłe dla Pogoni rocznice, które klub obchodzi w tym roku. Przed wojną Pogoń Lwów była perłą w koronie polskiego sportu. 115 lat temu nauczyciel wychowania fizycznego Eugeniusz Piasecki założył dla swoich uczniów we lwowskim IV gimnazjum klub sportowy, ale jeszcze w 1894 r. piłką przywiezioną z Anglii przez Edmunda Cenara, jednego z pionierów wychowania fizycznego, rozegrano we Lwowie pierwszy mecz na ziemiach polskich.
LKS Pogoń Lwów powstała w 1904 r. i działała do 1939 r. Przed wojną piłkarze Pogoni czterokrotnie zdobywali tytuł mistrza Polski. Klub udało się reaktywować dopiero po 70 latach, w 2009 r. Poświęcono wtedy odtworzony na nowo sztandar. Jest to więc i 10-lecie nowej Pogoni, która teraz gra w Premier Lidze Obwodu Lwowskiego (odpowiednik IV ligi) i zajmuje szóste miejsce w tabeli.
Współczesna historia daleka jest od dawnej świetności Lwowskiego Klubu Sportowego Pogoń. Nie ma już stadionu im. Rydza-Śmigłego w Parku Stryjskim, zamienionego przez Sowietów na koszary, nie ma już batiarów, którzy włazili na okoliczne drzewa, by za darmo oglądać spotkania ulubionej drużyny. Wstęp jest za darmo dla wszystkich, a kibicami są w większości rodziny piłkarzy, którzy często mają już tylko polskie pochodzenie lub polskich przodków. Mecze odbywają się na wynajmowanym od miejscowej politechniki boisku o ubogiej infrastrukturze, ale nawet z tym stadionem łączą się przedwojenne wspomnienia. Jest to dawny obiekt niemieckiej mniejszości, na którym swój ostatni mecz we Lwowie miał zagrać późniejszy słynny trener naszej reprezentacji Kazimierz Górski.
Rocznice zobowiązują. Na początku maja w Winnikach pod Lwowem odbył się już m.in. Dziecięcy Turniej Piłkarski 115-lecia Pogoni Lwów. Wygrała go Sandecja Nowy Sącz. Młodzi piłkarze z krajowych klubów oddali cześć bohaterom na cmentarzu Orląt Lwowskich. W tegorocznych planach rocznicowych obchodów są także inne mecze towarzyskie, wystawy i konferencje. Centralne obchody mają się odbyć pod koniec września.
Prezes Pogoni Marek Horbań przypomina, że przez 70 lat we Lwowie nie było polskiego sportu. Klub stawia jednak na pracę z młodzieżą. Nabór do szkółki piłkarskiej odbywa się przez polskie szkoły, a nawet z… ambon kościołów. Wsparcie finansowe zapewnia sponsoring kilku polskich firm, także Senatu czy Wspólnoty Polskiej. Tutaj liczy się każdy grosz. Sympatię do LKS Pogoni deklaruje kilka klubów w Polsce, które w jakiś sposób nawiązywały do jej tradycji. Piast Gliwice przyjął identyczne barwy jak lwowiacy, jest i Pogoń w Szczecinie, pewne tradycje przeniesiono do Polonii Bytom, Pogoń Siedlce podjęła wspólny projekt „Pogoń dla Pogoni”, jest współpraca z Polonią Przemyśl, a nawet żużlowym klubem Unia Leszno.
Reaktywowana Pogoń to nie tylko sport, lecz także możliwość integracji tutejszych Polaków i osób polskiego pochodzenia. Pogoń opiekuje się m.in. mogiłami powstańców styczniowych. 1 listopada piłkarze pierwszej drużyny, juniorzy i rodzice przychodzą przed polski konsulat we Lwowie i pomagają wyładowywać tysiące zniczy, które później zapłoną na Łyczakowie. W końcu spoczywa tutaj wielu przedwojennych piłkarzy tego klubu.
Wyjazd do Lwowa to niemal za każdym razem spotkanie z historią. Jej fragment można teraz odnaleźć i na arenie piłkarskiej: „Wiele w Polsce mamy drużyn, każda inny kolor ma. (…) Nasz czerwono- jest niebieski. Tak jak niebo i jak mak. Przecudny tak Pogoni znak. Naprzód, naprzód lwowska drużyno! Dziś zaszczytne święcisz gody. Kto w Pogoni, ten w krwi ma wino, z diabłem pójdzie też w zawody. Niechaj zwycięstw wciąż seria nowa wieńczy łuki twoich bram, strzelaj bramki na chwałę Lwowa, Pogoń niechaj żyje nam!”.
I ja tam byłem, miód i lwowskie piwo piłem...