- Zaangażowanie gospodarcze Zachodu dostarczyło Kremlowi pieniędzy niezbędnych do wzmocnienia potencjału militarnego - oceniła w rozmowie z Niezalezna.pl europoseł (była minister spraw zagranicznych) Anna Fotyga, komentując narastającą agresję Kremla w relacjach międzynarodowych.
W związku z zaostrzającym się konfliktem dyplomatycznym na linii Rosja – Czechy, dziś odbyła się wideokonferencja premierów państw Grupy Wyszehradzkiej. Po spotkaniu, Centrum Informacyjne Rządu opublikowało na swej stronie deklarację w sprawie solidarności z Republiką Czeską w związku z ostatnimi działaniami Federacji Rosyjskiej.
- My, premierzy Polski, Węgier i Słowacji wyrażamy pełną solidarność z Czechami, naszym bliskim partnerem i sąsiadem w związku z udziałem rosyjskich agentów wywiadu wojskowego w działaniach prowadzących do eksplozji w składzie amunicji we Vrbeticach w 2014 roku
- podkreślono w deklaracji.
O polityce Zachodu (w tym także Grupy V4) w stosunku do Kremla, wobec agresywnej polityki Rosji, rozmawialiśmy z byłą minister spraw zagranicznych (obecną europoseł PiS) Anną Fotygą.
Przemysław Obłuski: Czy stanowisko grupy V4 może jakoś realnie wpłynąć na postawę Moskwy? Jak widać Putin nic sobie nie robi z dotychczasowych międzynarodowych deklaracji potępiających jego agresywną politykę.
Anna Fotyga: Deklaracja jest wynikiem zapewne wielu rozmów. Mam nadzieję, że polityczny Zachód - nie tylko Europa Środkowa i Wschodnia, której częścią jest V4 - przyjmie jednolitą i zdecydowaną postawę wobec agresywnych działań Federacji Rosyjskiej. Zapewne nie stanie się to z dnia na dzień, ale deklaracja V4 jest krokiem we właściwym kierunku. Sądzę jednak, że to co zrobiły Czechy, mam na myśli zastosowanie realnej, dyplomatycznej retorsji za akt militarnego, wrogiego działania, jakim było wysadzenie w 2014 składu amunicji w Vrbeticach przez agentów GRU- zabolało Rosję bardzo.
Naszą rolą jest informowanie Zachodu o agresywnej postawie Federacji Rosyjskiej i presja wymuszająca zdecydowaną i konkretną odpowiedź. Jako przykład mogłabym podać rozumienie roli jaką w dobie pandemii Covid19 pełni w rosyjskiej propagandzie szczepionka Sputnik V.
Wiele opinii jako przyczynę m.in. kolejnej eskalacji Rosji w relacjach z Ukrainą wskazuje na korzyści dla Putina w polityce wewnętrznej. Są też i takie, które mówią o testowaniu nowej administracji Białego Domu. Jak jest naprawdę?
Moim zdaniem powodów jest kilka. Obecnie wojska rosyjskie zostały częściowo wycofane z nad granicy z Ukrainą, ale nie wiadomo, czy powróciły do miejsc stałej dyslokacji, co jest bardzo istotne. Jest to znana taktyka: Rosja eskaluje, tworzy nowe konflikty, by stać się elementem rozwiązania, uzyskiwać różne koncesje w pewnych obszarach w zamian za deeskalację w innych.
Dodajmy do tego sytuację wewnętrzną w Rosji - kryzys ekonomiczny, spadające poparcie dla partii władzy, masowe protesty i zbliżające się wybory parlamentarne. Dopiero w tym kontekście możemy spróbować ocenić intencje Putina. Jedną z nich jest zapowiedziany szczyt amerykańsko-rosyjski, wydarzenie, które w obecnej sytuacji międzynarodowej budzi moje poważne wątpliwości. Rosyjską grę można odczytywać więc jako pewien element nacisku. Mam nadzieję, że Stany Zjednoczone będą miały cały szereg argumentów w zanadrzu. Myślę też, że jest tu pewien element testowania administracji amerykańskiej. Mamy do czynienia także z okresem poprzedzającym szczyt NATO w Brukseli, który odbędzie się w czerwcu, ma obradować nad planami rozwoju i ewentualnymi reformami Sojuszu, w tym jak sądzę, również wschodniej flanki, o co cały czas zabiegaliśmy.
