"Wiem, że to już nudne, ale w listopadzie inflacja znowu niższa od prognoz: 2,4 procenta! Świąteczne zakupy nie będą już cenowym horrorem, jak było za rządów PiS" - chwalił się Donald Tusk w mediach społecznościowych pod koniec listopada.
Taki "sukces" szef koalicji 13 grudnia ogłosił po tym, jak Główny Urząd Statystyczny podał, że ceny towarów i usług konsumpcyjnych w listopadzie 2025 r. wzrosły o 2,4 proc., a w porównaniu z poprzednim miesiącem poszły w górę o 0,1 proc.
W tym kontekście wręcz wskazane jest, by przypomnieć, że w listopadzie 2024 roku doszło do odwołania poprzedniego prezesa GUS, Dominika Rozkruta, który pełnił swoją funkcję od 2016 roku. Nowy prezes, Marek Cierpiał-Wolan, który pełni swoją funkcję od 1 stycznia br., zmienił zasady dotyczące ustalania poziomu inflacji obniżając udział wydatków na żywność i nośniki energii w koszyku zakupowym gospodarstw domowych. Zdaniem polityków PiS, to sprawiło, iż Donald Tusk może trąbić o kolejnych rzekomych "sukcesach" w zakresie obniżania inflacji. I tak też robi.
Oczywiście - narrację tę podkręcają również prorządowe media. Tu warto przypomnieć, jak na początku grudnia, TVP Info w likwidacji ogłosiła ostatnio z dumą, że Polacy w tym roku zapłacą mniej za zakupy w tym okresie. "Koszyk świąteczny dla przeciętnej czteroosobowej rodziny będzie tańszy niż rok temu" - usłyszeli widzowie jeszcze na początku grudnia.
Więcej w tekście poniżej:
I wszystko było "pięknie" w samej teorii, do momentu, aż - o dziwo - senator Koalicji Obywatelskiej, Adam Szejnfeld publicznie poskarżył się na wysokie ceny... makreli.
Jednak - to i tak nie było najgorsze. Kilka dni temu pisaliśmy, że ANG Odpowiedzialne Finanse zrealizowało badanie dotyczące podejścia Polaków do świątecznych wydatków.
Z analizy tej wynika, że aż 69 proc. respondentów planuje ograniczyć koszty związane ze świętami, robiąc to w sposób przemyślany i kontrolowany.
Tańsze święta? W żadnym wypadku!
A teraz kolejny - dla narracji rządu i jego mediów - cios. Mowa o raporcie aplikacji "PanParagon", w którym przyjrzano się cenom produktów wykorzystywanych do przygotowywania potraw wigilijnych.
„W naszym najnowszym badaniu wzięliśmy pod uwagę ceny 10 popularnych produktów wigilijnych. Największe podwyżki cen dotyczą produktów, które stanowią bazę wigilijnych przygotowań” - czytamy w raporcie.
Jak przedstawiają się ceny?
Według analizy w tym roku znacznie wzrosły ceny karpia. Mediana ceny 100 g płata wyniosła 5,49 zł, podczas gdy w ubiegłym roku było to 4,49 zł, co oznacza wzrost o ponad 22 proc.
Podrożały również rodzynki - cena opakowania 200 g wzrosła z 4,80 zł do 5,19 zł, czyli o ponad 8 proc. Większy wydatek trzeba też liczyć przy zakupie śledzi, których 500 g kosztuje teraz 16,99 zł wobec 15,74 zł wcześniej, co oznacza niemal 8-procentowy wzrost.
Autorzy raportu podkreślają, że ryby i bakalie mogą najbardziej zwiększyć koszty przygotowania wigilijnego stołu, ponieważ zwykle kupuje się je w większych ilościach i trudno z nich zrezygnować w tradycyjnym menu.
Drożeją także inne produkty. Za kilogram kiszonej kapusty w tym roku trzeba zapłacić średnio 7,99 zł, czyli prawie 7 proc. więcej niż w 2024 r. Jaja ściółkowe (10 sztuk) kosztują 11,59 zł wobec 10,99 zł wcześniej - wzrost blisko 5,5 proc. Masa makowa zdrożała o 3,53 proc., a cena buraków wzrosła nieznacznie, o około 2 proc.
Łączna wartość koszyka obejmującego 10 produktów wzrosła z 125,94 zł do 135,42 zł, co oznacza roczny wzrost o 7,53 proc.
"Jeden ze świątecznych prezentów od Tuska dla Polaków - karp droższy o 20% niż przed rokiem! Rózga pod choinkę to dla niego za mało" - skomentowała posłanka PiS, Olga Semeniuk-Patkowska.
Jeden ze świątecznych prezentów od Tuska dla Polaków - karp droższy o 20% niż przed rokiem!
— Olga Semeniuk-Patkowska 🇵🇱 (@OlgaEwaSemeniuk) December 20, 2025
Rózga pod choinkę to dla niego za mało. pic.twitter.com/9KlFN9BWdC