Kreml nie wycofał się także z blokowania Cieśniny Kerczeńskiej i ukraińskich portów na Morzy Azowskim, poważnie uderzając w bezpieczeństwo Morza Czarnego, dodatkowo „dusząc” Ukrainę gospodarczo. Unia Europejska i cały świat łoży olbrzymie pieniądze na modernizację i rozwój Ukrainy, a jednocześnie przymykamy oczy na działania Federacji Rosyjskiej, które niweczą znaczną część tych środków. Tu jest potrzebna konsekwencja Unii Europejskiej.
Nawiązując do „przymykania oczu” ze strony Zachodu - jaka w tej rozgrywce jest rola Niemiec, które z jednej strony deklarują np. poparcie dla Nawalnego, a z drugiej strony współpracują z Putinem gospodarczo? Nie zanosi się na to, żeby cokolwiek w tym zakresie się miało zmienić.
Tego jeszcze nie wiemy, ale rzeczywiście związki gospodarcze są spore. Wielokrotnie poruszałam ten temat apelując w kwestii Nord Stream 2, a prawdę powiedziawszy już gdy realizowany był projekt Nord Stream 1 . W tej kwestii niezbędna jest stanowcza i jasna polityka Zachodu, a tymczasem takiej polityki brakuje. Ostrze krytyki nie powinno dotykać wyłącznie Niemiec, chociaż bardzo na nią zasłużyły.
Niestety, związki gospodarcze często są tylko jednym z narzędzi oddziaływania i budowania wpływów. Konsekwencje braku zdecydowanej polityki wobec Federacji Rosyjskiej ponosi zwykle Europa Środkowa i Wschodnia.
Unia Europejska wydaje się bezradna wobec Moskwy. Tę bezradność najdobitniej mogliśmy zaobserwować podczas wizyty Josepa Borrella w Moskwie, którą można określić mianem „kompromitacji”. Czy Wspólnota może i przede wszystkim czy chce realnie wpłynąć na poczynania Putina?
W ocenie działań Borrella nie jest pan odosobniony. Podejmowaliśmy wysiłki, ostrzegając Wysokiego Przedstawiciela przed ewentualnymi skutkami tej wizyty. Myślę, że to była dla niego dość bolesna i upokarzająca nauczka. Sergiej Ławrow jest znany z takiego traktowania partnerów, którzy nie są dostatecznie przygotowani na spotkanie i dostatecznie elastyczni w reagowaniu. Borrell został źle „zbriefowany” przez swoje otoczenie.
Porozumienie wewnątrz Grupy Wyszehradzkiej traktuję jako jedno z narzędzi oddziaływania na politykę Moskwy, chociaż zdaję sobie też sprawę z możliwości ugrupowania. Nie należy też lekceważyć możliwości indywidualnego oddziaływania Polski. Myślę, że konsolidowanie całego regionu Europy środkowej i wschodniej, łącznie z naszym wschodnim sąsiedztwem, jest bardzo ważnym działaniem, które trzeba cały czas podejmować. Nie należy też zapominać o krajach bałtyckich, Wielkiej Brytanii, Kanadzie czy państwach skandynawskich. Sojuszników możemy znaleźć chociażby w Japonii, która nie uznaje aneksji Krymu, udziela Ukrainie wsparcia nie tylko na poziomie politycznym, ale chociażby wzmacniając jej potencjał w obszarze medycyny wojskowej. Nie jesteśmy więc w żaden sposób osamotnieni ani w naszym najbliższym sąsiedztwie, ani w wymiarze globalnym.